01 Wrz 2014, Pon 15:25, PID: 409640
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 01 Wrz 2014, Pon 15:27 przez niezrozumiana.)
Hej.
Jestem studentką i panicznie boję się wrócić na ostatni rok studiów licencjackich. Moja choroba się pogłebia a ja jeszcze nie odwiedziłam psychologa. Jak pomyśle, że znów będę stawała w sytuacji , w krórej bede musiała prace robić sama i wszyscy na zajęciach bedą mieli mnie w dup*e to robi mi się słabo. Najgorsze jest to, że to ostatni rok i studia zaoczne a kasa na nie jest od moich rodziców. Ostatnio byłam na kursie kasy fiskalnej ''na żywca'' w sklepie to dzien przed i po wracając do domu (kurs2 dniowy) zalewałąm sie łzami, że nie mogę poradzić sobie z tym stresem, czuję ze jestem nieuważna, dużo rzeczy mi umyka i czuję, że przez to sie do zadnej pracy nie nadaje. Nie poszłam na kurs 2 go dnia. I nie chce , boję sie wręcz isc do jakiejkolwiek pracy dopuki nie odwiedze lekarza. Boję sie nawet do niego zadzwonić. a co gorsza isc i zacząć mówić. Nawet nie wiem od czego zacząc.
Czuje sie mało wartościowa, gorsza, inna niż wszyscy. Zawsze w szkole dzieliłam swoją klase, głównie płeć żenską na bardziej bezpieczną i mniej bezpieczną. Chodzi o to, że poznając zachowania koleżanek, wiedziałam ,z którymi można choć spróbować pogadać, zakumplować się. Z resztą ( zazwczyaj 2 gą grupą dziewczyn ) praktycznie starałam sie nie rozmawiać. Nie wiem jak było to odbierane ,ale czulam ze są one ode mnie o wiele lepsze, inteligentniejsze, ze jesli dojdzie do konwersacji to jest większa szansa, że będą sie ze mnie śmialy, z tego co mówie , lub robie. Ale i z tą bardziej bezpieczną grupką dziewczyn nie było kolorowo. Praktycznie robiły dużo gestów, wyrażały sie w taki sposób , dający mi do z rozumienia, że nie jestem mile widziana. W efekcie zostawałam sama , tak jak i teraz staram sie odizolować zeby w jak najmniejszym stopniu narażać się na stres. Nie zabieram głosu na zajęciach ani też w gronie poza zajęciami ponieważ jak ktoś na mnie patrzy i mnie słucha a ja mam coś wytłumaczyć, powiedzieć cos dłużej niż przez 15 sekund to zaczynam sie strasznie stresować i jąkać i często nawet nie mogę sklecic 1 zdania po polsku. Czuję , że gadam głupoty i zaraz ktoś mnie wyśmieje. Zastanawiam się wtedy co oni o mnie myślą - że jestem jakas głupia, nienormalna, ze cos ze mną nie tak. Tak jest od zawsze, od kąd chodzę do szkoły. Z roku na rok bywało coraz gorzej, wiadomo każdy dorasta i przychodzi trudny wiek i każdy ma ''cos do powiedzenia''
Powiedzcie co mam robić. MAM 23 LATA!!!
Jestem studentką i panicznie boję się wrócić na ostatni rok studiów licencjackich. Moja choroba się pogłebia a ja jeszcze nie odwiedziłam psychologa. Jak pomyśle, że znów będę stawała w sytuacji , w krórej bede musiała prace robić sama i wszyscy na zajęciach bedą mieli mnie w dup*e to robi mi się słabo. Najgorsze jest to, że to ostatni rok i studia zaoczne a kasa na nie jest od moich rodziców. Ostatnio byłam na kursie kasy fiskalnej ''na żywca'' w sklepie to dzien przed i po wracając do domu (kurs2 dniowy) zalewałąm sie łzami, że nie mogę poradzić sobie z tym stresem, czuję ze jestem nieuważna, dużo rzeczy mi umyka i czuję, że przez to sie do zadnej pracy nie nadaje. Nie poszłam na kurs 2 go dnia. I nie chce , boję sie wręcz isc do jakiejkolwiek pracy dopuki nie odwiedze lekarza. Boję sie nawet do niego zadzwonić. a co gorsza isc i zacząć mówić. Nawet nie wiem od czego zacząc.
Czuje sie mało wartościowa, gorsza, inna niż wszyscy. Zawsze w szkole dzieliłam swoją klase, głównie płeć żenską na bardziej bezpieczną i mniej bezpieczną. Chodzi o to, że poznając zachowania koleżanek, wiedziałam ,z którymi można choć spróbować pogadać, zakumplować się. Z resztą ( zazwczyaj 2 gą grupą dziewczyn ) praktycznie starałam sie nie rozmawiać. Nie wiem jak było to odbierane ,ale czulam ze są one ode mnie o wiele lepsze, inteligentniejsze, ze jesli dojdzie do konwersacji to jest większa szansa, że będą sie ze mnie śmialy, z tego co mówie , lub robie. Ale i z tą bardziej bezpieczną grupką dziewczyn nie było kolorowo. Praktycznie robiły dużo gestów, wyrażały sie w taki sposób , dający mi do z rozumienia, że nie jestem mile widziana. W efekcie zostawałam sama , tak jak i teraz staram sie odizolować zeby w jak najmniejszym stopniu narażać się na stres. Nie zabieram głosu na zajęciach ani też w gronie poza zajęciami ponieważ jak ktoś na mnie patrzy i mnie słucha a ja mam coś wytłumaczyć, powiedzieć cos dłużej niż przez 15 sekund to zaczynam sie strasznie stresować i jąkać i często nawet nie mogę sklecic 1 zdania po polsku. Czuję , że gadam głupoty i zaraz ktoś mnie wyśmieje. Zastanawiam się wtedy co oni o mnie myślą - że jestem jakas głupia, nienormalna, ze cos ze mną nie tak. Tak jest od zawsze, od kąd chodzę do szkoły. Z roku na rok bywało coraz gorzej, wiadomo każdy dorasta i przychodzi trudny wiek i każdy ma ''cos do powiedzenia''
Powiedzcie co mam robić. MAM 23 LATA!!!