16 Cze 2018, Sob 19:42, PID: 750758
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16 Cze 2018, Sob 19:52 przez czerczesow.)
Bezsens życia - krótko, acz dosadnie napisanie. To uczucie towarzyszy mi praktycznie cały czas. Po co żyć, skoro człowiek już wszystko przegrał? Nie kupuje żadnych bajek w stylu "masz całe życie przed sobą". To banał. Skoro za mną już najlepsze lata życia, czy w chwili obecnej jest ten okres, to boje się pomyśleć jak ma wyglądać dalszy żywot i chyba nie za bardzo chcę go przeżywać. Funkcjonuje bo muszę, ale nic mnie nie cieszy, nie mogę się pogodzić z obrazem własnego ja, własnego życiorysu. Chyba już faktycznie lepiej mają osoby poważnie upośledzone, chociaż inne potrafią je zrozumieć i nie mają względem ich wymagań, a one same może nie do końca rozumieją swoje ułomności.
Ja ze swoją fobią, alkoholizmem, pewnie osobowością unikającą i jakąś lekką depresją nie mam żadnych szans. Do tego brak wykształcenia, pieniędzy, nawet rodzeństwa. Opinię wśród obcych też mam na pewno ciekawą. Niby mnie to specjalnie nie martwi, bo większość ludzi nie jest warta tego by przejmować się ich opinią, ale czasami jednak o tym myślę. I ostatnio coraz częściej. Gdyby człowiek mógł się chociaż gdzieś przeprowadzić, gdzie go nie znają. Na dłuższą metę nic by to nie zmieniło, ale te kilka, kilkanaście miesięcy czułbym się lepiej. Nie widzę sensu swojego życia. Wolałbym chyba szybko umrzeć śmiercią naturalną. Kilka lat myślałem inaczej, jakoś to się wszystko ułoży, nie będzie kolorowo, ale dam radę. Nie dam rady. Jak tak sobie dłużej pomyślę, to zadowolony z czegokolwiek i szczęśliwy byłem chyba tylko po alkoholu. No i może jak miałem z 10 lat, choć już wtedy były ze mną problemy.
Tacy ludzie jak ja nie powinni się rodzić, doświadczać takiego życia i sprawiać takich przykrości swoim rodzicom. Oni doskonale wiedzą o moim problemach, ale z drugiej strony je bagatelizują. Matka mi się dziwi jak jej mówię, że mam tego wszystkiego dosyć i mówi mi abym powiedział o swoich problemach. No , mówi to jakbym problemem był ja i zwyczajnie nie chciał iść do pracy. Dobre sobie. Nie mam nawet siły by o tym pisać.
Ja ze swoją fobią, alkoholizmem, pewnie osobowością unikającą i jakąś lekką depresją nie mam żadnych szans. Do tego brak wykształcenia, pieniędzy, nawet rodzeństwa. Opinię wśród obcych też mam na pewno ciekawą. Niby mnie to specjalnie nie martwi, bo większość ludzi nie jest warta tego by przejmować się ich opinią, ale czasami jednak o tym myślę. I ostatnio coraz częściej. Gdyby człowiek mógł się chociaż gdzieś przeprowadzić, gdzie go nie znają. Na dłuższą metę nic by to nie zmieniło, ale te kilka, kilkanaście miesięcy czułbym się lepiej. Nie widzę sensu swojego życia. Wolałbym chyba szybko umrzeć śmiercią naturalną. Kilka lat myślałem inaczej, jakoś to się wszystko ułoży, nie będzie kolorowo, ale dam radę. Nie dam rady. Jak tak sobie dłużej pomyślę, to zadowolony z czegokolwiek i szczęśliwy byłem chyba tylko po alkoholu. No i może jak miałem z 10 lat, choć już wtedy były ze mną problemy.
Tacy ludzie jak ja nie powinni się rodzić, doświadczać takiego życia i sprawiać takich przykrości swoim rodzicom. Oni doskonale wiedzą o moim problemach, ale z drugiej strony je bagatelizują. Matka mi się dziwi jak jej mówię, że mam tego wszystkiego dosyć i mówi mi abym powiedział o swoich problemach. No , mówi to jakbym problemem był ja i zwyczajnie nie chciał iść do pracy. Dobre sobie. Nie mam nawet siły by o tym pisać.