30 Sty 2018, Wto 14:03, PID: 728296
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 30 Sty 2018, Wto 14:04 przez Alexander Guard.)
Stwierdzenie, że rozwój osobisty czy coaching to ściema, znaczy tyle, co stwierdzenie - praca nad sobą to ściema. Bo na tym, na pracy nad sobą, polega cały rozwój osobisty. Przybliżę to na przykładzie:
1. Możemy uznać, że od dzisiaj zaczynamy ćwiczyć z hantlami, ze sprężynami ekspandora, i wykonywać ruchy w różnych kierunkach, i robić to codziennie.
2. Lecz możemy zasięgnąć zaleceń z książek i filmików, jak te ćwiczenia wykonywać, żeby nie obciążać stawów i ścięgien, jak również, żeby objąć treningiem w tyg. wszystkie partie mięśni. Z odpowiednich materiałów nabędziemy też wiedzę, że warto robić tzw. serie i wbrew pozorom - jeśli zależy nam na postępach - nie ćwiczyć codziennie.
I teraz, pierwsza droga jest analogiczna do pracy nad sobą - na zasadzie postanowienia sobie poprawy, zmobilizowania się i starań. I ma to sens, tak jak jakakolwiek aktywność fizyczna jest lepsza od bezruchu. Ale jeśli zależy nam na uzyskaniu pożądanych efektów, to coaching jest podejściem do pracy nad sobą na całego, z rozplanowaniem wszystkich kroków, ale i z dawaniem sobie na luz. Można owszem powiedzieć, że jest się mądrzejszym, nie potrzebuje się żadnego coachingu, i będzie się samemu pracowało nad sobą. Tym samym jednak nie wiemy, gdzie się będziemy przepracowywać, tak jak przy niekontrolowanym treningu nie wiemy, kiedy ćwicząc bezładnie, zafundujemy sobie zakwasy i nadwyrężone ścięgna.
3. Oczywiście jest jeszcze opcja, że można ćwiczyć siłowo, będąc prowadzonym i dopingowanym przez trenera. I kimś w tym rodzaju jest coach, aczkolwiek wskazuje się na drobne różnice między coachem a trenerem.
Miejmy więc na względzie, że przez stwierdzenie rozwój osobisty, coaching, to ściema, twierdzimy właściwie, że praca nad sobą to ściema, jak napisałem na początku.
1. Możemy uznać, że od dzisiaj zaczynamy ćwiczyć z hantlami, ze sprężynami ekspandora, i wykonywać ruchy w różnych kierunkach, i robić to codziennie.
2. Lecz możemy zasięgnąć zaleceń z książek i filmików, jak te ćwiczenia wykonywać, żeby nie obciążać stawów i ścięgien, jak również, żeby objąć treningiem w tyg. wszystkie partie mięśni. Z odpowiednich materiałów nabędziemy też wiedzę, że warto robić tzw. serie i wbrew pozorom - jeśli zależy nam na postępach - nie ćwiczyć codziennie.
I teraz, pierwsza droga jest analogiczna do pracy nad sobą - na zasadzie postanowienia sobie poprawy, zmobilizowania się i starań. I ma to sens, tak jak jakakolwiek aktywność fizyczna jest lepsza od bezruchu. Ale jeśli zależy nam na uzyskaniu pożądanych efektów, to coaching jest podejściem do pracy nad sobą na całego, z rozplanowaniem wszystkich kroków, ale i z dawaniem sobie na luz. Można owszem powiedzieć, że jest się mądrzejszym, nie potrzebuje się żadnego coachingu, i będzie się samemu pracowało nad sobą. Tym samym jednak nie wiemy, gdzie się będziemy przepracowywać, tak jak przy niekontrolowanym treningu nie wiemy, kiedy ćwicząc bezładnie, zafundujemy sobie zakwasy i nadwyrężone ścięgna.
3. Oczywiście jest jeszcze opcja, że można ćwiczyć siłowo, będąc prowadzonym i dopingowanym przez trenera. I kimś w tym rodzaju jest coach, aczkolwiek wskazuje się na drobne różnice między coachem a trenerem.
Miejmy więc na względzie, że przez stwierdzenie rozwój osobisty, coaching, to ściema, twierdzimy właściwie, że praca nad sobą to ściema, jak napisałem na początku.