20 Gru 2016, Wto 19:08, PID: 603221
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20 Gru 2016, Wto 19:30 przez Joasia.)
Przeczytałam cały temat i doszłam do wniosku, że zazdroszczę ludziom. Nienawidzę wszystkich, że wszystko przychodzi im tak łatwo, że się dogadują, potrafią wyjść na piwo, obrażać siebie z dystansem, nie przejmować się szczegółami. Nienawidzę ich, bo ja tak nie potrafię, każdy koniec końców, śmieje się ze mnie. Ludzie się śmieją z innych, gorszych, oceniają tak łatwo, TO PRZYCHODZI IM ZBYT ŁATWO. Jestem nikim, ciągle próbując się dopasować, bo nikt mnie nie akceptuje, a gdy to robi, akceptacja jest sztuczna. Nienawidzę ludzi, mam ich dosyć. Nawet jak zrobią coś dobrego, to widzę, że jest to egoistyczne, dlatego że ktoś coś dla nich zrobił. Nikt nic nie daje od siebie, wszyscy są słabi i myślą tylko o sobie, oceniając innych płytko i bezmyślnie. Każdemu zależy tylko na tym, aby wypaść dobrze przed innymi. Wszyscy mają znajomych, tak dobrze im idzie, a ja czuję się gorsza, słabsza, nieprzystosowana, jakby ich umiejętność świadczyły o mojej bezwartościowości.
Ciągle próbuję pomagać innym, gdy tego nie robię, kusi mnie, ciągle muszę z tym walczyć. Ostatnio pomogłam matce, zrozumieć ważne rzeczy, bo nikt tego nie robi, wszyscy mają wszystkich w dup*e, nawet najbliższa rodzina. Ludzie wstają, idą dalej, a mi nikt nie chce pomóc, nie potrafi, nie umie. Gdy nawet próbuje, zrozumie przyczyny mojego stanu, odpuszcza, nic nie zrobi, jest smutny i ignoruje, daje nadzieje i odchodzi, nienawidzę ich, mam ochotę ich zarżnąć, a i tak nic nie zrobię, stłumię tą nienawiść, będę tylko smutna, że zawsze jestem sama, odrzucana, jakbym była zabawką, eksperymentem, dowodem ich wartości. Wszyscy są bezwartościowi, egoistyczni i słabi. Ja też taka jestem, dlatego siebie nienawidzę. Próbuję to odkuć poprzez pomaganie innym, udawanie świętej, ale to wszystko jest egoistyczne. Szukam w ludziach ideałów, sama dążę do ideału, wymyślam go sobie i ciągle go od siebie wymagam. Ludziom dałam już spokój, zawiodłam się, mam dosyć. Pomagam, jak ktoś bliski naprawdę tego potrzebuje. Sobie nigdy nie odpuszczę, jestem potworem i wolę już umrzeć, niż żyć jako na tym świecie.
Nie chciane charakterem, tym prawdziwym. Chciane tylko przez otoczkę, płytkie ocenianie. Ludzie są prości i żałośni, ciągle próbując wszystko upraszczać. Nienawidzę tego, że ja tak nie potrafię, jednocześnie to robiąc i się tym przejmując. Mam już dosyć, nie chcę tak żyć, chcę już w końcu umrzeć
Edit. wszyscy w moim otoczeniu, zawsze. Czy ja serio zawsze trafiam na takich ludzi? Czy naprawdę wszyscy tak robią. Mam wrażenie, że człowiek jest zaprogramowany w jeden sposób, większość jego dodatkowych cech to syf cywilizacyjny, nic więcej
Ciągle próbuję pomagać innym, gdy tego nie robię, kusi mnie, ciągle muszę z tym walczyć. Ostatnio pomogłam matce, zrozumieć ważne rzeczy, bo nikt tego nie robi, wszyscy mają wszystkich w dup*e, nawet najbliższa rodzina. Ludzie wstają, idą dalej, a mi nikt nie chce pomóc, nie potrafi, nie umie. Gdy nawet próbuje, zrozumie przyczyny mojego stanu, odpuszcza, nic nie zrobi, jest smutny i ignoruje, daje nadzieje i odchodzi, nienawidzę ich, mam ochotę ich zarżnąć, a i tak nic nie zrobię, stłumię tą nienawiść, będę tylko smutna, że zawsze jestem sama, odrzucana, jakbym była zabawką, eksperymentem, dowodem ich wartości. Wszyscy są bezwartościowi, egoistyczni i słabi. Ja też taka jestem, dlatego siebie nienawidzę. Próbuję to odkuć poprzez pomaganie innym, udawanie świętej, ale to wszystko jest egoistyczne. Szukam w ludziach ideałów, sama dążę do ideału, wymyślam go sobie i ciągle go od siebie wymagam. Ludziom dałam już spokój, zawiodłam się, mam dosyć. Pomagam, jak ktoś bliski naprawdę tego potrzebuje. Sobie nigdy nie odpuszczę, jestem potworem i wolę już umrzeć, niż żyć jako na tym świecie.
Nie chciane charakterem, tym prawdziwym. Chciane tylko przez otoczkę, płytkie ocenianie. Ludzie są prości i żałośni, ciągle próbując wszystko upraszczać. Nienawidzę tego, że ja tak nie potrafię, jednocześnie to robiąc i się tym przejmując. Mam już dosyć, nie chcę tak żyć, chcę już w końcu umrzeć
Edit. wszyscy w moim otoczeniu, zawsze. Czy ja serio zawsze trafiam na takich ludzi? Czy naprawdę wszyscy tak robią. Mam wrażenie, że człowiek jest zaprogramowany w jeden sposób, większość jego dodatkowych cech to syf cywilizacyjny, nic więcej