17 Sie 2011, Śro 13:04, PID: 267644
Prawda, bez poważnej rozmowy się nie obejdzie, tylko wkurza mnie, że on na każde moje zdanie ma argument, wczoraj mu powiedziałam, że dwa dni z jego mamą to za dużo, że chcę z nim spędzać czas a on na to, że sama nie wiem, czego chcę, bo przez pierwsze pól roku spotykania się miałam do niego pretensje, że mnie nie zaprasza do domu (najwidoczniej się bał albo wstydził) tak teraz mam pretensje, że mnie zaprasza, że wcale tak dużo czasu sam na sam z mamą nie spędziłam, że przecież on też tam był.
To prawda, ze kiedyś miałam pretensje, ale nie znałam jeszcze jego matki i nie zdawałam sobie sprawy, że będę z nią spędzać dużo czasu, dla mnie odpowiednie byłyby odwiedziny na dwie, trzy godziny na kawę, pogadać i do widzenia, to nie moja koleżanka. To babsko jest tak rozwydrzone i pewne siebie, że chętnie bym kopnęła ją w tyłek, nikt jeszcze we mnie takiej agresji nie wywoływał.
To prawda, ze kiedyś miałam pretensje, ale nie znałam jeszcze jego matki i nie zdawałam sobie sprawy, że będę z nią spędzać dużo czasu, dla mnie odpowiednie byłyby odwiedziny na dwie, trzy godziny na kawę, pogadać i do widzenia, to nie moja koleżanka. To babsko jest tak rozwydrzone i pewne siebie, że chętnie bym kopnęła ją w tyłek, nikt jeszcze we mnie takiej agresji nie wywoływał.