05 Mar 2008, Śro 19:02, PID: 14605
Bardzo wam wszystkim dziękuję!
Nawet nie wiem jak mam się wam odwdzięczyć , choć jak to niektórzy mówią "To wszystko to tylko słowa ...." jednak ja twierdze że słowa mają większa moc niż czyny .
Żyletki wyrzuciłam. Powiedziałam o tym mamie , wczoraj , płakałam , wyłam wręcz.
Czułam wstyd , zażenowanie , skrzywdziłam tym nie tylko siebie ale i ją. Teraz gdy pojawiam się na horyzoncie , gdy mama odkleja mi plaster by odkazić ranę widzę na jej twarzy smutek...
Obiecałam sobie że nigdy więcej tego nie zrobię , na pewno przyjdzie moment gdy machnę ręką na tę obietnicę i spróbuje inaczej ...Dlatego myślę że jeśli powiem do psychiatrze zostanę skierowana do szpitala.
Niby to ostateczne wyjście , jednak próba samobójcza to próba samobójcza , ja sama nie dam sobie rady...Z resztą już się o tym przekonałam.
Czuję do siebie samej nie chęć , wstręt , samookaleczanie to dobre sprawy dla ludzi emo a nie dziewczyny której marzy sie medycyna.
Mówiąc inaczej ...Nie radzę sobie z samą sobą , czuję się tak jakby w moim ciele była jeszcze inna osoba , jakby to ona kierowała moim zachowaniem zostawiając mi tylko to co najgorsze , strach , ból , zmęczenie, złość , poczucie samotności...
Jak kiedyś powiedziałam po wyleczeniu się z nerwicy - Raz umarłam dlatego nie chcę więcej umierać. (oczywiście nie dosłownie....nawiązałam tu do duszy )
Wiecie co mnie najbardziej boli i męczy ...ten niepokój , ciągły niepokój i ucisk w okolicy serca , ciężki oddech , brak lekkości duszy .Nawet sen nie daje mi chwili odpoczynku.
Mam tylko jedną nadzieję że los w przyszłości odpłaci mi się za te przelane łzy i gorycz wylewająca się ze mnie przez te lata.
Żyć nie umierać
Nawet nie wiem jak mam się wam odwdzięczyć , choć jak to niektórzy mówią "To wszystko to tylko słowa ...." jednak ja twierdze że słowa mają większa moc niż czyny .
Żyletki wyrzuciłam. Powiedziałam o tym mamie , wczoraj , płakałam , wyłam wręcz.
Czułam wstyd , zażenowanie , skrzywdziłam tym nie tylko siebie ale i ją. Teraz gdy pojawiam się na horyzoncie , gdy mama odkleja mi plaster by odkazić ranę widzę na jej twarzy smutek...
Obiecałam sobie że nigdy więcej tego nie zrobię , na pewno przyjdzie moment gdy machnę ręką na tę obietnicę i spróbuje inaczej ...Dlatego myślę że jeśli powiem do psychiatrze zostanę skierowana do szpitala.
Niby to ostateczne wyjście , jednak próba samobójcza to próba samobójcza , ja sama nie dam sobie rady...Z resztą już się o tym przekonałam.
Czuję do siebie samej nie chęć , wstręt , samookaleczanie to dobre sprawy dla ludzi emo a nie dziewczyny której marzy sie medycyna.
Mówiąc inaczej ...Nie radzę sobie z samą sobą , czuję się tak jakby w moim ciele była jeszcze inna osoba , jakby to ona kierowała moim zachowaniem zostawiając mi tylko to co najgorsze , strach , ból , zmęczenie, złość , poczucie samotności...
Jak kiedyś powiedziałam po wyleczeniu się z nerwicy - Raz umarłam dlatego nie chcę więcej umierać. (oczywiście nie dosłownie....nawiązałam tu do duszy )
Wiecie co mnie najbardziej boli i męczy ...ten niepokój , ciągły niepokój i ucisk w okolicy serca , ciężki oddech , brak lekkości duszy .Nawet sen nie daje mi chwili odpoczynku.
Mam tylko jedną nadzieję że los w przyszłości odpłaci mi się za te przelane łzy i gorycz wylewająca się ze mnie przez te lata.
Żyć nie umierać