20 Gru 2017, Śro 23:05, PID: 721608
(19 Gru 2017, Wto 23:46)Golden napisał(a): W 100% się zgadzam z dziewczyną z naprzeciwka. Pracuje się żeby żyć, a nie odwrotnie. No chyba, że ktoś się pasjonuje swoją pracą, to inna sprawa i raczej nieczęsto się zdarza. Pełen etat pożera większość życia, a jak się jeszcze do tego doda czas spędzony na dojazdach, nadgodziny (często niepłatne), czas kiedy niby w pracy się nie jest, ale się o niej myśli i nią stresuje, to na życie nie zostaje wiele czasu ani energii (o ile coś w ogóle zostaje). Zgadzam się, że są tacy którzy wolą pracować "na zapas" i wcale nie twierdzę, że to nie zaprocentuje w przyszłości - po prostu każdy ma inne preferencje i inną filozofię życiową. Np. zdarzało mi się rozmawiać z osobami, które twierdziły, że nie lubią urlopów, czy dłuższych przerw w pracy, bo po tygodniu nie wiedzą, co ze sobą zrobić - mnie trudno to pojąć, bo jest tyle rzeczy, które bym chciała robić, że nawet gdybym całe życie nie pracowała, to nie starczyłoby mi na nie czasu. Podsumowując - dla mnie też im mniej godzin pracy i im mniej ta praca absorbuje po godzinach, tym bardziej wzrasta jakość mojego życia.Chyba że była by to ta tzw. wymarzona praca, czyli robiło by się coś co się lubi - wtedy się chce pracować. Choć też oczywiście, jakaś odskocznia dla równowagi powinna być zachowana.