21 Lut 2009, Sob 1:01, PID: 126336
jestem sobie napisał(a):Ja kiedyś byłam dość zaradna i samodzielna. Tak mi się przynajmniej zdawało. No, do lekarza i urzędu chodziłam sama, na zakupy też. Potem cos mi się porobiło i coraz bardziej tę samodzielność traciłam. W końcu usłyszałam od psychologa o wyuczonej bezradności. No niestety dorobiłam się, bo ...tak wyszło. Brak wsparcia, często słyszałam, że to co wymyślę, to się nie da i uwierzyłam. Tak uwierzyłam, że przestałam radzić sobie sama i teraz ciągle wszystko muszę robić z mężem. Nawet już nie jeżdżę sama komunikacją, tylko mąż mnie wozi. Stara, kurczę a bezradna jak dziecko. Wkurza mnie to, ale nie umiem tego przełamać. Myślę sobie, że jeszcze młody jak czegos nie wie, to jest wymówka, że młody i nie nabrał doświadczenia , a jak ja mam już swoje lata to nie mam wymówki. I dlatego jest mi głupio, że tak się wszystkiego boję, co dotyczy załatwiania spraw. I jak tu rozkręcać swoją firmę?? A chciałabym. Ale przytłaczają mnie myśli, że dlaczego ktoś miałby akurat do mnie przychodzić, kiedy jest tyle lepszych ode mnie i zaradniejszych i ciekawszych ludzi. I to mnie blokuje tak bardzo, że już nawet jak mam jakiś fajny pomysł to zapominam go, bo nie wierzę, że ktoś chciałby mieć coś ze mną do czynienia. Nie umiem uwierzyć w siebie, że moje pomysły są fajne i ludzie będą przychodzili do mnie i załatwiali ze mną interesy. Macie pomysł , jak bym to mogła zmienić?
Moim zdaniem to są wszystko problemy, które można zaliczyć do fobii społecznej. Niskie poczucie własnej wartości. Negatywne myśli o sobie i o przyszłości. "Nie dam rady, jestem za słaba, moje pomysły są do bani". Nie ma na to prostej rady, nad tym trzeba pracować. Psycholog, terapeuta, samodzielna praca. Ewentualnie tabsy, które dodają pewności siebie. Bierzesz i problem znika - a raczej tylko objaw, który Cię paraliżuje i nie pozwala się rozkręcić, czyli lęk. Nie leczy, ale poprawia twoje funkcjonowanie.