03 Lip 2009, Pią 19:41, PID: 161575
A może nie jest aż tak bardzo źle?
Może masz wygórowane ambicje, może perfekcjonizm Ciebie "zjada", może ktoś coś wmawia Tobie, za bardzo kontroluje...
A może masz taki "feralny" czas, że wszystko się wali...
Mnie bardzo potrafi zdołować taki czas, kiedy wszystko czego się nie dotknę, to robię nie tak. Wtedy właśnie na siłę nakazuję sobie "luz", bo zagryzłabym sama siebie wyrzutami sumienia, i podchodzę do problemu pragmatycznie, metodycznie i najbardziej jak tylko się da, na zimno. Czasem wtedy potrzeba mi odpoczynku. Biorę oddech i dystansuję się do problemów.
Nie wolno się wtedy spinać i miotać. Trzeba przeczekać. "Przycichnąć". To tak jak z unoszeniem się na wodzie - jak zaczniemy się miotać idziemy na dno. Trzeba "wziąć siebie za rękę", "wyrozumiale pogłaskać po głowie" i powiedzieć sobie - "Spokojnie, przetrwam i to."
Może masz wygórowane ambicje, może perfekcjonizm Ciebie "zjada", może ktoś coś wmawia Tobie, za bardzo kontroluje...
A może masz taki "feralny" czas, że wszystko się wali...
Mnie bardzo potrafi zdołować taki czas, kiedy wszystko czego się nie dotknę, to robię nie tak. Wtedy właśnie na siłę nakazuję sobie "luz", bo zagryzłabym sama siebie wyrzutami sumienia, i podchodzę do problemu pragmatycznie, metodycznie i najbardziej jak tylko się da, na zimno. Czasem wtedy potrzeba mi odpoczynku. Biorę oddech i dystansuję się do problemów.
Nie wolno się wtedy spinać i miotać. Trzeba przeczekać. "Przycichnąć". To tak jak z unoszeniem się na wodzie - jak zaczniemy się miotać idziemy na dno. Trzeba "wziąć siebie za rękę", "wyrozumiale pogłaskać po głowie" i powiedzieć sobie - "Spokojnie, przetrwam i to."