02 Maj 2016, Pon 11:17, PID: 537598
dangerous napisał(a):Wątek zakładałem w grudniu, a od tego czasu wiele się zmieniło. Już mi w sumie wisi co pomyślą sobie o mnie kierowcy, którzy jadą za mną. Chyba się wyrobiłem. :-P
Ostatnio miałem przygodę w Poznaniu. Stoję na światłach, zapala się zielone światło, a ja za słabo depnąłem w dechę i mi samochód zgasł. Próbuję odpalić, ale ten za cholerę nie chce współpracować. Oczywiście poznańskie pyry trąbią na mnie jak na jakiegoś zawalidrogę. A ja spokojnie włączam światła awaryjne, liczę do trzech, próbuję zapalić i.. jest udało się.
Niby taka błaha i głupia sytuacja, a ile radości sprawia jak człowiek sobie z nią dobrze poradzi.
To ja maiłem tak samo na rondzie ja się pogubiłem oraz w innym mieście było pod górkę i na ręcznym trza było i też światła.. Ale ja z ojcem jeżdżę bo jakoś wspólnie mamy trasy Ja po prostu nie mam gdzie jeździć I po co... Brak celu więc z braku celu nie mam ochoty i tak kółko się zamyka..
Ja zdałem za 2 razem bo za 1 to mi 2 razy zgasł Nogę przestałem czuć na sprzęgle W ogóle klocek sztywny... Żeby to co innego było sztywne to ok Za drugim razem to miałem babkę co najdziwniejsze to byłem rozgadany przez stres i w jednym przypadku i w drugim. Ale się zdało. Bo można było robić tylko 2 błędy w jednym zadaniu.