24 Kwi 2018, Wto 21:06, PID: 743383
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24 Kwi 2018, Wto 21:07 przez Mżawka.)
Kwestia poinformowania dziecka o przeznaczeniu zwierząt jeszcze zanim się z nimi zapozna. Ja w dzieciństwie nadawałam imiona karpiom z wanny i równocześnie nie miałam problemu z jedzeniem ich, a nawet obserwowaniem samego zabijania. Kiedyś marzyłam też o kurczaczku lub kaczątku - rodzice zgodzili się, od razu zastrzegając, że później będzie rosół (btw. ostatecznie ich nie dostałam).
(24 Kwi 2018, Wto 20:49)verti napisał(a): Szkoda byłoby mi zjeść własnego królika.Rzecz w tym, że to nie jest "własny" królik, tylko królik od początku hodowany na mięso. To zupełnie różne rasy, nawet nie trzyma się ich w domu. Tutaj na Górnym Śląsku tradycja hodowania królików była bardzo rozpowszechniona. Jeszcze w latach 90 wszyscy moi sąsiedzi (moi rodzice też) mieli klatki z królikami koło domów. Też byś się przyzwyczaił. Te mięsne w żadnym stopniu nawet nie przypominają miniaturek