20 Gru 2016, Wto 16:25, PID: 603205
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20 Gru 2016, Wto 16:29 przez Misty.)
Inaczej: opieranie swojego poczucia własnej wartości wyłącznie na innych ludziach nie daje nic dobrego. Bo partner może odejść, bo pochwala od przełożonego przeplatać się będzie z uwagami krytycznymi, bo przyjaciele nie zawsze i w każdym momencie będą cie akceptować. Wiec na własne życzenie fundujesz sobie za+ huśtawkę emocjonalna.
"O kurcze, jestem fajna, bo na mnie spojrzał i zaśmiał się z mojego żartu." vs Nie wychodzę więcej z domu, na ostatniej imprezie udawał ze jestem powietrzem i w ogóle nikt mnie o nic nie zapytał". Been there, done that.
Akceptacja jest ważna, ale nie wtedy kiedy budujesz na niej poczucie pewności siebie. Czym innym jest świadome poszukiwanie bezpiecznego środowiska dla takich uczuć (grupa wsparcia, terapeutyczna, forum, jakieś kola zainteresowań) a czym innym zebranie o przejaw akceptacji od każdego człowieka i tworzenie na sile związku żeby tylko poczuć ze jest się coś wartym...
Wierze, ze pewność siebie zależy przede wszystkim od postawy rodziców w dzieciństwie. Jak było ok, to innych ludzi masz w dorosłości względnie gdzieś. Sam wiesz, ze jesteś coś wart i inni mogą ci naskoczyć. Jasne, czasem jest ci przykro, ze cie dziewczyna olała, albo pani w sklepie była niemiła, ale twoje pierwotne nastawienie do samego siebie jest przyjazne.
Jak rodzice (świadomie bądź nie, różnie bywa) skopali ci to poczucie własnej wartości to każda byle uwaga od kogoś, potkniecie zauważone przez obcych będzie cie podkopywało. I niestety odwrotnie: każdy przejaw zainteresowania z strony innych ludzi rozbudzi niezdrowe podniecenie i narkotycznie pragnienie ciągłej akceptacji i chwalenia.
Naprawdę myślisz, ze napisałam to o względnej inteligencji jako pocieszenie? Chodziło mi raczej jako o możliwy czynnik wspierający podczas terapii.
"O kurcze, jestem fajna, bo na mnie spojrzał i zaśmiał się z mojego żartu." vs Nie wychodzę więcej z domu, na ostatniej imprezie udawał ze jestem powietrzem i w ogóle nikt mnie o nic nie zapytał". Been there, done that.
Akceptacja jest ważna, ale nie wtedy kiedy budujesz na niej poczucie pewności siebie. Czym innym jest świadome poszukiwanie bezpiecznego środowiska dla takich uczuć (grupa wsparcia, terapeutyczna, forum, jakieś kola zainteresowań) a czym innym zebranie o przejaw akceptacji od każdego człowieka i tworzenie na sile związku żeby tylko poczuć ze jest się coś wartym...
Wierze, ze pewność siebie zależy przede wszystkim od postawy rodziców w dzieciństwie. Jak było ok, to innych ludzi masz w dorosłości względnie gdzieś. Sam wiesz, ze jesteś coś wart i inni mogą ci naskoczyć. Jasne, czasem jest ci przykro, ze cie dziewczyna olała, albo pani w sklepie była niemiła, ale twoje pierwotne nastawienie do samego siebie jest przyjazne.
Jak rodzice (świadomie bądź nie, różnie bywa) skopali ci to poczucie własnej wartości to każda byle uwaga od kogoś, potkniecie zauważone przez obcych będzie cie podkopywało. I niestety odwrotnie: każdy przejaw zainteresowania z strony innych ludzi rozbudzi niezdrowe podniecenie i narkotycznie pragnienie ciągłej akceptacji i chwalenia.
Naprawdę myślisz, ze napisałam to o względnej inteligencji jako pocieszenie? Chodziło mi raczej jako o możliwy czynnik wspierający podczas terapii.