16 Mar 2019, Sob 17:21, PID: 785570
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16 Mar 2019, Sob 17:22 przez MissCthulhu.)
(16 Mar 2019, Sob 16:45)Galadriela napisał(a):Cytat:determinuję swoje bycie kobieta od stosunku seksualnego.
No proszę Cię, @MissCthulhu, naprawdę uważasz, że seks za pieniądze uczyni Cię kobietą? I dlaczego od tego faktu uzależniasz swoją wizytę u ginekologa i rozpoczęcie leczenia?
Ty jesteś kobietą i to niezależnie od wzrostu, zaburzeń hormonalnych, nadwagi, waginalnego dziewictwa, a nawet wąsika. Problem jak widać nie tkwi w „braku penetracji”, a w Twojej głowie - kompleksach, niskiej samoocenie, postrzeganiu siebie i swojej seksualności. Nie obraź się, ale zabierasz się do tego od doopy strony. Nie myślałaś, żeby porozmawiać o tym z psychologiem, seksuologiem?
Nie rozumiem też, dlaczego Twój -ex nie był w stanie odbyć z Tobą „tradycyjnego”
stosunku, bo chyba nie chodziło o to, że mu się nie podobasz/nie podniecasz, skoro stać go było na wszelkie inne formy, wymagające znacznie większej intymności i bliskości.
Twój post jest bardzo obszerny i bogaty w detale, dlatego ciężko mi się odnieść do całokształtu.
Zakładam jednak, że nie jesteś trollem, bo jemu, by się nie chciało (chyba?) wstawiać ściany tekstu.
Chyba, że wciąż jestem naiwna, czego nie wykluczam.
Wykluczam raczej bycie naiwną, życie nauczyło mnie mieć twardą część pleców z tyłu; od dziecka musiałam radzić sobie sama, z obecnymi problemami jako naiwna bym nie przetrwała.
Uważam, że seks determinuje to, czy kobieta czuje się pożądaną, kochaną oraz atrakcyjną - w jednym słowie, kobiecą.
Rozmawiałam z psychologami - zalecili słynne wyjście do ludzi, wypisali leki (z którymi mam problem i ograniczam) oraz klepnęli po plecach przysłowiowo, mówiąc, że to instynktowne i naturalne i samo do mnie przyjdzie, że faktycznie dziwnie długo, ale lampka wina albo dwie z pewnością mi pomogą, a teraz, gdy jest "taka demografia", to ja mogę wybierać... Chciałabym w to wierzyć. Seksuolog zwrócił uwagę na możliwość bycia "zasłoną dymną" przed rodziną dla mojego ex dla jego homoseksualnej orientacji (może próbował się przemóc i nie mógł, ale na obiady rodzinne mnie zabierał, więc "w rodzinie" wszystko okej; oni żyli pozorami) oraz na brak kontaktu z ojcem. I zbiedniałam o 150zl, dokładnie o tyle, o ile bym zbiedniała wychodząc ze swojego problemu aktywnie - czy niewiele więcej.
A co mam powiedzieć ginekologowi; że odbyłam 0,5 stosunku penetracyjnego, bo włożył samą główkę? Uciekłabym ze wstydu z gabinetu. Samo wsadzenie się na fotel będzie dla mnie traumą i będę musiała się naszprycować czymś na uspokojenie, bo źle mi się to kojarzy, z bólem, ze zmuszaniem, ze złymi wiadomościami, z ciążą i z intymnymi pytaniami, które są całkowicie normalne, ale dla mnie bolesne. Nie chcę zabrzmieć agresywnie, ani pasywnie-agresywnie, o psychologii i o tym jak powinien wyglądać ludzki kontakt uczę się, o ironio, codziennie.
Staram się zrozumieć Twoje stanowisko, ale dla mnie to istotny kompleks i rzecz spędzająca dzień z powiek. Świat ocieka seksem. Wszędzie widzę reklamy na nie nastawione: "Powiększ swoje usta... za jednym pociągnięciem!"; restauracje dla par, fajne eventy, konkursy... Ludzi idących za rękę. Dziewczyny na roku chichoczące o swoich facetach niczym nastolatki, co jest całkiem urocze, ale też rozmawiające o nich jak kobieta z kobietą. Dramaty, miłości i historie 20-letnich ludzi, którzy wzięli życie za rogi i nie są martwi.
A ja mam co? Krzyżówki i kota. Nie to, że nie chciałam; staram się zagadywać, z klubów (nie moje miejscówki, ale...) wracałam sama ze trzy, cztery razy, a gdy poszłam parę lat temu z ówczesnymi znajomymi, to one dwie rozpłynęły się z facetami, którzy postawili im po kilka piw i zostawili mnie samą na pastwę losu.
Czuję się gorsza od innych w świecie, gdzie seks jest przyrównany do porannego mycia zębów; gdzie oczywiste jest, że ktoś ma kogoś; gdzie oczywiste jest to, że jeśli komukolwiek bym powiedziała w realu o tej sytuacji, to wybałuszyłby na mnie oczy - i słusznie. Bo aż takim bazyliszkiem nie jestem.
A dlaczego nie kontynuowal seksu, mimo, że uprawiał analny i francuski? Może dlatego, że wtedy mógł wyobrażać sobie mnie jako mężczyznę, a przy misjonarzu i penetracji - no już nie. Przyłapałam go na oglądaniu gejowskiego porno, choć deklarował brzydzenie się "dewiantami", cytuję z jego ust. Gdy już myślałam, że odbudowałam sobie samoocenę i zamieszkałam z kimś, kogo kocham, ten ktoś potraktował mnie w ten sposób. Czy ja prosiłam o wiele? O minimum czułości innej niż spanie razem jako spanie w łóżku i spłacanie razem czynszu, bo większy pokój, balkon i wygodniej, no i czasem można do kogoś gębą kłapnąć oglądając Ligę Mistrzów, a i loda zrobi jak już będzie bardzo zdesperowany.
Niestety, nie wiem jak powinien wyglądać prawdziwy, poprawny związek; wiem, że nie ma jednej recepty. Wiem, że mam mnóstwo kompleksów i dopóki nie utrzymam ich na smyczy, bezpieczniej będzie NIE angażować się w żadne związki. Rozumiesz - nie chcę być egoistyczna. Nie chcę kogoś rozkochać, a potem porzucić.
Tak mówi mi psychika. Ale ciało jest inne, ciało odczuwa pożądanie pulsujące boleśnie w brzuchu i przypominające o sobie.
Wiesz, babka mnie "nauczyła", że do ginekologa się nie chodzi, bo - cytat - "co, tak pi*dę pokażesz obcemu facetowi żeby sobie grzebał? Ja byłam w ciąży i wystarczy"; nie wie nic o profilaktyce, nie będę z nią już rozmawiała, ma prawie 80 lat i nie może pojąć, że ma inne potrzeby od moich, a raczej - nie ma ich już. Stanowisko Mamy - najbliższej i jedynej żywej osoby, która mi została - opisałam w poście. Myślę, że ma rację...
Dziewczyny, nie chcę umoralniania (nie odbieram postu powyżej tak, dodaję tylko); zastanawiam się, czy jakiś fobik poszedł do "divy" - bo przecież temat można odkręcić w drugą stronę - tylko po to, by przed 30. mieć to za sobą i jak potem mu się życie w związku z tym ułożyło, bo wiem, że prawictwo dla facetów jest takimi samymi kajdanami, jak dla mnie quasi-dziewictwo.
Dziękuję, że poświęciłaś czas na przeczytanie. Troszkę zabolało mnie podejrzenie o trollowanie; wiem, że ciężko jest osobom "po" wyobrazić sobie sytuację dziewczyny, której niedługo pajęczyna zacznie tam zarastać, bo i libido spada nieustannie od używania środków farmakologicznych.