26 Gru 2009, Sob 20:26, PID: 190734
Ja to mam od dwudziestu kilku lat. Nawet przez długi okres trwania w tym stanie nie zauważałem problemu. Przez dwadzieścia lat nie nawiązałem bliższej znajomości z kimkolwiek i nikogo w tym czasie poza najbliższą rodziną nie zaprosiłem do domu. Miałem krótka chwilę "przejaśnienia" i w tym czasie jakimś fartem poznałem moją żonę. Tkwię w tym czymś i nie bardzo wiem jak z tego wybrnąć. Wypracowałem jakoś tak instynktownie metodą prób i błędów własne sposoby na funkcjonowanie i jakoś tam się kręci. Życie mam wrażenie kosztuje mnie dużo wysiłku. To co innym przychodzi w sposób naturalny , prosty i oczywisty wymaga w moim przypadku wielu kombinacji , długiego myślenia i wielu podejść często nieskutecznych. Generalnie jak pod stromą górę. Szczególnie kiedy trzeba współpracować w grupie , czegoś od kogoś się nauczyć albo o coś pytać i prosić (proszenie- masakra , jak to zrobić trzeba myśleć kilka godzin). Wiele konfliktów z innymi ludźmi (zastanawiam się jakie jest tego źródło). Pewnie to wszystko znacie z własnego życia. Generalnie jest do d*py. Jedyna pociecha to to że udało się założyć rodzinę.