19 Sty 2013, Sob 13:51, PID: 334725
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19 Sty 2013, Sob 14:10 przez Zasió.)
BlankAvatar - wspaniale, że wiesz lepiej o co pytam. A ja pytam właśnie o to, "dostarczanie ludzi". Czy wszyscy rzucający hasła "wyjdź do ludzi" w sytuacji gdy inna osoba pisze, że jest kompletnie sama, rzeczywiście dostarczali ich sobie w identycznych okolicznościach. No i jak na razie poznałem tylko takich, którym tych ludzi dostarczyła głównie szkoła/praca albo inni ludzie (tzn. nastąpiło tzw. spadnięcie z nieba mniejsze).
Sam twierdzisz, ze dostarczenie sobie ludzi jest niezbędne. Że terapia ma być połączona z ekspozycją (ze ta druga jest właściwie częścią tej pierwszej), i to ekspozycją nie byle jaką! Nie wystarczy jak rozumiem wyjść do ludzi trzy razy w miesiącu, ani pewnie nawet trzy razy w tygodniu, prawda?
Zaraz... dalej piszesz, że ekspozycja nie ma sensu bez terapii... Cóż, zapytam więc - czy możliwa jest zmiana myślenia na terapii bez ekspozycji? Przynajmniej wstępna? No bo jeśli nie - to wracamy do mojego pytania. Chciałem poznać doświadczenia tych, którzy dostarczyli sobie ludzi, wciąż majac skrzywione myślenie, zaburzenia osbowości i czując lęk. Sami sobie dostarczyli. Kiedy ja piszę, że łatwiej byłoby mi zacząć w takim gronie jak szkoła (to niestety już za mną) praca (której na razie nie ma) - to dostaje opieprz, że nie ma tak łatwo. A widzę, że większość (wszyscy) zaczynali od tego łatwo. Wiesz, ze nie jestem zbyt mądry, dlatego szukam jakiegoś innego przykładu. Przecież da sie inaczje niz przez konto an kolejnym forum albo nękanie dwóch dawnych koleżanek. (a to wujowa ekspozycja, bo boje sie ich mniej niz innych - tzn boje sie chyba nadal nękać, ale juz rozmawiac, gdy to tego dojdzie - niespecjalnie, pozostaje kwestia tego co mowic, oceniania siebie itp... Tylko ze to ekspozycja raz na x tygodni/miesięcy)
Dla mnie to błędne koło - pójdę na terapię, zapytają się "jak wychodzę do ludzi", a z drugiej strony... jak "wychodzić do ludzi" bez terapii i zmiany sposobu myślenia?...
Ja podobnie jak stap czuję upływ czasu. Przeraża mnie to. Boję sie konsekwencji każej marnowanej chwili, ale... nie umiem iść dalej. Co z tego, ze ktos napisze "to wymaga masy czasu" (Kogo to obchodzi? Rodziców, pracodawców? Nawet mnie to nie obchodzi...) - z drugiej strony, wszysycy zdaja sie byc lepsi w leczeniu ode mnie, moj roczny niemal pobyt tutaj, bez efektow, wydaje sie chyba wszystkim załosny - i kazdy radzi "wyjdź do ludzi" Czytając ten wątek nei widzę, by poszło to wszystkim gładko i bez pomocy - ale pewnie zaprzeczysz.
Mam poczekać z terapią aż znajdę pracę/staż? Wtedy nikt by mi nei zarzucał, że marnuje czas albo ze to nie ma sensu, bo byłaby ekspozycja. No i miałbym wolne srodki, których nie obawiałbym się wydać, nawet bez efektu... od razu zapisałbym sie prywatnie na terapię... Tylko nie wiem już, co robić, gdy akurat stażu nie znajdę. Pewnie odpowiesz - wyjdź do ludzi inaczej. No właśnie z pojęciem tego mam problem, bo jakoś wielu takich cwaniaków nie widzę.
Zresztą - myśl sobie, co chcesz... ja już godzę sie z tym, ze jestem żałosny. Nie znalazłem takiej terapii do tej pory, nie jestem na tyle inteligentny, by leczyć sie samemu. Wspominałem o tym w swoim wątku i ostatnio u psychologa. JChyab zaczynam to wsyzstko rozumieć, chyba tym razem jestem pewien, że psychiatra i leki to jedyne wyjście.
soulja - wspaniały teoretyczny wykład. Tylko ja już nie bardzo rozumiem, jak to z toba jest. W pierwszym poście piszesz, ze na razie tylko przez internet, ze chciałbyś to dopiero zmienić... Z twojego wątku kojarzę co prawda wpis o tym, zę spotkałeś sie ostatnio an żywo z jakąś osobą poznaną... przez internet i bodaj zagadałeś też do kogoś znanego ci tylko z widzenia... Fakt, to i tak juz coś, już 1000x więcej niż u mnie, ale chyba pisanie, "myślę ze te stresy to fajna przygodna, coś przynajmniej dzieje się w moim nudnym życiu." jest trochę na wyrost
Resztę teorii każdy zna na pamięć - że to naturalne, iż nie każdy się każdemu podoba, że łatwo wyczujesz czego dziewczyna chce (choć nie o tylko o podrywanie dziewczyn mi chodziło). OK, jesteś na etapie gdy rozumiesz, że możesz zostać zignorowany/wyśmiany. No i co - wychodzisz do obcych ludzi? Bez trudu rozpoznajesz intencje obcych dziewczyn? To opowiedz o tym, jeśli możesz byc tak miły Czy to wciaż tylko teoria?...
a co do mojej elokwencji/pomysłów na temat rozmowy - myslisz, że ja naprawdę wiem o czym i jak rozmawiać? ze umiem gadać o niczym? Wiele razy pisałem tu o tym problemie - wcale sie od ciebie w tej materii nie różnię.
Sam twierdzisz, ze dostarczenie sobie ludzi jest niezbędne. Że terapia ma być połączona z ekspozycją (ze ta druga jest właściwie częścią tej pierwszej), i to ekspozycją nie byle jaką! Nie wystarczy jak rozumiem wyjść do ludzi trzy razy w miesiącu, ani pewnie nawet trzy razy w tygodniu, prawda?
Zaraz... dalej piszesz, że ekspozycja nie ma sensu bez terapii... Cóż, zapytam więc - czy możliwa jest zmiana myślenia na terapii bez ekspozycji? Przynajmniej wstępna? No bo jeśli nie - to wracamy do mojego pytania. Chciałem poznać doświadczenia tych, którzy dostarczyli sobie ludzi, wciąż majac skrzywione myślenie, zaburzenia osbowości i czując lęk. Sami sobie dostarczyli. Kiedy ja piszę, że łatwiej byłoby mi zacząć w takim gronie jak szkoła (to niestety już za mną) praca (której na razie nie ma) - to dostaje opieprz, że nie ma tak łatwo. A widzę, że większość (wszyscy) zaczynali od tego łatwo. Wiesz, ze nie jestem zbyt mądry, dlatego szukam jakiegoś innego przykładu. Przecież da sie inaczje niz przez konto an kolejnym forum albo nękanie dwóch dawnych koleżanek. (a to wujowa ekspozycja, bo boje sie ich mniej niz innych - tzn boje sie chyba nadal nękać, ale juz rozmawiac, gdy to tego dojdzie - niespecjalnie, pozostaje kwestia tego co mowic, oceniania siebie itp... Tylko ze to ekspozycja raz na x tygodni/miesięcy)
Dla mnie to błędne koło - pójdę na terapię, zapytają się "jak wychodzę do ludzi", a z drugiej strony... jak "wychodzić do ludzi" bez terapii i zmiany sposobu myślenia?...
Ja podobnie jak stap czuję upływ czasu. Przeraża mnie to. Boję sie konsekwencji każej marnowanej chwili, ale... nie umiem iść dalej. Co z tego, ze ktos napisze "to wymaga masy czasu" (Kogo to obchodzi? Rodziców, pracodawców? Nawet mnie to nie obchodzi...) - z drugiej strony, wszysycy zdaja sie byc lepsi w leczeniu ode mnie, moj roczny niemal pobyt tutaj, bez efektow, wydaje sie chyba wszystkim załosny - i kazdy radzi "wyjdź do ludzi" Czytając ten wątek nei widzę, by poszło to wszystkim gładko i bez pomocy - ale pewnie zaprzeczysz.
Mam poczekać z terapią aż znajdę pracę/staż? Wtedy nikt by mi nei zarzucał, że marnuje czas albo ze to nie ma sensu, bo byłaby ekspozycja. No i miałbym wolne srodki, których nie obawiałbym się wydać, nawet bez efektu... od razu zapisałbym sie prywatnie na terapię... Tylko nie wiem już, co robić, gdy akurat stażu nie znajdę. Pewnie odpowiesz - wyjdź do ludzi inaczej. No właśnie z pojęciem tego mam problem, bo jakoś wielu takich cwaniaków nie widzę.
Zresztą - myśl sobie, co chcesz... ja już godzę sie z tym, ze jestem żałosny. Nie znalazłem takiej terapii do tej pory, nie jestem na tyle inteligentny, by leczyć sie samemu. Wspominałem o tym w swoim wątku i ostatnio u psychologa. JChyab zaczynam to wsyzstko rozumieć, chyba tym razem jestem pewien, że psychiatra i leki to jedyne wyjście.
soulja - wspaniały teoretyczny wykład. Tylko ja już nie bardzo rozumiem, jak to z toba jest. W pierwszym poście piszesz, ze na razie tylko przez internet, ze chciałbyś to dopiero zmienić... Z twojego wątku kojarzę co prawda wpis o tym, zę spotkałeś sie ostatnio an żywo z jakąś osobą poznaną... przez internet i bodaj zagadałeś też do kogoś znanego ci tylko z widzenia... Fakt, to i tak juz coś, już 1000x więcej niż u mnie, ale chyba pisanie, "myślę ze te stresy to fajna przygodna, coś przynajmniej dzieje się w moim nudnym życiu." jest trochę na wyrost
Resztę teorii każdy zna na pamięć - że to naturalne, iż nie każdy się każdemu podoba, że łatwo wyczujesz czego dziewczyna chce (choć nie o tylko o podrywanie dziewczyn mi chodziło). OK, jesteś na etapie gdy rozumiesz, że możesz zostać zignorowany/wyśmiany. No i co - wychodzisz do obcych ludzi? Bez trudu rozpoznajesz intencje obcych dziewczyn? To opowiedz o tym, jeśli możesz byc tak miły Czy to wciaż tylko teoria?...
a co do mojej elokwencji/pomysłów na temat rozmowy - myslisz, że ja naprawdę wiem o czym i jak rozmawiać? ze umiem gadać o niczym? Wiele razy pisałem tu o tym problemie - wcale sie od ciebie w tej materii nie różnię.