16 Lut 2019, Sob 22:39, PID: 783145
(14 Sie 2015, Pią 12:28)Tulkas napisał(a): Zwykle siedzę w domu, ale w przeciwieństwie do wielu fobików nie odczuwam lęku przed wyjściem i znalezieniem się w ruchliwym miejscu. Ba! Czasem nawet wychodzę z domu specjalnie po to, żeby posiedzieć gdzieś na ławce w centrum Warszawy lub na starym rynku i po prostu "chłonąć" atmosferę tego miejsca - obserwować przechodzących ludzi, ich zachowania, rozmowy, śmiech, ten krótki wycinek ich życia, kiedy znajdują się w zasięgu mego wzroku. Uspokaja mnie to i sprawia, ze czuję się mniej samotny.
Poproszę o receptę na taki styl życia!
Ja na ogół nie wychodzę z domu (poza pracą i innymi niezbędnymi sprawami), ale nie dlatego żebym czuła typowo fobiczny lęk (w stylu wszyscy na mnie patrzą itd.) ale z powodu odczucia potwornej przytłaczającej samotności - czyli odwrotnie niż Ty, Tulkas.
Chciałabym tak sobie czasem wyjść, ot choćby pospacerować, ale to uczucie pustki, przygnębienia, jak gdyby chłodu bijącego od tego świata, ludzi, budynków, przytłacza mnie na tyle, że natychmiast muszę stamtąd uciekać. Można by powiedzieć że odwrotnie niż typowy fobik, nie czuję lęku przed byciem dostrzeżoną (i np. wyśmianą) tylko właśnie przed pozostanie niezauważoną, zignorowaną, a przez to niepotrzebną i nieważną. Może ktoś jeszcze ma podobny problem?