23 Sie 2012, Czw 19:28, PID: 313507
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23 Sie 2012, Czw 19:32 przez supernova.)
W związku z tą moją pracą mam sporo sytuacji, w których muszę być asertywna (ej, pamiętajcie, że zachowanie asertywne nie wiąże się z umiejętnością 'ciętej riposty' - chodzi bardziej o to, żeby nie dać wyprowadzić się z równowagi, a nie komuś dop**** tak, że mu w pięty pójdzie) - innego wyjścia nie ma. Sytuacje te się powtarzają - dzięki temu po kilku podobnych zdarzeniach mam wrażenie, że wyrabiam sobie w głowie dany schemat zachowania. Dostrzegam zresztą efekty, więc nie jest źle. Niestety, wiem też, że ten schemat (jak to zresztą ze schematami bywa) jest ściśle określony - wystarczy niewielka modyfikacja i znowu czuję się zagubiona. Oczywiście, zaraz mi tu napiszecie, że trzeba zmienić myślenie - a owszem, nad tym też się pracuje, ale jednak wyrobienie w podświadomości tych pozytywnych nawyków trwa (w przeciwieństwie do negatywnych, które znacznie łatwiej sobie wpoić). A do pracy trzeba chodzić codziennie i niemal codziennie mierzyć się z trudnościami - co jest dobre, choć - nie zawsze możliwe do zrealizowania, mimo że dzień wcześniej kwestia wydawała się w pełni opanowana.
Na bazie własnych doświadczeń mogę napisać tylko tyle, że wyrabianie tych schematów i zmiana myślenia nie powinny być połączone z przekonaniem, że będziemy na wszystko przygotowani na 100%, bo nigdy tak nie będzie. Ani za pół roku, ani za rok. Nie ma takiego człowieka, który od czasu do czasu nie zostanie wyprowadzony z równowagi. Tak więc ja bym taką zmianę zaczęła od przyznania sobie prawa do błędu - ja wiem, że głównie po to są różne afirmacje itp., ale nadal trzeba pamiętać, że te afirmacje nie sprawią, że wszystkie sytuacje będą dla nas bezpieczne. Czy ja tu jakichś oczywistości nie piszę? Możliwe, ale widzę po sobie, że często zapominam o tym, że nie muszę być chodzącą doskonałością, ani też wszystkiego wiedzieć (a już na pewno nie od razu).
A co do tej lawiny - to jest chyba najłatwiejsze do powstrzymania (obiektywnie rzecz biorąc). Zajęcie się czymś innym naprawdę sporo pomaga. Wykorzenienie tego, co tkwi w podświadomości - to jest dopiero sztuka.
Na bazie własnych doświadczeń mogę napisać tylko tyle, że wyrabianie tych schematów i zmiana myślenia nie powinny być połączone z przekonaniem, że będziemy na wszystko przygotowani na 100%, bo nigdy tak nie będzie. Ani za pół roku, ani za rok. Nie ma takiego człowieka, który od czasu do czasu nie zostanie wyprowadzony z równowagi. Tak więc ja bym taką zmianę zaczęła od przyznania sobie prawa do błędu - ja wiem, że głównie po to są różne afirmacje itp., ale nadal trzeba pamiętać, że te afirmacje nie sprawią, że wszystkie sytuacje będą dla nas bezpieczne. Czy ja tu jakichś oczywistości nie piszę? Możliwe, ale widzę po sobie, że często zapominam o tym, że nie muszę być chodzącą doskonałością, ani też wszystkiego wiedzieć (a już na pewno nie od razu).
A co do tej lawiny - to jest chyba najłatwiejsze do powstrzymania (obiektywnie rzecz biorąc). Zajęcie się czymś innym naprawdę sporo pomaga. Wykorzenienie tego, co tkwi w podświadomości - to jest dopiero sztuka.