26 Sie 2019, Pon 22:38, PID: 803485
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26 Sie 2019, Pon 22:51 przez Ciasteczko.)
(26 Sie 2019, Pon 12:17)Karol1991 napisał(a): Mam podobnie, tez boje sie tego co nadejdzie... Ale czasem pomaga mi myslenie ze i tak umre, wiec jakies tam podejmowanie sie czegos nowego moze cos dac lub nie, ale to nie jest az takie wazne : ) Pewno zarobicie sobie hajs i bedziecie zadowoleni i bedzie fajnie. Do jakiego kraju sie wybieracie? : )
Mi tez to czasem pomaga. Pomaga mi tez jak mysle sobie o kosmosie, o tym jakoe to wszystko jest niewazne w perspektywie wszechswiata. A czasem jak sobie mysle, ze wszechswiat jest nieskonczony (wedlug niektorych teorii moze tak byc), to znaczy, ze znajsuje sie w nim doslownie wszystko, a wiec rowniez moj sobowtor, ktory byc moze ma zarabiste zycie. Jedziemy do Niemiec. A ty znalazles juz jakas robote? Bo cos ostatnio szukales tam u siebie.
(26 Sie 2019, Pon 12:30)Agnostyk1976Niemcy napisał(a): Na pesymizm lekow chyba nie ma. Powinnas nauczys sie myslec pozytywnie. Jestem przekonany ze kazdy moze nauczyc sie byc optymista, ale trzeba tego chciec... Nie wszyscy to potrafia zrozumiec. Jak tu tak sobie czytam co inni pisza to smialo moge stwierdzic ze wiekszasc to po prostu pesymisci....Zajmij sie tym tematem, zacznij dzialac a zycie ci sie odplaci... Taki bardzo znany przyklad. Czy szklanka dla kogos jest pol pusta czy pol pelna? Obie oceny sa prawidlowo, to tylko rozne perspektywy. Ale reakcja czlowieka na optymistyczne myslenie jest takie ze dodaje mu energi, a pesymizm podcina mu skrzydla. Wkleje taka krotka opowiesc od kogos innego, ladnie jest to tam wytlumaczone....
Historia, którą przeczytasz nie jest związana z marketingiem; nie skupia się na negocjacjach biznesowych czy samej sprzedaży. To opowieść, która dotyczy nieco innego zestawu umiejętności, które w świecie biznesu również pełnią ważną funkcję. Są to umiejętności dostrzegania okazji i wykorzystywania szans.
Cenię historyjki, nawet jeśli są zmyślone, które niosą ze sobą jakieś głębsze przesłanie lub pozostawiają czytelnika z wartościową myślą na sam koniec, nad którą można się zastanowić i wyciągnąć coś dobrego dla siebie. Oto jedna z nich.
Buty! Klapki! Sandały!
Historia sprzedawców butów
Pewna firma produkująca obuwie planowała w najbliższym czasie poszerzyć obszar działalności i wprowadzić swoje wyroby na dotąd nieznane, egzotyczne rynki. W pierwszej kolejności postanowiono sprawdzić, czy warto eksportować swoje produkty na tereny Afryki. Wybrano dwóch handlowców, którzy uzyskiwali ponadprzeciętne wyniki sprzedaży i wysłano ich we wskazane regiony, aby sprawdzono tkwiący tam potencjał. Po dotarciu na miejsce każdy z handlowców rozpoczął samodzielną pracę. Przez następne dni analizowano rynek, poznawano mieszkańców, ich tradycję i kulturę.
Zaciekawiony prezes firmy – po niecałym tygodniu – skontaktował się ze sprzedawcami prosząc o przedstawienie wstępnych spostrzeżeń. Podczas rozmowy z pierwszym z nich, usłyszał:
„Szefie! Można sobie odpuścić tę cholerną Afrykę! Pomyślcie nad eksportem w inne miejsca na świecie bo tutaj nikt w butach nie chodzi. Każdy boso po+! Kontynuowanie prac nie ma najmniejszego sensu. Wracam w najbliższym terminie do naszej siedziby.”
Dobry nastrój prezesa szybko wygasł, a entuzjastyczny wyraz twarzy zamienił się w dostrzegalne poirytowanie. Po kilku niespokojnych minutach i próbie ponownego zebrania myśli, prezes znów chwycił telefon w rękę, wybierając numer do drugiego pracownika. Monotonne sygnały połączenia zostały przerwane przez ogłuszający krzyk radości drugiego z pracowników – „Szefie, rewelacja!”. Zaciekawiony prezes prosi o szczegóły.
„Pan posłucha tego! Trafiliśmy na żyłę złota! Afryka to istny raj dla naszej branży, bo tu nikt nie ma butów! Niech firma na prędkości organizuje transport i wysyła przynajmniej kilka kontenerów butów. Spokojnie sprzedamy wszystko!”
Gdzie dwóch sprzedawców, tam dwa punkty odniesienia
Tam gdzie jedni widzą przeszkodę, drudzy widzą okazję. To myśl przewodnia i esencja powyższej opowieści. W biznesie, jednym z kluczowych elementów (choć jest ich wiele) jest umiejętność dostrzegania okazji i wykorzystywania jej. Sama historia jest fikcją i nigdy nie zdarzyła się w rzeczywistości.
Mi optymizm nic nie daje. Mislam sytuacje, kiedy bylam czys podjarana i nastawialo mnie to pozytywnie, a potem zderzenie z rzeczywistoscis wszystko weryfikowalo. Tal bylo w przypadku studiow. Poszlam na kierunek, ktory mnie jaral naprawde bylam szczesliwa, ze tam ide, do miasta nawet wczesniej sie przeprowadzilam. Niby tsk fajnje, kolorowo, a i tak 3 miesiace pozniej wyladowalam na izbie przyjec w psychiatryku.Mi samo nastawienie nie pomaga bez lekow,.bo ja od dziecka bardzo zle znosze wszelkie zmiany zyciowe, jestem osoba zupelnie nieelastyczna.
(26 Sie 2019, Pon 13:42)Żółwik napisał(a): Leki są na lęk uogólniony (coś w tym rodzaju opisujesz). Można spróbować, jeśli lekarz uzna za stosowne.
@Ciasteczko, pod stwierdzeniem, że życie mnie stresuje, też bym się podpisał.
I raczej nie będę realizował takiej typowej roli życiowej osób w moim wieku.
Fajnie by znaleźć jakieś wartości, coś czemu można się poświęcić. Nie musi to być mainstream.
Wiem, że lęk czasem sprawia, że jedyne, na co mamy siłę, to walka o przeżycie. Współczuję, ale jednocześnie wierzę, że ze wsparciem chłopaka jakoś dacie radę i przyjdzie czas na trochę satysfakcji.
Ja nie mowoe, ze ja na 100% bede realizowac taki najczestszy scenariusz, ale fajnie byloby miec wybor. Jesli nie zdecyduje sie na dziecko to chce dlatego, ze taka byla moja decyzja, a nie dlatego, ze jestem takim dnem, ze na utrzymanie rodziny stac mnie noe bedzie.
Ja ostatnio nie mam zadnych wartosco, jestem wrogo nastawiona do siebie i swiata.
I dziekuje za wiare w nas, moj chlopak rowniez sie tym wszystkom stresuje.
(26 Sie 2019, Pon 16:01)argo napisał(a): też mam skłonności do takiego katastroficznego myślenia o przyszłości (pewnie jak większość osób tutaj). jak jeszcze brałam antydepresanty to tłumiły one trochę negatywne emocje i lęki, może warto spróbować. teraz jak widzę, że zaczyna się u mnie taka negatywna spirala to najbardziej pomagają dwie rzeczy:
- odwrócenie swojej uwagi od katastrofalnych myśli przez skupianie się na tym co jest tu i teraz, najlepiej na jakichś praktycznych czynnościach - np. przed stresującym wyjazdem zamiast rozmyślać o tym, co będzie na miejscu, staram się zająć pakowaniem, planowaniem itd.
- docenienie tego co mam - zawsze będzie ktoś, kto ma ode mnie łatwiej w życiu i zawsze będzie ktoś kto ma dużo trudniej, nie mogę tego zmienić. staram się więc znaleźć rzeczy, za które jestem wdzięczna (mogą być te ważne, jak i te bardzo błahe). w twoim przypadku możesz pomyśleć np. o tym, że masz chłopaka, który jest przy tobie i nie musisz wyjeżdżać za granicę sama
Skupianie skd na pracy troche pomaga. Zauwazylam tez, ze w obecnosci partnera jest normalnie. Mysli pojawiaja sie zawzze jak jestem sama, nie daja mi wtesy spokoju. A doceniac tego cl mam nie potrafie, nawet chlopak mi to wypomina. Ja po prostu noe jestem zadowolona ze swojego zycia, a tak calkoem serio to chuba nie jestsm zadowolona z zycia wgl i pewnie nestem tym typem charakteru co zawsze marudzi.