10 Maj 2010, Pon 3:23, PID: 204923
kosiarz napisał(a):(...)Dokładnie to samo dotyczy również mnie. Jeżeli na początku stworzę sobie obraz skrajnie nieśmiałej osoby, która nic nie mówi, paradoksalnie z czasem staje się coraz trudniejsze przełamanie się. Stąd też z nowo poznanymi osobami zdecydowanie łatwiej mi nawiązać rozmowę, w przeciwieństwie do osób widzących mnie na co dzień w takim stanie, a z którymi nie udało mi się nigdy wcześniej porozmawiać. Z nimi już nawiązanie kontaktu z mojej strony jest praktycznie niemożliwe, zwłaszcza jeżeli upłynęło już dobre parę miesięcy, nie wspominając już o latach...
Otóż zauważyłem, że kiedy, dajmy na to, idę na jakieś spotkanie towarzyskie, to jeśli przez pierwsze 10 minut(około) nie będę się za wiele odzywać, to z każdą następną minutą tworzy się coraz silniejsza blokada w głowie, tak, że zabranie głosu staje się wręcz niemożliwe-coraz bardziej się przejmuję, że nic nie mówię, czuję izolację i te sprawy.Poza tym, wpadam niejako w rolę milczącego, do której się dopasowuję, z czego trudno wyjść.
Jeśli zaś w pierwszych 10 minutach spotkania jakoś uda mi się włączyć do rozmowy, to jest duża szansa na udane spotkanie, a nawet, jak potem długi okres nic nie mówię, to się tym nie przejmuję (bo w końcu już się wykazałem) i potem umiem znowu włączyć się do rozmowy.
Oczywiście, znam sposoby (jak np. wyjście i ponowny powrót do towarzystwa), żeby to zjawisko osłabić, ale mimo wszystko ono istnieje.
Też tak macie?