09 Lis 2016, Śro 0:37, PID: 593509
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09 Lis 2016, Śro 0:42 przez Zasió.)
Czyli to głównie brak wiary we własne umiejętności, a nie typowo fobiczne rozkminy "co ten dres w BMW na sąsiednim pasie pomyśli"?
Takie bardziej "Nie ogarniam, pewnie sie w kogoś lub w coś wp...ę?"
Jakby to nie było forum o fobii to można by chyba polecić po prostu wykupienie godzin z instruktorem.. no ale instruktor.
Ja nie weim dlaczego, ale zawsze miałem wrażenie, że jazda samochodem jest łatwa. Tzn. długo wydawało mi sie, ze niemożliwe do ogarnięcia są biegi i to mistyczne sprzęgło, ale samo orientowanie sie w ruchu?
No a odkąd mam kierownicę do PC i palce nie muszą kontrolować kierunku prędkości i nie daj bóg jeszcze biegów, to i te biegi jakieś mniej magiczne sie jawią (poza F1 i zrzucaniem czterech w sekundę razem z celowaniem w wierzchołek... poza w ogóle wyścigami... only automat. ale ulica to nie tor ), i ewentualne wciskanie jeszcze jednego pedaua też...
Może (na pewno?) w rzeczywistości d*pa była by z Zasa nie kierowca, no ale... jakies resztki pozytywnych wyobrażeń o sobie trzeba mieć. Bo fantazja, bo fantazja, bo fantazja...
Co do zawalidróg - Zas wychowany w duchu ordnung must sein jest cięty na piratów drogowych i naprawdę ma w dup*e, że jakiś złamas chce zap...ć. niech jedzie na tor
Ale spoko, rozumiem wasze rozkminy. Ja mam tak gdy myślę o jeździe rowerem po chodniku (po ulicy to jednak bym sie bał, bo co innego blaszana puszka, czy nawet motocykl normalnie przyspieszający i jeżdżący środkiem pasa, a co innego rower) - zaraz sie ktos przyp. zaraz jako jedyny frajer w tym roku dostanę mandat... chociaż to myślenie trochę mi przeszło..
nie, nie mam rowerka. kilka razy jeździłem miejskimi gratami. tych to dopiero wszyscy nienawidzą - nie dosć ze na chodniku, to jedzie rowerem wyglądającym jak dla debila albo pradziadka
Takie bardziej "Nie ogarniam, pewnie sie w kogoś lub w coś wp...ę?"
Jakby to nie było forum o fobii to można by chyba polecić po prostu wykupienie godzin z instruktorem.. no ale instruktor.
Ja nie weim dlaczego, ale zawsze miałem wrażenie, że jazda samochodem jest łatwa. Tzn. długo wydawało mi sie, ze niemożliwe do ogarnięcia są biegi i to mistyczne sprzęgło, ale samo orientowanie sie w ruchu?
No a odkąd mam kierownicę do PC i palce nie muszą kontrolować kierunku prędkości i nie daj bóg jeszcze biegów, to i te biegi jakieś mniej magiczne sie jawią (poza F1 i zrzucaniem czterech w sekundę razem z celowaniem w wierzchołek... poza w ogóle wyścigami... only automat. ale ulica to nie tor ), i ewentualne wciskanie jeszcze jednego pedaua też...
Może (na pewno?) w rzeczywistości d*pa była by z Zasa nie kierowca, no ale... jakies resztki pozytywnych wyobrażeń o sobie trzeba mieć. Bo fantazja, bo fantazja, bo fantazja...
Co do zawalidróg - Zas wychowany w duchu ordnung must sein jest cięty na piratów drogowych i naprawdę ma w dup*e, że jakiś złamas chce zap...ć. niech jedzie na tor
Ale spoko, rozumiem wasze rozkminy. Ja mam tak gdy myślę o jeździe rowerem po chodniku (po ulicy to jednak bym sie bał, bo co innego blaszana puszka, czy nawet motocykl normalnie przyspieszający i jeżdżący środkiem pasa, a co innego rower) - zaraz sie ktos przyp. zaraz jako jedyny frajer w tym roku dostanę mandat... chociaż to myślenie trochę mi przeszło..
nie, nie mam rowerka. kilka razy jeździłem miejskimi gratami. tych to dopiero wszyscy nienawidzą - nie dosć ze na chodniku, to jedzie rowerem wyglądającym jak dla debila albo pradziadka