11 Maj 2017, Czw 12:49, PID: 701227
A ja miałem w pewnym sensie na odwrót.
Przez długi czas myślałem, że nie rozumiem ludzi. Teraz już wiem, że rozumiałem.
Często miałem wrażenie, że ludzie są do mnie negatywnie nastawieni. Że mnie nie lubią, że się odsuwają, budują dystans, "coś knują" tzn. nie chcą czegoś powiedzieć lub też przygotowują się, żeby coś powiedzieć.
Ale... psycholodzy mi mówili, że to nieprawda, żebym tak nie myślał, że to tylko moje schizy i że tak naprawdę wszyscy mnie lubią.
Efekt był taki, że utraciłem zdolność odczytywania tych sygnałów, albo lepiej powiedzieć - nauczyłem się ignorować ten kanał komunikacji. No i potem przez wiele lat miałem permanentną rozkminę "o co tym ludziom chodzi". Skoro wszyscy mnie lubią (wierzyłem w to), to dlaczego zachowują się tak a nie inaczej.
Dzisiaj już wiem, że jeżeli ktoś się zachowuje, jakby nas nie lubił, to naprawdę nas nie lubi, niezależnie od tego, co mówi. Świat stał się nagle prostszy i więcej zacząłem rozumieć.
Przez długi czas myślałem, że nie rozumiem ludzi. Teraz już wiem, że rozumiałem.
Często miałem wrażenie, że ludzie są do mnie negatywnie nastawieni. Że mnie nie lubią, że się odsuwają, budują dystans, "coś knują" tzn. nie chcą czegoś powiedzieć lub też przygotowują się, żeby coś powiedzieć.
Ale... psycholodzy mi mówili, że to nieprawda, żebym tak nie myślał, że to tylko moje schizy i że tak naprawdę wszyscy mnie lubią.
Efekt był taki, że utraciłem zdolność odczytywania tych sygnałów, albo lepiej powiedzieć - nauczyłem się ignorować ten kanał komunikacji. No i potem przez wiele lat miałem permanentną rozkminę "o co tym ludziom chodzi". Skoro wszyscy mnie lubią (wierzyłem w to), to dlaczego zachowują się tak a nie inaczej.
Dzisiaj już wiem, że jeżeli ktoś się zachowuje, jakby nas nie lubił, to naprawdę nas nie lubi, niezależnie od tego, co mówi. Świat stał się nagle prostszy i więcej zacząłem rozumieć.