28 Maj 2019, Wto 16:14, PID: 793794
(20 Maj 2019, Pon 11:54)Strachliwy napisał(a): Nie chcę zakładać niepotrzebnie nowego tematu, dlatego zapytam tutaj. Czy podjęlibyście pracę poniżej waszych kwalifikacji, albo taką która nie cieszy się poważaniem społecznym? Np. Zamiatanie ulic, koszenie trawników, odśnieżanie, sprzątanie w różnych placówkach, wykładanie towaru w sklepie, obsługa kasy fiskalnej itp. Pragnę zaznaczyć, że ja absolutnie nic nie mam do osób które zajmują się tym, mało tego - szanuję ich pracę, uważam, że są potrzebni, bo jak nie oni, to kto by się tym zajmował? Jednak patrząc na nich np. ekipę która właśnie kosi trawniki obok miejsca zamieszkania, zastanawiam się, co w ich życiu poszło nie tak. Nie słyszę w ich mowie żadnych przekleństw, nie obijają się, nie robią sobie przerwy na papierosa co 15 min. kobiety wyglądają na zadbane, mężczyźni z resztą też.
Wiem, że to zabrzmi jakbym był próżny, ale dla mnie taka praca byłaby hańbiąca. Słyszę rozmowy tych ludzi i zastanawiam się, dlaczego zajmują się tym? Czy to brak wykształcenia, czy może akurat są w takiej sytuacji życiowej, że praca jest im niezbędna, bo mają na utrzymaniu rodzinę i pod presją wzięli to co było dostępne, czy może są z zawodu ogrodnikami i po prostu odpowiada im takie zajęcie.
Pamiętam słowa mojej matki "ucz się, bo jak nie to będziesz sprzątał ulice, albo kopał rowy"
Wyobrażam sobie sytuację, w której zamiatam ulicę, idzie jakaś znajoma mi osoba, widząc co robię, z szyderczym uśmieszkiem mówi mi cześć (albo nawet nie, tylko prowokuje wzrokiem), po czym gasi papierosa i wyrzuca peta na dopiero co pozamiataną ulicę, sygnalizując mi w ten sposób, że jest wyżej w hierarchii społecznej ode mnie, a ja jestem tylko żukiem gnojarzem.
Zdenerwowales mnie. Wybacz, ze sie uniose ale ludzie pracujacy w wyzej wymienionych zawodach maja czesto niska samoocene a'la smiec przez wlasnie takie myslenie jakie ty prezentujesz. Niby piszesz, ze szanujesz ludzi, ktorzy sprzataja, czy ulotki roznosza ale slychac w tym pogarde, jakbys wolal z glodu zdechnac niz narazac sir na "pogarde" gownianego spoleczenstwa. Byc moze troche osobiscie to odbieram bo sama jako student wykladam towar, studia sie koncza, a jedyny pomysl jaki mam na siebie to wyjazd za granice do kolejnej takoej "gowno roboty". Z tym, ze takiej mentalnosci nienawidze cholernie, bo mam wrazenie, ze ludzie myslacy w tych kategoriach predzej szanowac beda jakiegos sebka, ktory zalozyl "fyrme" i dorabia na kradzionych czesciach badz lipnych autach sprowadzanych z zagranicy, jednoczesnie w godzinach nocnych handluje dragami, niz uczciwa kasjerke. Nie, wazne jest to, ze ow sebus kupil sobie dom za gotowke i jezdzi najnowsza audica, takiemu to kazdy by rowa lizal bo ma "wyzszy status spoleczny". A ja powoem tyle. Zadna praca nke jest zla, zli sa jedynie ludzie zarwono w formie klientow jak i przelozonych. Mniej "hanbiaca" bylaby praca kasjerki, gsyby nie musiala piec razy dziennie ogladac wykrzywione mordy starych sapiacych bab gardzacych czlowiekiem ze wzgledu na status, albo sluchac od mamusiek watpliwej jakosci komentarzy na temat poziomu swojego wyksztalcenia (o ktorym de facto nawey nie wiedza). Pinadto, mniej hanbiace bylybu takie zawody gdybu przelozeni nie wylewali frustracji na pracownikow bo "moga", bo "jestes na dnir hierarchi". W Polsce inteligencja zostala wybita, zostalo chlopstwo z dostepem do edukacji i mozliwsci wybocia sie na rynku pracy, wiec owo chlopstwo, wstydzac sie swojego pochodzenia zgrywa paniska w wielkim swiecid jak tylko troche zielonych sie nachapie. Ale pytasz skad sie bierze, ze lidzie trafoaja do takich prac? Coz.. pomijajac studentow i emerytow to z grubsza rynek pracy mozna podzieloc na taki, gdzie istnieja: zawody wymagajacr doswiadczenia lub wyksztalcenia kierunkowego jak lekarz, prawnik, programista ale tez fryzjerka, kucharz czy spawacz. W skrocie, jak nie spelniasz pewnych wymagan, nke masz fachu i wiedzy to mozesz sobie pomarzyc. Dalej, sa zawody gdzie nie wymagaja od ciebie super doswiadczenia czy umiejetnosci, nastawionr sa raczej na umiejetnosci miekkie, spolecne, ewentualnie znajomosc jezyka lub pakietu office. Czesto sa to prace biurowe, korporacje, gdzie siedzisz w ciepelku i bywa, ze mozesz dobrze zarobic. W koncu, mozesz otworzyc wlasna firme bo tez jest taka opcja. Na smaym koncu mamy zawody, do ktorych przyjmuja kazdego jak wlasnie kasjerka czy sprzataczka. Niewymagajace doswiadcznia, slabo platne. Pytasz jak to jest, ze niektorzy laduja w tej ostatnoej grupie? Coz, a duzym skrocie, zeby dostac prace na stanowisku z pierwszej grupy jak wspomnialam, musisz moec wyksztalcenie kierunkowe na studiach, ktore pracr zapewniaja albo miec zawodowke o okreslonym profilu lub technikum. Inaczej nie ma bata, ze jakiegos szaraczka z ulicy firma zatrudni, zeby programowal (chyba, ze jest samoukiem i jakos ich przekona), gdyz w niektorych takich zawodach nauka zajmuje lata, w niektorych krocej,ale firma nje bedzie czekala.laskawie kilku miesoecy az ktos zalapie jak sie gotuje czy spawa. Do drugiej grupy zazwyczaj jest wielu chetnych, ale ze praca najczesciej jest z klientem biznesowym to zatrudniani sa zwykle ludzie na podstawie urody, prezencji, magicznej pewnosci siebie i innych takich, a to i tak przy dobrych wiatrach bo jeszcze czesciej sie zdarzaja pociotki, zatrudnianie po rodzinach, znajomosci. Firme swoja zakladaja z regulu osoby z odpowiednim kapitalem, pomyslem na biznes i odpowiednia osobowoscia. Dla calej reszty, czyli ludzi bez wyksztalcenia, bez fachu w reku, po studiach, ktore pracy nie daja za bardzo, albo po takich, gdzie jest praca ale student sobie z zagadnieniami totalnie nie radzi, bez znajomosci pozostaja zawody z grupy ostatniej. Oczywiscie mozna awansowac wyzej i zadbac o swoj rozwoj, kursy, jezyki, pytanje tylko czy jak ktos pracuje po 8-10 godzin fizycznie 5 dni w tygodniu za najnizsza to czy ma sily, czas i pieniadze na to wszystko.