15 Sty 2012, Nie 19:12, PID: 289108
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15 Sty 2012, Nie 19:25 przez Sosen.)
Wiesz, terapia to przede wszystkim relacja, więc już na samym początku strzelasz sobie samobója. Taka terapia przynajmniej jaką ja mam na myśli. To co przeżywasz, przeniesienia które wnosisz, możliwość wyrażenia ich w bezpiecznym miejscu sprawia, że dojrzewasz, bo zostawiasz przeszłość przeszłości, przeżywasz przeniesienie, ale mając kontekst dzieciństwa potrafisz to połączyć z sytuacjami, a jeśli dotrzesz do konkretów, to emocje się wzmacniają, wyrażasz je, jeśli terapeuta jest empatyczny i wspierający radzisz sobie ze wspomnieniami, emocjami. To jest terapia. Prawdziwa.
Ale ty chyba mówisz o terapii, w której terapeuta to guru, który zadaje Ci zagwostki, radzi co do twojego życia itp. Ale to nie jest relacja na równi i z empatią, tylko nauczyciel - uczeń.
2 edycja.
Acha, żeby nie było, możesz to skojarzyć z psychoanalizą, i wyśmiać. Masz rację, bo większość dzisiejszych psychoanalityków będzie Cię wpędzać w teorię i Ci nie pomoże. Mi chodzi o terapeutę, jako empatycznego, wspierającego świadka, który pomaga Ci poradzić sobie z przeszłością, a nie maglować ją bez sensu.
Ale ty chyba mówisz o terapii, w której terapeuta to guru, który zadaje Ci zagwostki, radzi co do twojego życia itp. Ale to nie jest relacja na równi i z empatią, tylko nauczyciel - uczeń.
2 edycja.
Acha, żeby nie było, możesz to skojarzyć z psychoanalizą, i wyśmiać. Masz rację, bo większość dzisiejszych psychoanalityków będzie Cię wpędzać w teorię i Ci nie pomoże. Mi chodzi o terapeutę, jako empatycznego, wspierającego świadka, który pomaga Ci poradzić sobie z przeszłością, a nie maglować ją bez sensu.