02 Cze 2012, Sob 13:25, PID: 303564
Stachv, ale doświadczenia tylko pozazdrościć. Z okresu gimnazjum pochwalić mogę się jedynie paroma randkami. W liceum parę dziewczyn mi się spodobało, nie "zagadałem", choć mimo to pod względem, hm, "aktywności społecznej" ten okres wspominam dobrze. Na początku studiów zacząłem coś kręcić z jedną, ale wystarczyły pierwsze, nawet nie do końca sprawdzone, symptomy braku zainteresowania z jej strony, żebym nie kontynuował tej znajomości. Potem pięć lat przebimbałem przed komputerem, uciekając w świat filmów - tam szukałem miłości i seksu. A potem spotkanie z niewiastą poznaną przez neta i dość burzliwa znajomość (pierwsza tak długa i poważna), zakończona rozstaniem z powodu narastających kłótni, nieporozumień, wzajemnych oskarżeń. Obecnie - "stanu wolnego".
Boli fakt, że powodzenie mają głównie chamy, debile, koksy, lanserzy, łysole, chopaki z miasta. Luźna gadka, pyskówki, arogancja i brak zahamowań. Laski nawet ich nie cierpią, ale wybierają właśnie takich, bo z nimi czują się bezpiecznie; "chopaki" zwykle są także przy kasie.
Ale ja to chromolę. Nie będę nikogo udawać. Nie będzie "Cześźiewszyny, która przejezie się moją bryczką?". A kiedyś i tak kogoś znajdę. Prędzej czy później. Nie może być tak, że tylko ekstrawertycy zasługują na szczęście.
Boli fakt, że powodzenie mają głównie chamy, debile, koksy, lanserzy, łysole, chopaki z miasta. Luźna gadka, pyskówki, arogancja i brak zahamowań. Laski nawet ich nie cierpią, ale wybierają właśnie takich, bo z nimi czują się bezpiecznie; "chopaki" zwykle są także przy kasie.
Ale ja to chromolę. Nie będę nikogo udawać. Nie będzie "Cześźiewszyny, która przejezie się moją bryczką?". A kiedyś i tak kogoś znajdę. Prędzej czy później. Nie może być tak, że tylko ekstrawertycy zasługują na szczęście.