02 Sty 2016, Sob 22:42, PID: 502346
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02 Sty 2016, Sob 22:53 przez Aina.)
Agresywna? Rzadko, bo zwykle staram się unikać sytuacji konfliktowych niż je eskalować. Swego czasu jednak zdarzało mi się dość często zachowywać pasywno-agresywnie, kiedy na przykład nie mogłam sobie pozwolić na otwartą agresję, przy czym jest to chyba nawet gorszy sposób na uzewnętrznienie negatywnych emocji. Myślę, że przyczyną takiego zachowania była u mnie nieumiejętność otwartego wyrażania swoich potrzeb i ich tłumienie, co na dłuższą metę skutkowało gromadzeniem się napięcia i frustracją, która potem manifestowała się w typowo pasywno-agresywnych zachowaniach - udawaniem ofiary, manipulacją, kłamaniem, insynuowaniem itp.
Kiedyś nie miałam świadomości, że stosowałam takie taktyki. Uświadomił mnie o nich mój mąż, który przez długi czas musiał znosić moje nieraz absurdalne zachowanie i dwuznaczną komunikację. Na szczęście udało mi się już w dużej mierze zmienić moje nawyki, nauczyć otwarcie wyrażać moje emocje i myśli, nie uciekając się przy tym do jakiejkolwiek formy agresji. Co nie znaczy, że jestem kompletnie wyleczona z tego typu zachowań. Niestety wciąż zdarza mi się ulegać dawnym tendencjom, ale przynajmniej teraz mam świadomość tego, co robię.
Dodam jeszcze tylko, że mimo iż rzadko zdarza mi się (i zdarzało) zachowywać agresywnie wobec innych, tak niegdyś dosyć często padałam ofiarą autoagresji. Zwykłam myśleć, że to ja sama jestem najgorszym złem tego świata i to mi należy się kara, dlatego jakiekolwiek silne emocje musiały w pierwszej kolejności zostać wymierzone przeciwko mnie samej a dopiero później otoczenia.
Kiedyś nie miałam świadomości, że stosowałam takie taktyki. Uświadomił mnie o nich mój mąż, który przez długi czas musiał znosić moje nieraz absurdalne zachowanie i dwuznaczną komunikację. Na szczęście udało mi się już w dużej mierze zmienić moje nawyki, nauczyć otwarcie wyrażać moje emocje i myśli, nie uciekając się przy tym do jakiejkolwiek formy agresji. Co nie znaczy, że jestem kompletnie wyleczona z tego typu zachowań. Niestety wciąż zdarza mi się ulegać dawnym tendencjom, ale przynajmniej teraz mam świadomość tego, co robię.
Dodam jeszcze tylko, że mimo iż rzadko zdarza mi się (i zdarzało) zachowywać agresywnie wobec innych, tak niegdyś dosyć często padałam ofiarą autoagresji. Zwykłam myśleć, że to ja sama jestem najgorszym złem tego świata i to mi należy się kara, dlatego jakiekolwiek silne emocje musiały w pierwszej kolejności zostać wymierzone przeciwko mnie samej a dopiero później otoczenia.