22 Paź 2017, Nie 16:59, PID: 713966
Cała moja historia zawodowa to jeden wielki koszmar, który zamiast oswoić mnie z ludźmi, pogłębił to jeszcze bardziej.
Niestety wcale to nie działa tak, że wystawiając się na silne bodźce społeczne, osłabiasz lęk.
Aktualnie pracuję już w 4 firmie, licząc od maja zeszłego roku, nie wytrzymałem w żadnym miejscu dłużej niż pół roku.
Zaczęło się od stażu z UP, zawód kelner. Znakomicie co? Wskoczyłem na zbyt głęboką wodę, kto z was chciałby być kelnerem, od którego wymaga się łatwości w nawiązywaniu kontaktów, i ogólnie szeroko pojętego ekstrawertyzmu.
Przez tę pracę nabawiłem się depresji, bezsenności, i mój stan drastycznie się pogorszył. Pracowałem tam pół roku, głodowa pensja, dzień w dzień silny lęk przez jakieś 2 miesiące. Potem organizm wydawało mi się że się przyzwyczaił, pewne rzeczy zacząłem wykonywać rutynowo i nawet jakoś to szło, ale wystarczyło że pojawiała się jakaś nowa okoliczność, rzecz do zrobienia, gość z którym nie potrafiłem porozmawiać i zaczynał się koszmar. Codziennie planowałem załatwienie sobie jakiegoś l4, ale lęk przed pójściem do lekarza i powiedzenie mu prawdy, czy co gorsza udawanie że jest się chorym było dla mnie nie do wykonania. Pracę zawsze wykonywałem byle jak i "aby było", dla ludzi z zewnątrz wyglądało to tak jakbym miał wy+, ale to wszystko było bronieniem poczucia własnej wartości, wolałem uznać za gościa który ma wy+, i nie jest dobrym pracownikiem, niż człowieka który jest przegrywem społecznym.
Także przemęczyłem się, skończyłem ten staż, ale wcale nie czułem jakiejś wielkiej ulgi. Raczej ogromny wstręt do samego siebie.
Potem kolejna praca, magazyn w małym sklepie. Kolejny koszmar, czułem się tam tak źle, że całe dnie po wróceniu z pracy spędzałem na oglądaniu seriali aby uciec od rzeczywistości. Depresja rozwijała się w tym okresie bardzo intensywnie. Pracowałem miesiąc, wypowiedzenie i kolejna praca.
Był to znów magazyn, w większym zakładzie, gdzie pracowało kilkaset osób. Koszmar ponownie. W tym okresie brałem leki i narkotyki, aż skończyłem w szpitalu po przedawkowaniu.
Oto do czego doprowadziła mnie praca, która wedle wielu osób miała mnie uleczyć.
Praca którą był bym w stanie wykonywać? W domu. Bez przełożonego. Wolny zawód. Wspaniale. Nie chcę się oszukiwać i marnować czas i pieniądze rodziców na jakieś studia. Nie wiem co robić, aktualnie wróciłem do pracy po półrocznej przerwie, w której chodziłem na terapię, jadłem leki. Ale czuję że zaczyna się wszystko od nowa, to ściskanie w dołku, wiedząc że jest niedziela wieczór jest straszne.
Niestety wcale to nie działa tak, że wystawiając się na silne bodźce społeczne, osłabiasz lęk.
Aktualnie pracuję już w 4 firmie, licząc od maja zeszłego roku, nie wytrzymałem w żadnym miejscu dłużej niż pół roku.
Zaczęło się od stażu z UP, zawód kelner. Znakomicie co? Wskoczyłem na zbyt głęboką wodę, kto z was chciałby być kelnerem, od którego wymaga się łatwości w nawiązywaniu kontaktów, i ogólnie szeroko pojętego ekstrawertyzmu.
Przez tę pracę nabawiłem się depresji, bezsenności, i mój stan drastycznie się pogorszył. Pracowałem tam pół roku, głodowa pensja, dzień w dzień silny lęk przez jakieś 2 miesiące. Potem organizm wydawało mi się że się przyzwyczaił, pewne rzeczy zacząłem wykonywać rutynowo i nawet jakoś to szło, ale wystarczyło że pojawiała się jakaś nowa okoliczność, rzecz do zrobienia, gość z którym nie potrafiłem porozmawiać i zaczynał się koszmar. Codziennie planowałem załatwienie sobie jakiegoś l4, ale lęk przed pójściem do lekarza i powiedzenie mu prawdy, czy co gorsza udawanie że jest się chorym było dla mnie nie do wykonania. Pracę zawsze wykonywałem byle jak i "aby było", dla ludzi z zewnątrz wyglądało to tak jakbym miał wy+, ale to wszystko było bronieniem poczucia własnej wartości, wolałem uznać za gościa który ma wy+, i nie jest dobrym pracownikiem, niż człowieka który jest przegrywem społecznym.
Także przemęczyłem się, skończyłem ten staż, ale wcale nie czułem jakiejś wielkiej ulgi. Raczej ogromny wstręt do samego siebie.
Potem kolejna praca, magazyn w małym sklepie. Kolejny koszmar, czułem się tam tak źle, że całe dnie po wróceniu z pracy spędzałem na oglądaniu seriali aby uciec od rzeczywistości. Depresja rozwijała się w tym okresie bardzo intensywnie. Pracowałem miesiąc, wypowiedzenie i kolejna praca.
Był to znów magazyn, w większym zakładzie, gdzie pracowało kilkaset osób. Koszmar ponownie. W tym okresie brałem leki i narkotyki, aż skończyłem w szpitalu po przedawkowaniu.
Oto do czego doprowadziła mnie praca, która wedle wielu osób miała mnie uleczyć.
Praca którą był bym w stanie wykonywać? W domu. Bez przełożonego. Wolny zawód. Wspaniale. Nie chcę się oszukiwać i marnować czas i pieniądze rodziców na jakieś studia. Nie wiem co robić, aktualnie wróciłem do pracy po półrocznej przerwie, w której chodziłem na terapię, jadłem leki. Ale czuję że zaczyna się wszystko od nowa, to ściskanie w dołku, wiedząc że jest niedziela wieczór jest straszne.