25 Kwi 2018, Śro 10:07, PID: 743453
(24 Kwi 2018, Wto 21:28)Mżawka napisał(a): Dlatego zawsze tak bardzo dziwiły mnie liczne historie z dzieciństwa o nieświadomie zjedzonych ukochanych króliczkach. Kiedyś nie przyszłoby mi do głowy, że ktoś (nawet dzieci) może nie rozpoznać po wyglądzie (a przede wszystkim rozmiarze), że dany królik na pewno nie został kupiony jako maskotka do przytulania.
No dla mnie za dzieciaka (a może i nadal) duży królik to po prostu duży królik do miętoszenia. Chyba nie było dla mnie do pomyślenia, że można zabić hodowane przez siebie zwierzątko. Ale ja nigdy nie miałam styczności z wiejską rzeczywistością. Chyba dobrze, bo byłam (jestem?) zbyt wrażliwym dzieckiem.