21 Mar 2018, Śro 6:45, PID: 737406
(20 Mar 2018, Wto 18:46)damiandamianfb napisał(a): Miałem i w sumie nadal mam taki problem. Nie zbliżam się do nikogo bardziej z kilku powodów. Trochę już też z przyzwyczajenia może.Czyli należałoby wierzyć, że ludzie mnie lubią. Wychodzi na to, że za szybko się zniechęcam. Zbyt skupiam się na sygnałąch, które mogę mylnie interpretować jako takie że osoba mnie nie lubi i się sama wycofuję. I cały inny szereg negatywnego myślenia. Jestem bardziej jak radar, który sprawdza czy jest bezpiecznie, dopiero jeśli jest mogę działać. O tym miałam właściwie wspominane na terapii ale wciąż tego nie przyswoiłam.
Dużo w tym temacie rozchodzi się o wiarę i oczekiwania . Ponieważ zachowujemy się według tego czego oczekujemy i w co wierzymy (w terapi Richardsa jest to wyjaśnione). Więc jeśli oczekujesz że ktoś cię nie polubi to tworzysz u siebie tendencje do unikania chowania się, nie okazywania zainteresowania itp i druga osoba to odbierze tak, że nie chcesz się za bardzo do niej zbliżać i zostaje się samemu. A jak wierzysz że ktoś cię lubi to się otwiersz, wykazujesz zainteresowanie i co dajesz wraca do Ciebie
Dlatego najlepsze relacje miałam jednak z ludźmi otwartymi.
(20 Mar 2018, Wto 19:06)Skaza napisał(a): Żeby stwierdzić, czy się kogoś lubi, to najpierw trzeba go trochę poznać. Spróbuj jakoś "pozaczepiać" tę osobę - jeśli nie będzie zainteresowana, to myślę, że będzie to widać, słychać i czuć.Właśnie tego mi brakuje, że nie mogę kogoś poznać.
W sumie ten problem myślałam, że mam już za sobą ale jak przeczytałam co napisałaś to doszłam do wniosku że nie.
Ja się zastanawiam czy ktoś mnie lubi po to że jeśli się okaże, że nie to unikam odrzucenia bo pierwsza się wycofuję.
Chociaż oczywiście ten temat nie dotyczy wszystkich osób, które spotykam, tylko czasem tak tylko mam.
Dziękuję Wam za odpowiedzi.