27 Mar 2011, Nie 23:39, PID: 245910
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27 Mar 2011, Nie 23:49 przez Sosen.)
Fobia może się rzeczywiście rozwinąć w środowisku, i tak zazwyczaj bywa, bo tak to zaburzenie jest opisane a nie inaczej - zaburzenie lęku społecznego. Rodzice nie są społeczeństwem. Więc każda fobia rozwinęła się w środowisku poza rodzicami, inaczej nie mogła. Inne pytanie, to co wynieśliśmy z domu, że byliśmy na rozwinięcie fobii narażeni. Nikt, kto wychował się w normalnym domu nie nabędzie fobii społecznej wchodząc do społeczeństwa, chyba, że kochający rodzice mu pomrą, nie będzie miał rodzeństwa, przyjaciele nagle go opuszczą, a całą reszta społeczeństwa będzie wyjątkowo niesprzyjająca i nieprzyjacielska. Wtedy jego systemy obronne w postaci jego naturalnych emocji zostaną stłumione. Co jest w praktyce niemożliwe.
Tak czy siak, nazwa fobia społeczna wyklucza już z góry jako przyczynę rodziców, dlatego królują formy terapii nie skupiających się na tym okresie.
Wpadłem na tą zależność podczas pisania posta, muszę sobie postawić piwo.
PS. nie dokończyłem. Na osobowość natomiast wg mnie główny wpływ mają rodzice. Bo okres pierwszych lat życia, kiedy jesteśmy od nich całkowicie zależni nie powtarza się już nigdy. To w tym okresie ujawniają się nasze potrzeby, emocje. Jeśli rodzice, jako królowie i władcy w tym okresie nie pozwolą nam na wyrażanie jakichś emocji, albo nie będą zauważać jakichś naszych potrzeb zauważać i zaspokajać ich, w dodatku nie będzie naokoło nikogo, kto zauważałby naszą niedolę, to w późniejszym życiu w wyniku braku zaufania do siebie, do innych bardzo ciężko będzie nam to zmienić.
Właściwie każdy nabywający fobię w momencie wchodzenia w społeczeństwo ma już jakieś blokady(problemy z osobowością - nie ważne jak to nazwiemy), które pozwalają się rozwinąć fobii. Bez sensu jest leczyć fobię, nie lecząc przyczyn. Jak to powiedział jeden z psychologów, u którego byłem "bez poważnego zajęcia się dzieciństwem możemy sobie tylko stworzyć protezy nowych zachowań". Szkoda, że większości taka proteza wystarcza.
Tak czy siak, nazwa fobia społeczna wyklucza już z góry jako przyczynę rodziców, dlatego królują formy terapii nie skupiających się na tym okresie.
Wpadłem na tą zależność podczas pisania posta, muszę sobie postawić piwo.
PS. nie dokończyłem. Na osobowość natomiast wg mnie główny wpływ mają rodzice. Bo okres pierwszych lat życia, kiedy jesteśmy od nich całkowicie zależni nie powtarza się już nigdy. To w tym okresie ujawniają się nasze potrzeby, emocje. Jeśli rodzice, jako królowie i władcy w tym okresie nie pozwolą nam na wyrażanie jakichś emocji, albo nie będą zauważać jakichś naszych potrzeb zauważać i zaspokajać ich, w dodatku nie będzie naokoło nikogo, kto zauważałby naszą niedolę, to w późniejszym życiu w wyniku braku zaufania do siebie, do innych bardzo ciężko będzie nam to zmienić.
Właściwie każdy nabywający fobię w momencie wchodzenia w społeczeństwo ma już jakieś blokady(problemy z osobowością - nie ważne jak to nazwiemy), które pozwalają się rozwinąć fobii. Bez sensu jest leczyć fobię, nie lecząc przyczyn. Jak to powiedział jeden z psychologów, u którego byłem "bez poważnego zajęcia się dzieciństwem możemy sobie tylko stworzyć protezy nowych zachowań". Szkoda, że większości taka proteza wystarcza.