30 Kwi 2009, Czw 20:32, PID: 144881
Ajajaj, chyba się trochę nie zrozumiałyśmy.
Przede wszystkim, nie neguję istnienia miłości żadnego rodzaju, ani zjawiska akceptacji. Głupia bym była, robiąc to . Jeśli idzie o miłość, tą tam, rodzicielską - u zwierząt mamy instynkt, u ludzi instynkt z tytułem. Czy zaznanie ich jest celem umierającego noworodka? Zdobywanie, czy zaznawanie czyjejś miłości, w ogóle jest trochę nie mądrym celem, myślę.
Nic mi się w życiu wielkiego nie stało, po prostu nie mam złudzeń. Jeśli chodzi o gniew, czy złość z mojej strony - niestety, nie trafiłaś, raczej trudno mnie wyprowadzić z równowagi . Nie bądź też taka ostrożna mówiąc do mnie, nie obrażę się, nie ugryzę, nie znajdę twojego domu
A co się ma kpiny, byłabym nawet wdzięczna, gdybyś się ze mnie pośmiała. Wiesz, problemy od razu wydają się mniejsze, jeśli "swój" je wykpi.
Co się ma złości, to się akurat nie zgodzę, gniew jest czysty i niepohamowany, wydaje mi się być jednym z uczuć głównych, prawdziwych, szczerych.
Przede wszystkim, nie neguję istnienia miłości żadnego rodzaju, ani zjawiska akceptacji. Głupia bym była, robiąc to . Jeśli idzie o miłość, tą tam, rodzicielską - u zwierząt mamy instynkt, u ludzi instynkt z tytułem. Czy zaznanie ich jest celem umierającego noworodka? Zdobywanie, czy zaznawanie czyjejś miłości, w ogóle jest trochę nie mądrym celem, myślę.
Cytat:Akceptacja to z łacińskiego "przyjmowanie".Każdy człowiek,zwałszcza mały potrzebuje by go akceptować.Tylko dzięki temu może zbudować pozytywny wizerunek samego siebie,a w rezultacie poczucie własnej wartości.Zapytaj któregokolwiek psychologa.Psycholog nie jest bogiem, chociaż, oczywiście, wie mld razy więcej ode mnie. Nie lubię jednak, gdy kogokolwiek traktuje się, jak wyrocznie. Nie zgodzę się z tym, że każdy musi czuć się akceptowany, by móc być pewnym własnej wartości i szczęśliwym. Chociaż w większości tak jest, to nie możemy zapominać o reszcie. I tego, nie potrzebowalibyśmy czuć się akceptowani, gdybyśmy nie oceniali. Z tego wynika, że akceptacja jest ludzkim wynalazkiem, w przeciwieństwie do macierzyńskiej miłości, nie ma tu żadnych instynktów. I dążenie do bycia akceptowanym, to raczej słaby cel, myślę. Wiadomo, chce się tego, ale żeby od razu podporządkowywać życie?
Nic mi się w życiu wielkiego nie stało, po prostu nie mam złudzeń. Jeśli chodzi o gniew, czy złość z mojej strony - niestety, nie trafiłaś, raczej trudno mnie wyprowadzić z równowagi . Nie bądź też taka ostrożna mówiąc do mnie, nie obrażę się, nie ugryzę, nie znajdę twojego domu
A co się ma kpiny, byłabym nawet wdzięczna, gdybyś się ze mnie pośmiała. Wiesz, problemy od razu wydają się mniejsze, jeśli "swój" je wykpi.
Co się ma złości, to się akurat nie zgodzę, gniew jest czysty i niepohamowany, wydaje mi się być jednym z uczuć głównych, prawdziwych, szczerych.