30 Wrz 2016, Pią 9:38, PID: 581065
Na studniówce nie byłam chociaż miałam w miarę ok. klasę i mimo, że nie byłam z nikim zaprzyjaźniona, to właściwe mogłam iść, nie poszłam bardziej przez sytuację w domu, coś w rodzaju „fobii” wobec własnych rodziców jakkolwiek to głupio brzmi.
Potem żałowałam, w sumie do tej pory żałuję.
Nie powtórzyłam już tego na zakończenie studiów i poszłam na pożegnanie absolwentów (chociaż to nie to samo).
Miało być niefajnie , bo prawie z nikim z grupy nie rozmawiałam, trzy osoby mnie wyraźnie nie lubiły i prawie każdy był z osobą towarzyszącą oprócz mnie, a było nieźle. Może dlatego, że byli też ludzie spoza studiów, którzy nie znali mojej izolująco się-milczącej natury więc z nimi rozmawiałam- słabo bo słabo ale jednak rozmawiałam i nawet tańczyłam. Ale szłam z nastawieniem, że może być źle, i że po godzinie, dwóch być może wyjdę z sali.
Też uważam jednak że decyzja powinna zależeć od tego czy chcesz ale się boisz czy po prostu nie chcesz, i nie poszłabyś nawet jakbyś się nie bała.
Potem żałowałam, w sumie do tej pory żałuję.
Nie powtórzyłam już tego na zakończenie studiów i poszłam na pożegnanie absolwentów (chociaż to nie to samo).
Miało być niefajnie , bo prawie z nikim z grupy nie rozmawiałam, trzy osoby mnie wyraźnie nie lubiły i prawie każdy był z osobą towarzyszącą oprócz mnie, a było nieźle. Może dlatego, że byli też ludzie spoza studiów, którzy nie znali mojej izolująco się-milczącej natury więc z nimi rozmawiałam- słabo bo słabo ale jednak rozmawiałam i nawet tańczyłam. Ale szłam z nastawieniem, że może być źle, i że po godzinie, dwóch być może wyjdę z sali.
Też uważam jednak że decyzja powinna zależeć od tego czy chcesz ale się boisz czy po prostu nie chcesz, i nie poszłabyś nawet jakbyś się nie bała.