15 Lut 2018, Czw 13:51, PID: 730933
(15 Lut 2018, Czw 12:40)BlankAvatar napisał(a): To trudne, bo w takich miejscach bardzo mocno wymaga się od pracowników, żeby udawali profesjonalizm (mogą byc nawet z zakresu udawania przeszkoleni). Najbezpieczniej jest przyjąc, że wszyscy są nieogarami, co wcale nie będzie dalekie od prawdy. Wystarczy sprawdzic kilka ofert pracy na elitarne stanowisko - jakim bez wątpienia jest- doradca w banku. Nie jest problemem przyjąć się bez absolutnie żadnego doświadczenia zawodowego - czyli, mniej-więcej- pułap kasjera w Macu (no offence). Z tą różnicą, że potencjalny pracownik musi mieć umiejętność sprawiania dobrego wrażenia i nastawienie na sprzedaż. Podobnie z restauracjami, z tym, że tutaj większy nacisk na języki obce, aparycję i maniery.
Jesli chcecie czegoś zazdrościć takim ludziom, to przede wszystkim umiejętności sprawiania dobrego wrażenia np. poprzez zachowanie przez 10 minut poważnego wyrazu twarzy podczas wykonywania, niezwykle skomplikowanej operacji, wypłaty gótowki z konta lub poprzez utrzymanie nienagannego uśmiechu przy serwowaniu wczorajszego kotleta.
Jakoś bardzo mi się nie spodobała ta wypowiedź, ale może jestem nadwrażliwa i tu wcale nie ma kpiny.
Fakt, w banku znajdą się babofony, które nie ogarniają i cięższą robotę zwalą na innych. Jednak porównanie doradcy bankowego do kasjera w maku jest... nieodpowiednie. Te osoby muszą zakuwać masę procedur (nie, nie tylko wypłata gotówki z konta), które zmieniają się nawet co kilka tygodni. Muszą się szkolić, robić durne tabelki, deklarować wykonanie planu, są rozliczane z takich pierdół jak brak kilku punkcików (bo wiele produktów - nie wszystkie - są punktowane) i brak 1% przy wyniku "tajemniczego klienta". Jeśli Wy się będziecie zachowywać zbyt profesjonalnie, to bankowiec może się przestraszyć, że to Wy jesteście tajemniczym klientem
A oburzyłam się dlatego, że w rodzinie mam bankowca, w życiu nie nazwałabym jej nieogarem. Tyle czasu i nerwów poświęca na pracę, dom ma zawalony procedurami, telefony odbiera po godzinach pracy, bo trzeba wykonać plan albo po prostu chce komuś pomóc. Poświęca swój prywatny czas dla obcych ludzi. Gdy są trudne przypadki, sama dzwoni do innych działów, dowiaduje się, raz nawet poprawiła decyzję z góry, bo dyrektor wykazał się mega niekompetencją i olewactwem. Zawsze wita klientów naturalnym, pełnym sympatii uśmiechem. Ludzie nawet zwierzają jej się ze swoich prywatnych spraw, takim zaufaniem ją darzą.
Tak, są również damy-szlachcianki, które obdarzą klienta pogardliwym spojrzeniem i nie wiedzą co jak się robi. Ale wtedy do takich nie idziemy. Kierujemy się do najsympatyczniej wyglądającej osoby. Jeśli często załatwiamy sprawy w eleganckich instytucjach, warto poświęcić trochę więcej czasu na znalezienie takiego pozytywnego promyczka w tym odstraszającym miejscu.
(Ach, no i niestety, tak samo jak w niektórych sklepach sprzedawcy muszą proponować niepotrzebne produkty, pytać o karty lojalnościowe i "zapraszać ponownie", tak bankowcy muszą klepać profesjonalne formułki. Poza tym to zwykli ludzie, nie jakieś snoby. A snobów można znaleźć wszędzie )