20 Paź 2016, Czw 21:20, PID: 587229
podoba mi się pomysł pt. "misja"
a co do samooceny, to chyba najtrudniejsze jest, że to, jaką się ma samoocenę kompletnie nie zależy od warunków obiektywnych... ja mogłabym wypisać milion swoich sukcesów, a to mi w ogóle nie podniesie samooceny, bo tak samo łatwo mogę je wszystkie zdewaluować. "wydarzyły się, no ale...."
samoocena to jest moim zdaniem przekonanie o swojej wartości. albo uważam się za generalnie wartościową jako osobę, albo za bezwartościową. jeśli myślę o sobie jako o bezwartościowej, to żebym była nie wiem kim i miała nie wiem co, to i tak będę tak myśleć. gwiazdy tv miewają przecież zaniżoną samoocenę, są ludzie, którzy mają kupę hajsu, a nie uważają się za wartościowych.
stąd - uśmiechanie się do siebie przed lustrem, mówienie sobie miłych rzeczy, zapisywanie swoich dobrych cech - moim zdaniem to właśnie dobre sposoby, zupełna abstrakcja, ale przecież samoocena sama w sobie też jest wyłącznie abstrakcją! i trzeba te dobre rzeczy dla siebie robić wbrew temu, co się właśnie myśli. Myślę sobie "jestem brzydka, gruba i paskudna, nikt mnie nie zechce" i patrzę w lustro, a zaraz, na siłę myślę coś kompletnie nonsensownego "jestem ładna, atrakcyjna i podobam się facetom" :-P ani jedno, ani drugie nie jest ani prawdziwe, ani nieprawdziwe, to jakieś abstrakcyjne myśli. ale drugie podnosi nastrój i daje napęd do działania - ułożyć włosy, pobiegać rano, założyć ładne ciuchy, nie zjeść piątego batonika bo jestem wartościowa i mogę zrobić tak, jak dla mnie będzie dobrze.
"jesteś tego warta" :-P o, właśnie, może kupić sobie drogi szampon? mnie to dobrze robi na samopoczucie, może to słabe, ale jednak... w domu nigdy mi nie kupowano drogich, ani ładnych rzeczy, zawsze tylko byle jakie i najtańsze, chodziłam w powyciąganych leginsach z wystającym grubym brzuchem i miałam przetłuszczone włosy... błagałam mamę, żeby mi kupiła lakierki, bo takie ładne i inne dziewczynki miały, ale tylko mi mówiła "zęby sobie wybijesz, zaraz się zniszczą, po co ci to? nie wydziwiaj"... no więc teraz sobie kupuję co chcę, to co mi się podoba. i dobrze mi to działa na samoocenę.
a co do samooceny, to chyba najtrudniejsze jest, że to, jaką się ma samoocenę kompletnie nie zależy od warunków obiektywnych... ja mogłabym wypisać milion swoich sukcesów, a to mi w ogóle nie podniesie samooceny, bo tak samo łatwo mogę je wszystkie zdewaluować. "wydarzyły się, no ale...."
samoocena to jest moim zdaniem przekonanie o swojej wartości. albo uważam się za generalnie wartościową jako osobę, albo za bezwartościową. jeśli myślę o sobie jako o bezwartościowej, to żebym była nie wiem kim i miała nie wiem co, to i tak będę tak myśleć. gwiazdy tv miewają przecież zaniżoną samoocenę, są ludzie, którzy mają kupę hajsu, a nie uważają się za wartościowych.
stąd - uśmiechanie się do siebie przed lustrem, mówienie sobie miłych rzeczy, zapisywanie swoich dobrych cech - moim zdaniem to właśnie dobre sposoby, zupełna abstrakcja, ale przecież samoocena sama w sobie też jest wyłącznie abstrakcją! i trzeba te dobre rzeczy dla siebie robić wbrew temu, co się właśnie myśli. Myślę sobie "jestem brzydka, gruba i paskudna, nikt mnie nie zechce" i patrzę w lustro, a zaraz, na siłę myślę coś kompletnie nonsensownego "jestem ładna, atrakcyjna i podobam się facetom" :-P ani jedno, ani drugie nie jest ani prawdziwe, ani nieprawdziwe, to jakieś abstrakcyjne myśli. ale drugie podnosi nastrój i daje napęd do działania - ułożyć włosy, pobiegać rano, założyć ładne ciuchy, nie zjeść piątego batonika bo jestem wartościowa i mogę zrobić tak, jak dla mnie będzie dobrze.
"jesteś tego warta" :-P o, właśnie, może kupić sobie drogi szampon? mnie to dobrze robi na samopoczucie, może to słabe, ale jednak... w domu nigdy mi nie kupowano drogich, ani ładnych rzeczy, zawsze tylko byle jakie i najtańsze, chodziłam w powyciąganych leginsach z wystającym grubym brzuchem i miałam przetłuszczone włosy... błagałam mamę, żeby mi kupiła lakierki, bo takie ładne i inne dziewczynki miały, ale tylko mi mówiła "zęby sobie wybijesz, zaraz się zniszczą, po co ci to? nie wydziwiaj"... no więc teraz sobie kupuję co chcę, to co mi się podoba. i dobrze mi to działa na samoocenę.