02 Lip 2012, Pon 21:25, PID: 306857
Takie same uczucia mam związane z pracą
Przed wyjazdem za granicę pracowałem 6 lat w polsce w jednej firmie. Pamiętam początki było tragicznie. Wiecznie zawstydzony, zestresowany, schowany gdzieś. Pracownicy mieli mnie za sierotę, wstydnisia a szef chciał mnie zwolnić bo miał mnie za sierotę nie nadającą się do pracy, nigdy nikt mi tego wprost nie powiedział ale to się dało odczuć. Zawziąłem się i pomimo dyskomfortu zacząłem pracować ze wszystkich sił. Szef z czasem zmienił zdanie i wychawlał mnie nawet na naradach przy prezesie i innych ważniakach. Po czasie i oswoiłem się z załogą, potem można wręcz powiedzieć że mieli mnie za kawalarza i luzaka. Stresem jednak było wszystko, przyjmowanie praktykantów na dział, rozmowa z kimkolwiek. Jednak nie wiem czy ktoś z osób tam pracujących uwierzłby w mój problem. Ja tam i ja naprawdę to praktycznie dwie różne osoby. Najbardziej denerwowało mnie stałe docinki i zastanawiania się dlaczego nie mam dziewczyny. Ciężko się było z tego tłumaczyć. Pracę straciłem z jednej strony odetchnąłem z drugiej coś ważnego w moim życiu dobiegło końca a ja nie wiedziałem co dalej. Potem wyjazd za granicę, też delikatnie mówiąc średnio trafiony ale jestem tutaj bo nie mam innej opcji.
Przed wyjazdem za granicę pracowałem 6 lat w polsce w jednej firmie. Pamiętam początki było tragicznie. Wiecznie zawstydzony, zestresowany, schowany gdzieś. Pracownicy mieli mnie za sierotę, wstydnisia a szef chciał mnie zwolnić bo miał mnie za sierotę nie nadającą się do pracy, nigdy nikt mi tego wprost nie powiedział ale to się dało odczuć. Zawziąłem się i pomimo dyskomfortu zacząłem pracować ze wszystkich sił. Szef z czasem zmienił zdanie i wychawlał mnie nawet na naradach przy prezesie i innych ważniakach. Po czasie i oswoiłem się z załogą, potem można wręcz powiedzieć że mieli mnie za kawalarza i luzaka. Stresem jednak było wszystko, przyjmowanie praktykantów na dział, rozmowa z kimkolwiek. Jednak nie wiem czy ktoś z osób tam pracujących uwierzłby w mój problem. Ja tam i ja naprawdę to praktycznie dwie różne osoby. Najbardziej denerwowało mnie stałe docinki i zastanawiania się dlaczego nie mam dziewczyny. Ciężko się było z tego tłumaczyć. Pracę straciłem z jednej strony odetchnąłem z drugiej coś ważnego w moim życiu dobiegło końca a ja nie wiedziałem co dalej. Potem wyjazd za granicę, też delikatnie mówiąc średnio trafiony ale jestem tutaj bo nie mam innej opcji.