02 Gru 2017, Sob 23:55, PID: 719271
hej,
w moim przypadku większe trudności w relacjach miały miejsce raczej w przypadku kobiet, z mężczyznami jest powiedzmy ok
zdaje mi się że mogę być specyficzny w tych swoich trudnościach, bo te problemy nie wynikają z jakiejś nieśmiałości czy też ze względów obyczajowych najogólniej mówiąc, tu chodzi po prostu o to, że w moich najgorszych chwilach i lękach związanych z fobią doświadczałem od kobiet największego odrzucenia społecznego, w sensie bardzo wyraźnie pokazywały mi mową niewerbalną, że się mnie boją, że nie podoba im się moja mimika, zakrzywiony sposób w jaki wyrażam siebie przez chorobę, były to bardzo przykre i traumatyczne wręcz momenty, przez takie reakcje jeszcze trudniej mi było z tym wszystkim walczyć, panować nad tym...
prawdą jest, że miały generalnie rację, bo nie potrafiłem zapanować nad lękami, co powodowało bardzo negatywne wibracje w całym organizmie, które rzutowały na zewnątrz i wzbudzały u innych nieprzyjemne wrażenia
niemniej jednak, te trudności są raczej specyficzne, nikt mi nic wprost nie powiedział tudzież nie zrobił krzywdy, jednak wiele krzywych spojrzeń odebrałem, miałem wrażenie że mężczyźni jakby bardziej analitycznie podchodzili do mojego problemu lub go po prostu ignorowali co było mi czasem bardzo potrzebne, nie chciałem żadnej litości, znałem ten problem, znałem jego źródło, czułem żal że fenomenalne stany umysłu które towarzyszą w takich dziwnych przypadłościach zostają odbierane bez żadnej empatii jako komunikat walcz z nim albo uciekaj od niego, wszystko to sprawiło że nabrałem pewnego dystansu do kobiet, choć nie umniejszam w żaden sposób żadnej z nich, kobiety ogólnie mają chyba większe serca niż mężczyźni, jednakże w takich chwilach w jakich byłem jeszcze kilka lat temu czułem że chciano mnie zamieść pod dywan, bo za dziwny, za straszny...
całe szczęście poszło ku lepszemu, nie obyło się bez farmakoterapii, może w takim momencie trzeba sobie powiedzieć co mnie nie zabije to mnie wzmocni?? kiedy się kogoś lub czegoś lękamy zastanówmy się chociaż chwilę dlaczego, bo to jest najczęściej odbicie jakichś naszych wewnętrznych strachów, które kiedyś i tak wyjdą...
w moim przypadku większe trudności w relacjach miały miejsce raczej w przypadku kobiet, z mężczyznami jest powiedzmy ok
zdaje mi się że mogę być specyficzny w tych swoich trudnościach, bo te problemy nie wynikają z jakiejś nieśmiałości czy też ze względów obyczajowych najogólniej mówiąc, tu chodzi po prostu o to, że w moich najgorszych chwilach i lękach związanych z fobią doświadczałem od kobiet największego odrzucenia społecznego, w sensie bardzo wyraźnie pokazywały mi mową niewerbalną, że się mnie boją, że nie podoba im się moja mimika, zakrzywiony sposób w jaki wyrażam siebie przez chorobę, były to bardzo przykre i traumatyczne wręcz momenty, przez takie reakcje jeszcze trudniej mi było z tym wszystkim walczyć, panować nad tym...
prawdą jest, że miały generalnie rację, bo nie potrafiłem zapanować nad lękami, co powodowało bardzo negatywne wibracje w całym organizmie, które rzutowały na zewnątrz i wzbudzały u innych nieprzyjemne wrażenia
niemniej jednak, te trudności są raczej specyficzne, nikt mi nic wprost nie powiedział tudzież nie zrobił krzywdy, jednak wiele krzywych spojrzeń odebrałem, miałem wrażenie że mężczyźni jakby bardziej analitycznie podchodzili do mojego problemu lub go po prostu ignorowali co było mi czasem bardzo potrzebne, nie chciałem żadnej litości, znałem ten problem, znałem jego źródło, czułem żal że fenomenalne stany umysłu które towarzyszą w takich dziwnych przypadłościach zostają odbierane bez żadnej empatii jako komunikat walcz z nim albo uciekaj od niego, wszystko to sprawiło że nabrałem pewnego dystansu do kobiet, choć nie umniejszam w żaden sposób żadnej z nich, kobiety ogólnie mają chyba większe serca niż mężczyźni, jednakże w takich chwilach w jakich byłem jeszcze kilka lat temu czułem że chciano mnie zamieść pod dywan, bo za dziwny, za straszny...
całe szczęście poszło ku lepszemu, nie obyło się bez farmakoterapii, może w takim momencie trzeba sobie powiedzieć co mnie nie zabije to mnie wzmocni?? kiedy się kogoś lub czegoś lękamy zastanówmy się chociaż chwilę dlaczego, bo to jest najczęściej odbicie jakichś naszych wewnętrznych strachów, które kiedyś i tak wyjdą...