06 Mar 2017, Pon 17:24, PID: 619421
@up
Dokładnie tak, gniew, który nie ulega ekspresji na przyczynę tego gniewu, gniecie od środka. W sumie depresja a agresja to dwie strony tej samej monety - niezadowolenia. Ja agresję tłumię przez co jestem depresyjny, czasem dawałem jej ujść, ale czułem się potem tylko gorzej. Nie ma dobrego wyjścia, pozostaje cierpienie.
Jak nie nienawidzić ludzi? Zdać sobie sprawę z ich głupoty, ograniczeń, idiotyzmu, do tego jeszcze dołożyć fakt, że każdy z nas jedzie na tym samym wózku (samoświadome życie homo sapiens) i dołożyć mimo tej głupoty współczucie. Najlepszym wyjściem jest zdać sobie sprawę z tego, że o ile nie jest to osoba ewidentnie wyprana z uczuć (jak np. mój stary, trwoga bierze bo to zwierzę - nawet zrymowałem), to ma podobne dylematy co my. Każdy pewny siebie człowiek również w jakimś stopniu boi się oceny innych, a jeśli będzie ona negatywna, to ich pewność siebie się posypie; każdy szczęśliwy człowiek opiera swoje szczęście na kruchych banałach (a co do bogatych - "nawet cukierki czekoladowe mi nie smakują"), które jak obrócą się w proch (np. rozstanie) zaczyna się jazda. Ja osobiście większą nienawiść mam do systemu, kształtu cywilizacji, do tego też natury ludzkiej, niż do poszczególnych jednostek. Przykładowo, zjechałem osoby z borderline w innym temacie, a zjeżdżam to zaburzenie, nie poszczególnych ludzi - widząc swoją byłą w jej aktach rozpaczy w życiu nie chciałbym być na jej miejscu. Niestety ten fakt, że wszyscy mają przesrane dewaluuje życie samo w sobie i prowadzi do skrajnych poglądów.
Dokładnie tak, gniew, który nie ulega ekspresji na przyczynę tego gniewu, gniecie od środka. W sumie depresja a agresja to dwie strony tej samej monety - niezadowolenia. Ja agresję tłumię przez co jestem depresyjny, czasem dawałem jej ujść, ale czułem się potem tylko gorzej. Nie ma dobrego wyjścia, pozostaje cierpienie.
Jak nie nienawidzić ludzi? Zdać sobie sprawę z ich głupoty, ograniczeń, idiotyzmu, do tego jeszcze dołożyć fakt, że każdy z nas jedzie na tym samym wózku (samoświadome życie homo sapiens) i dołożyć mimo tej głupoty współczucie. Najlepszym wyjściem jest zdać sobie sprawę z tego, że o ile nie jest to osoba ewidentnie wyprana z uczuć (jak np. mój stary, trwoga bierze bo to zwierzę - nawet zrymowałem), to ma podobne dylematy co my. Każdy pewny siebie człowiek również w jakimś stopniu boi się oceny innych, a jeśli będzie ona negatywna, to ich pewność siebie się posypie; każdy szczęśliwy człowiek opiera swoje szczęście na kruchych banałach (a co do bogatych - "nawet cukierki czekoladowe mi nie smakują"), które jak obrócą się w proch (np. rozstanie) zaczyna się jazda. Ja osobiście większą nienawiść mam do systemu, kształtu cywilizacji, do tego też natury ludzkiej, niż do poszczególnych jednostek. Przykładowo, zjechałem osoby z borderline w innym temacie, a zjeżdżam to zaburzenie, nie poszczególnych ludzi - widząc swoją byłą w jej aktach rozpaczy w życiu nie chciałbym być na jej miejscu. Niestety ten fakt, że wszyscy mają przesrane dewaluuje życie samo w sobie i prowadzi do skrajnych poglądów.