04 Kwi 2009, Sob 22:30, PID: 137852
Dużo ci nie powiem, bo w zasadzie tkwimy w podobnym miejscu. A żeby było weselej, nawet ilość naszych znajomych, jakaś podejrzanie podobna. Mam za to pewną 'przewagę' nad tobą, bom młodsza, więc może i zostało mi więcej zdrowego życia.
Co ci poradzić? To samo, co sobie - psycholog/psychiatra, terapia, wysłuchiwanie wszystkich tych bzdur o własnej wartości i co tam jeszcze ci geniusze leczenia nie wymyślą.
Co się ma masek i peruk, to to chyba nietrafiony pomysł . Weź sobie wyobraź, tak konkretnie, że idziesz środkiem ulicy, w tej masce jakiejś, zarzucasz perukę, pelerynę, kolorowe buty... Samobójstwo.
Nie wiem, czy wymuszony uśmiech cokolwiek daje. Szczerze, w moim przypadku, g~wno daje. Słucham, jak ten debil, wesołych opowieści, moich drogich przyjaciół z klasy i gdy następuje, nawet najbardziej żałosna puenta, już odruchowo się uśmiecham, śmieję. To daje tyle, że czuję się ze sobą jeszcze gorzej. Za nic nie skazuj się na piekło odruchowego uśmiechu. Ni to przyjemne, ni to poprawiające nastrój.
Rozpisało mi się, a w zasadzie nic odkrywczego ci nie wymyśliłam.
Pozostaje chyba tylko wierzyć, w siłę lekarza. No i zapisać się w końcu.
I, kto wie, może kiedyś zatańczymy wspólnie?
Co ci poradzić? To samo, co sobie - psycholog/psychiatra, terapia, wysłuchiwanie wszystkich tych bzdur o własnej wartości i co tam jeszcze ci geniusze leczenia nie wymyślą.
Co się ma masek i peruk, to to chyba nietrafiony pomysł . Weź sobie wyobraź, tak konkretnie, że idziesz środkiem ulicy, w tej masce jakiejś, zarzucasz perukę, pelerynę, kolorowe buty... Samobójstwo.
Nie wiem, czy wymuszony uśmiech cokolwiek daje. Szczerze, w moim przypadku, g~wno daje. Słucham, jak ten debil, wesołych opowieści, moich drogich przyjaciół z klasy i gdy następuje, nawet najbardziej żałosna puenta, już odruchowo się uśmiecham, śmieję. To daje tyle, że czuję się ze sobą jeszcze gorzej. Za nic nie skazuj się na piekło odruchowego uśmiechu. Ni to przyjemne, ni to poprawiające nastrój.
Rozpisało mi się, a w zasadzie nic odkrywczego ci nie wymyśliłam.
Pozostaje chyba tylko wierzyć, w siłę lekarza. No i zapisać się w końcu.
I, kto wie, może kiedyś zatańczymy wspólnie?