16 Sie 2011, Wto 20:53, PID: 267545
Nie wiem jakim cudem, ale przetrwaliśmy ze sobą rok, wczoraj była rocznica naszego poznania się. Wiele sprzecznych emocji było w tym związku, często byłam zdołowana jego zachowaniem, ale było też wiele dobrego, zaczął się zachowywać jak normalny facet, dbać o mnie, pokazał, że ma wiele dobrych cech, aż tu wczoraj porypało się, wszystko przez tę pieprzoną rocznicę, nie cierpię żadnych rocznic.
W niedzielę pojechałam do niego do domu, wybraliśmy nadziałkę, wszystko by było pięknie, gdyby nie jego mama, która nam stale towarzyszyła. Jego mama była kiedyś kuratorem oświaty, teraz prowadzi uniwersytet 3 wieku, dom seniora, aktywna, pełna energii kobieta, ale... często narzeka: na zdrowie, na polityków, a głównie na ludzi z którymi ma do czynienia w swoim mieście, jak nie narzeka to wychwala się, jaka jest zaradna i ile potrafi ludziom załatwić. Od samego wstępu nakrzyczała na syna, że czegoś tam porządnie nie załatwił, próbowałam ją zagadywać, spoglądała na mnie wyniośle i moje próby nawiązania kontaktu zbywała milczeniem. Zapytałam, czy jej pomóc przy obiedzie, a ona wtedy podniosła na mnie głos, że nie życzy sobie pomocy. Zdołowałam się totalnie, skurczyłam się, skuliłam głowę, zblokowałam, czułam totalny lęk przed tą kobietą, mimo to próbowałam dalej zagadywać, jakoś łaskawie zaczęła ze mną rozmawiać, ale gasiła mnie na każdym kroku, wszystko co powiedziałam, było źle, np. powiedziałam jej, że uprawiam nordic walking, a ona, ze to są fanaberie znudzonych kobiet, powiedziałam, ze wczoraj zrobiłam sałatkę z pomidorów i sera feta, a ona na to, że to niedopuszczalne łączyć pomidory z nabiałem, itd.
Mój facet jak przyjedzie do mnie do domu i w innym środowisku zachowuje się jak facet na poziomie, aż go podziwiam, a przy mamusi to malutki synuś, który nie potrafi się jej przeciwstawić.
Po całym dniu spędzonym z mamą zawieźliśmy ją do domu a sami pojechaliśmy nocować do domku na działce. Byłam szczęśliwa tylko do rana, rano dowiedziałam, się, że mamusia chce znowu spędzić z nami dzień na działce. Tego już moja psychika nie wytrzymała. Miałam jechać do domu wieczorem a uciekłam w południe z działki bez pożegnania z mamą. Skutek tego jest taki, że mój facet jest strasznie zbulwersowany moim zachowaniem, to dla niego niedopuszczalne, o 16 miała być nasza rocznica a ja uciekłam o 11, strasznie przeżywał, że nie będziemy razem spędzać rocznicy oraz... co on powie mamie. Tłumaczyłam się, że drugi dzień z jego mamą to dla mnie zbyt wiele, ale on dalej nie rozumie mojego zachowania, dzisiaj cały dzień się nie odzywał.
Zdaję sobie sprawę, że postąpiłam jak tchórz, ale ja się tak strasznie boję despotycznych i pewnych siebie kobiet, że aż mi się rzygać chce na widok jego mamusi a przecież jemu tego nie powiem, chcę jakoś zaradzić tej sytuacji, mam wyrzuty sumienia, że nie umiem pokonać swojego lęku, dostosować się, tylko uciekam, już myślałam, że z tego wyrosłam a ja ciągle uciekam. Jak teraz powinnam postąpić?
W niedzielę pojechałam do niego do domu, wybraliśmy nadziałkę, wszystko by było pięknie, gdyby nie jego mama, która nam stale towarzyszyła. Jego mama była kiedyś kuratorem oświaty, teraz prowadzi uniwersytet 3 wieku, dom seniora, aktywna, pełna energii kobieta, ale... często narzeka: na zdrowie, na polityków, a głównie na ludzi z którymi ma do czynienia w swoim mieście, jak nie narzeka to wychwala się, jaka jest zaradna i ile potrafi ludziom załatwić. Od samego wstępu nakrzyczała na syna, że czegoś tam porządnie nie załatwił, próbowałam ją zagadywać, spoglądała na mnie wyniośle i moje próby nawiązania kontaktu zbywała milczeniem. Zapytałam, czy jej pomóc przy obiedzie, a ona wtedy podniosła na mnie głos, że nie życzy sobie pomocy. Zdołowałam się totalnie, skurczyłam się, skuliłam głowę, zblokowałam, czułam totalny lęk przed tą kobietą, mimo to próbowałam dalej zagadywać, jakoś łaskawie zaczęła ze mną rozmawiać, ale gasiła mnie na każdym kroku, wszystko co powiedziałam, było źle, np. powiedziałam jej, że uprawiam nordic walking, a ona, ze to są fanaberie znudzonych kobiet, powiedziałam, ze wczoraj zrobiłam sałatkę z pomidorów i sera feta, a ona na to, że to niedopuszczalne łączyć pomidory z nabiałem, itd.
Mój facet jak przyjedzie do mnie do domu i w innym środowisku zachowuje się jak facet na poziomie, aż go podziwiam, a przy mamusi to malutki synuś, który nie potrafi się jej przeciwstawić.
Po całym dniu spędzonym z mamą zawieźliśmy ją do domu a sami pojechaliśmy nocować do domku na działce. Byłam szczęśliwa tylko do rana, rano dowiedziałam, się, że mamusia chce znowu spędzić z nami dzień na działce. Tego już moja psychika nie wytrzymała. Miałam jechać do domu wieczorem a uciekłam w południe z działki bez pożegnania z mamą. Skutek tego jest taki, że mój facet jest strasznie zbulwersowany moim zachowaniem, to dla niego niedopuszczalne, o 16 miała być nasza rocznica a ja uciekłam o 11, strasznie przeżywał, że nie będziemy razem spędzać rocznicy oraz... co on powie mamie. Tłumaczyłam się, że drugi dzień z jego mamą to dla mnie zbyt wiele, ale on dalej nie rozumie mojego zachowania, dzisiaj cały dzień się nie odzywał.
Zdaję sobie sprawę, że postąpiłam jak tchórz, ale ja się tak strasznie boję despotycznych i pewnych siebie kobiet, że aż mi się rzygać chce na widok jego mamusi a przecież jemu tego nie powiem, chcę jakoś zaradzić tej sytuacji, mam wyrzuty sumienia, że nie umiem pokonać swojego lęku, dostosować się, tylko uciekam, już myślałam, że z tego wyrosłam a ja ciągle uciekam. Jak teraz powinnam postąpić?