03 Wrz 2009, Czw 16:49, PID: 173599
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03 Wrz 2009, Czw 17:03 przez singiel1980rok.)
Ja też zawsze byłem leniwy, od kiedy tylko pamiętam. Nigdy mi się nic nie chciało robić, a teraz jak mieszkam sam, już prawie 5 lat(za miesiąc minie 5 lat), to mój każdy dzień wygląda tak samo : leżenie w łóżku, telewizja, komputer, jedzenie, spanie... i tak w kółko. Nawet nie mam znajomych, nigdzie nie chodzę, nie bawię się, nie poznaję nowych ludzi, nikt do mnie nie przychodzi poza listonoszem, który mi przynosi rachunki do zapłacenia. Siedzę w domu jak taki dziadek, który już nie może chodzić, jest przykuty do łóżka i jest niedołężny, takie prowadzę życie i to już trwa 5 lat. Czasem w sobotę albo w niedzielę pojadę do pracy(gram i śpiewam na weselach), a potem cały tydzień znowu siedzenie w domu i tak cały czas. Ja nawet nie wiem co się dzieje u mnie na wsi. 5 dni temu taki chłopak u mnie popełnił samobójstwo, cała wieś od 5 dni o tym gada, nawet wszystkie okoliczne wsie, a ja się o tym dowiedziałem dopiero dzisiaj rano, przez przypadek, bo zobaczyłem na sklepie, który jest obok mojego domu nekrolog(34 lata) i że dzisiaj pogrzeb. Ja w ogóle nie wiem co się dzieje, gdyby nie internet, to bym o niczym nie wiedział, moje jedyne okno na świat, to właśnie internet. Ja tylko leżę w łóżku, cały dzień jestem w piżamie, nawet się nie przebieram, bo nie chce mi się, tylko spanie, leżenie, telewizja i komputer. Nawet do sklepu nie wychodzę, rodzice mi wszystko przywożą, jak coś potrzebuję, to dzwonię do nich, oni mi w mieście kupują, przywożą mi ja im oddaję za to pieniądze, potem oni wracają do siebie do domu a ja dalej leżę w łóżku albo siedzę przy komputerze. Nawet rachunki płacą moimi pieniędzmi na poczcie w mieście - przyjeżdżają, biorą rachunek, daję im pieniądze i oni jadą do siebie do domu i po drodze wszystko płacą, a ja nie muszę nawet z domu wychodzić bo mam wszystko załatwione.... I tak wygląda moje życie.
Tak na prawdę to ja jeszcze nie zacząłem żyć, ja nie żyję, mnie nie ma.
Niby jestem fizycznie, ale tak na prawdę to ja nie istnieję.
A moi rodzice widzę że nawet nie próbują mi pomóc, wręcz przeciwnie. Nawet nie spytają mi się, dlaczego leżę w łóżku, dlaczego nigdzie nie chodzę, dlaczego nie mam znajomych itd.... oni jeszcze się z tego cieszą. Już ile razy mi powtarzali : masz telewizor, masz komputer, zajmij się czymś, co będziesz gdzieś łaził ,plątał się, jeszcze ktoś cię pobije, napadnie, okradnie, zgwałci... itd. "Siedź w domu i zajmij się czymś". Oni jeszcze mnie namawiają do siedzenia w domu.
Normalny rodzic by się martwił, że jego prawie 30-to letni syn jest samotny, że nie mam kobiety, znajomych, nie bawi się, nie używa życia, nie chodzi na imprezy itd. A moi rodzice cieszą się że jestem sam. Jeszcze mi mówią "po co się żenić? Samemu też można być szczęśliwym ,kupiliśmy ci dom, masz dach nad głową, to powinieneś być szczęśliwy", albo mój ojciec mówi "a żeń się, kto ci zabrania, ale ja na twoje wesele nie przyjdę, bo jesteś niegrzecznym, wyrodnym synem".
A ojciec jest taki że potrafi zrobić to co mówi i jeszcze mi złośliwie s+ moje wesele, albo nie przychodząc w ogóle, albo przyjdzie i całą noc będzie pokazywał fochy. Moi rodzice robią wszystko co tylko mogą, żebym był sam i dopną swego, oni są już starzy i ciężko chorzy, ojciec ma 70 lat, matka 64, raka płuc i rozrusznik w sercu i oni umrą i ja wtedy zostanę sam jak palec. I im właśnie o to chodzi.
Tak na prawdę to ja jeszcze nie zacząłem żyć, ja nie żyję, mnie nie ma.
Niby jestem fizycznie, ale tak na prawdę to ja nie istnieję.
A moi rodzice widzę że nawet nie próbują mi pomóc, wręcz przeciwnie. Nawet nie spytają mi się, dlaczego leżę w łóżku, dlaczego nigdzie nie chodzę, dlaczego nie mam znajomych itd.... oni jeszcze się z tego cieszą. Już ile razy mi powtarzali : masz telewizor, masz komputer, zajmij się czymś, co będziesz gdzieś łaził ,plątał się, jeszcze ktoś cię pobije, napadnie, okradnie, zgwałci... itd. "Siedź w domu i zajmij się czymś". Oni jeszcze mnie namawiają do siedzenia w domu.
Normalny rodzic by się martwił, że jego prawie 30-to letni syn jest samotny, że nie mam kobiety, znajomych, nie bawi się, nie używa życia, nie chodzi na imprezy itd. A moi rodzice cieszą się że jestem sam. Jeszcze mi mówią "po co się żenić? Samemu też można być szczęśliwym ,kupiliśmy ci dom, masz dach nad głową, to powinieneś być szczęśliwy", albo mój ojciec mówi "a żeń się, kto ci zabrania, ale ja na twoje wesele nie przyjdę, bo jesteś niegrzecznym, wyrodnym synem".
A ojciec jest taki że potrafi zrobić to co mówi i jeszcze mi złośliwie s+ moje wesele, albo nie przychodząc w ogóle, albo przyjdzie i całą noc będzie pokazywał fochy. Moi rodzice robią wszystko co tylko mogą, żebym był sam i dopną swego, oni są już starzy i ciężko chorzy, ojciec ma 70 lat, matka 64, raka płuc i rozrusznik w sercu i oni umrą i ja wtedy zostanę sam jak palec. I im właśnie o to chodzi.