30 Kwi 2018, Pon 16:48, PID: 744434
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 30 Kwi 2018, Pon 21:00 przez Kris 66.)
Urodziłem się lękliwy byłem nieplanowanym dzieckiem i od małego miałem różne lęki. Niszczono mnie w szkole a po szkole niszczono w domu-ojciec i bracia. Po śmierci matki gdy miałe 29 lat zaczął się okres stopniowego zapadania się. Darłem rękami i nogami żeby to spowolnić. Byłem całkiem sam,po pracy uciekałem rowerem prosto do lasu gdzie siedzialem do wieczora. Latem uciekałem w góry i mieszkałem wysoko w pasterskich szałasach. Nawet zimą wszędzie jeździłem na rowerze. Kurde miałem jakiś motor "nie dać się nie dać się zgnieść". Swangoz silniejsze lęki A potem doszły jeszcze natręctwa gigantycznie pogarszające mój stan. Nie było netu,forów i opłakiwania sie na nich jak bankruci życiowi w knajpie przy piwie. Kiedyś pierwszym światłem że coś w tych klockach nie gra była książka "Przebudzenie" Anthony de Mello. To był początek kierunku w którym wiedziałem że istnieje rozwój.
A tak teraz w dużym skrócie,natręctwa mnie rozłożyły na amen. Wylądowałem na lekach(Rispolept)-człowiek roślina -żywy trup.
Ale kokon jest okazuje się potrzebny. Skorupka pęka i wychodzi nowe życie. I to potwierdzam. I jak mi ktos powie ze nie ma rozwoju to go kopnę w tyłek.
A wiara? Wiara wzięła się stąd że jak byłem na lekach to pewna dziewczyna z mojej wspólnoty się modliła (w tajemnicy) żebym był zdrowy. I dziś to moja żona. Kiedyś robilem moje usługi u pewnego psychiatry. Była tylko jego żona, opowiedziałem jej na koniec całą tą historię. Była pod wrażeniem.To następnym razem ten psychiatra mnie unikał, zostawiłem u niego moje niepotrzebne już leki.
Tak więc rozwój jest ale nie naszymi ludzkimi sposobami.
A tak teraz w dużym skrócie,natręctwa mnie rozłożyły na amen. Wylądowałem na lekach(Rispolept)-człowiek roślina -żywy trup.
Ale kokon jest okazuje się potrzebny. Skorupka pęka i wychodzi nowe życie. I to potwierdzam. I jak mi ktos powie ze nie ma rozwoju to go kopnę w tyłek.
A wiara? Wiara wzięła się stąd że jak byłem na lekach to pewna dziewczyna z mojej wspólnoty się modliła (w tajemnicy) żebym był zdrowy. I dziś to moja żona. Kiedyś robilem moje usługi u pewnego psychiatry. Była tylko jego żona, opowiedziałem jej na koniec całą tą historię. Była pod wrażeniem.To następnym razem ten psychiatra mnie unikał, zostawiłem u niego moje niepotrzebne już leki.
Tak więc rozwój jest ale nie naszymi ludzkimi sposobami.