30 Wrz 2015, Śro 11:23, PID: 476138
Moje życie towarzyskie nie jest takie tragiczne chociaż nie ma żadnych większych imprez:
Generalnie z kolegami ze szkół kontakt zerwany od razu po ich zakończeniu.
Jeden stary kolega z podwórka z którym czasem umawiam się na szachy ale już nie pamiętam kiedy ostatni raz graliśmy (kilka miesięcy temu).
Wspomniany kolega i jeszcze dwaj znajomi z którymi gramy w planszówki (te spotkania rozpoczęły się od jakiegoś roku i nie mają stałej częstotliwości, myślę, że średnio raz na kilka tygodni/2 miesiące ale zdarzają się dłuższe okresy bez spotkań)
Ostatnio odnowiłem kontakt z kolegą z liceum i dwa razy w przeciągu dwóch tygodni się spotkaliśmy. Nie wiem jak często będziemy się spotykać w przyszłości, jeśli w ogóle.
Z jedynym człowiekiem z którym udało mi się zaprzyjaźnić na studiach na razie spotkałem się tylko raz poza uczelnią (po 4 latach znajomości) i nie zanosi się byśmy utrzymywali jakieś intensywne kontakty.
Jeśli chodzi o np. Sylwester to każdy spędziłem w swoim domu oprócz jednego w czasach licealnych.
Generalnie wszystkie większe imprezy w których uczestniczyłem mogę policzyć na palcach jednej ręki: W podstawówce zostałem zaproszony na przyjęcie urodzinowe koleżanki... ale tylko dlatego, że zaprosiła całą klasę, potem 18stka kolegi z gimnazjum i 3 domówki u kolegi z liceum.
Biorąc pod uwagę, że są tu ludzie nie posiadający jakiegokolwiek życia towarzyskiego, nawet w czasach szkolnych, to nie jest taki zły wynik.
Generalnie z kolegami ze szkół kontakt zerwany od razu po ich zakończeniu.
Jeden stary kolega z podwórka z którym czasem umawiam się na szachy ale już nie pamiętam kiedy ostatni raz graliśmy (kilka miesięcy temu).
Wspomniany kolega i jeszcze dwaj znajomi z którymi gramy w planszówki (te spotkania rozpoczęły się od jakiegoś roku i nie mają stałej częstotliwości, myślę, że średnio raz na kilka tygodni/2 miesiące ale zdarzają się dłuższe okresy bez spotkań)
Ostatnio odnowiłem kontakt z kolegą z liceum i dwa razy w przeciągu dwóch tygodni się spotkaliśmy. Nie wiem jak często będziemy się spotykać w przyszłości, jeśli w ogóle.
Z jedynym człowiekiem z którym udało mi się zaprzyjaźnić na studiach na razie spotkałem się tylko raz poza uczelnią (po 4 latach znajomości) i nie zanosi się byśmy utrzymywali jakieś intensywne kontakty.
Jeśli chodzi o np. Sylwester to każdy spędziłem w swoim domu oprócz jednego w czasach licealnych.
Generalnie wszystkie większe imprezy w których uczestniczyłem mogę policzyć na palcach jednej ręki: W podstawówce zostałem zaproszony na przyjęcie urodzinowe koleżanki... ale tylko dlatego, że zaprosiła całą klasę, potem 18stka kolegi z gimnazjum i 3 domówki u kolegi z liceum.
Biorąc pod uwagę, że są tu ludzie nie posiadający jakiegokolwiek życia towarzyskiego, nawet w czasach szkolnych, to nie jest taki zły wynik.