12 Wrz 2015, Sob 16:33, PID: 470952
Ja mam wrażenie nawet dzisiaj (mając te 28 lat), że zamiast matki mam nieprzewidywalną, zapatrzoną w siebie nastolatkę, która jest centrum swojego wszechświata. Jeśli ktoś nie sprawia w wyznaczonym przez nią momencie, że czuje się wspaniała/ukochana/akceptowana, odcina się od takiej osoby, strzela focha albo ucieka bez słowa. Nie pamiętam, bym kiedykolwiek dostała od niej chociaż jedną mądrą, życiową radę. Abstrahowałabym od obwiniania rodziców za geny, jakie otrzymaliśmy, bo to przecież loteria, ale przekonania typu "jestem nikim", "jestem nieważny/a, dziwny/a", "ludziom nie można ufać" - to są właśnie lekcje, które wielu z nas otrzymało od rodziców w najmłodszych latach, mogę się założyć. Skoro własna matka nie akceptuje dziecka, to podświadomie daje mu znać, że nikt go nie zaakceptuje - i zaczyna się kształtować fobia społeczna.