14 Sty 2010, Czw 2:43, PID: 193266
Jas napisał(a):tears in rain napisał(a):U mnie niestety takie poczucie beznadziei, sięga troszkę wyżej...A ze mną przeciwnie, taka myśl trochę mi pomaga Bo to znaczy, że cokolwiek nie zrobię, jakkolwiek bym się nie ośmieszył, za 150 lat na tym świecie nie będzie NIKOGO kto by to pamiętał a za jakieś 500 nie będzie nawet wnuków ludzi, którzy by pamiętali moje porażki - cały czas sobie tak mówię i trochę pomaga
I wydaje mi się że egzystencja każdej istoty jest właśnie taka, i kimkolwiek bym nie został, czego bym nie osiągnął, to i tak w gruncie rzeczy kiedyś umrę, a całe moje życie rozpłynie się, jak łza na deszczu właśnie...
I to w gruncie rzeczy paraliżuje mi wszystkie działania.
A to dość niespotykane podejście... Jak ja sobie pomyślę, że i tak umrę to odechciewa mi się wszystkiego. Po co, skoro może jutro wpadnę pod samochód i tylko zmarnuję czas swój i innych na coś, co nie przetrwa. W ogóle z tym umieraniem to mam skrzywienie. Ciągle wydaje mi się, że jeśli nie ja umrę to na pewno ktoś z otoczenia. I panicznie boję się przyjaźni i w ogóle wszelkich związków. Bo to przecież ludzie są w to zaangażowani, a ludzie, jak wiadomo, umierają. Eh... nie ma co przynudzać. Trzeba iść spać, a jutro wstać i znowu udawać, że to ma sens. Trzymajcie się.