PhobiaSocialis.pl
Przerasta i przeraża mnie życie jednocześnie - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html)
+--- Dział: Inne życiowe problemy i sytuacje (https://www.phobiasocialis.pl/forum-22.html)
+--- Wątek: Przerasta i przeraża mnie życie jednocześnie (/thread-16365.html)



Przerasta i przeraża mnie życie jednocześnie - Włóczykij - 19 Gru 2016

Teoretycznie mam wszystko co do życia potrzeba, ale praktycznie czuje się źle w życiu. Swangoz częściej zdaje sobie sprawę że nawet nie wiem po co żyje. Często żałuje że się urodziłem, mam problemy ze zdrowiem, nie bardzo akceptuje siebie, nie umiem pogodzić się z tym jak wygląda moje życie. Jakiś czas temu popieprzyło się parę rzeczy i to nie tylko z mojej winny, co jeszcze bardziej wkurza. Nie wiem jaki to ma sens. Kiedyś wmawiałem sobie że to minie, ale z czasem wcale nie jest lepiej. Od tamtego czasu nie czuje się dobrze, czasem po prostu jest średnio obojętnie, ale zdecydowanie częściej jest beznadziejnie nijako, wpadam w jakiś dołek, nic mi się nie chce, nie mam na nic siły. Nie chce mi się już tak żyć, nie wiem jak walczyć, życie wydaje mi się ciężkie i okrutne, podobno nawet mam depresje, ale co z tego?
Nie mam z kim dzielić życia, komu się zwierzyć, do kogo przytulić. Nie jestem towarzyski, źle się czuje w tłumie, zazwyczaj unikam ludzi jak tylko się da. Jestem raczej nieśmiały, do interesujących ludzi raczej nie należę. Nie mam wielu przyjaciół, nigdy nie miałem dziewczyny. Ludzie w moim wieku zazwyczaj są już w którymś tam związku, biorą ślub czy zakładają rodziny, A ja? Ja czuje się :Różne - Koopa:, pracuje, zapełniam sobie czas wszelkimi "sensownymi" pierdołami jak tylko idzie i nic to nie pomaga. Kiedy dostałem się na studia pomyślałem, że złapałem szczęście za ogon. Niestety, tak mi się tylko wydawało. Obecnie jestem na ostatnim roku magisterki a czuje się tak samo beznadziejnie jak po skończeniu szkoły średniej, czy gimnazjum. Baa nawet jestem w tym samym położeniu z tym że o 9 lat starszy. Zupełnie nie wiem czy to co robię ma sens. Ciągle jestem na lodzie. Nie wiem już gdzie mam szukać przyjaciół, ewentualnej dziewczyny. Nie umiem sam wyjść na dyskotekę czy cokolwiek.
Myślałem że jak pójdę do pracy to będzie jakoś inaczej, coś się zmieni, ale nic się nie zmieniło. Nie mam sił wstawać do pracy, nie lubię tego miejsca, ale nie mam odwagi by to zmienić, gdyż boje się że będzie gorzej, że będę tęsknił za miejsce gdzie było mi źle, bo tak zazwyczaj bywa w mym życiu.Chyba na niczym mi nie zależy, żyje bo żyje, bo się urodziłem.
Swangoz częściej mam ochotę w+:Ikony bluzgi pierd:ć się do jeziora, ktore mijam codziennie w drodze do pracy. Świat jest piękny, życie podobne też, a ja już jestem znużony szukaniem sensu, celu, marzeń, przyjaciół, dziewczyny, kogokolwiek, aby mnie wysłuchał. Cholernie potrzebuję, kogoś, kogokolwiek aby mnie przytulił, powiedział, że będzie dobrze, usiadł ze mną i zwyczajnie pobył, ale zawsze przez to całe pieprzone życie jestem sam. Sam. Czuję się najgorszy. Jestem przemęczony, brak mi energii, brak mi snu. Nic nie warty. Często budzę się z bijącym jak łomot sercem, że coś muszę zrobić...
Ostatnio coraz częściej ma myśli samobójcze, które pojawiają się od tak po prostu z niczego. Wtedy mam ochotę wyjść i się rozpłynąć, coś zrobić, ale boje się, boję się życia, a jeszcze bardziej śmierci. Nie wiem czego tu szukam, czego potrzebuje, nic już chyba nie wiem.
Boję się,boję się nowych ludzi, miejsc, presji,a przede wszystkim jakiegokolwiek wysiłku,który w moim popieprzonym mniemaniu jest bezsensowny w tym chorym systemie. Nie wiem,przeraża mnie to,ale również przerasta w każdym stopniu. Brzydzę się sobą, nie potrafię patrzeć w lustro, jest we mnie tyle sprzeczności, a to wszystko to tak naprawdę namiastka. Wiem że ludzie mają znacznie gorzej niż ja, ale jakoś tak łatwiej dostrzegam tych którzy mają znacznie lepiej.
Swangoz częściej po prostu chcę zniknąć.
Mam tego dość. Dlaczego tak jest?


Re: Przerasta i przeraża mnie życie jednocześnie - Melancholik - 19 Gru 2016

Doskonale Cię rozumiem, tylko, że ja mam jeszcze gorszą sytuację bo ostatecznie studiów nie skończyłem co tylko pogłębia moje problemy ze śmiałością. Niestety jeszcze nie znalazłem sposobu na nagłą odmianę pesymistycznego nastawienia do życia. Kiedyś wystarczała mi ucieczka w świat wyimaginowany (książki, filmy, gry) ale teraz już nic co robię nie jest w stanie dać mi dać ukojenia na dłuższą metę. Pamiętam, że najlepiej się czułem jak byłem bardzo religijny, teraz niestety już nie jestem i żałuję ale dalej nieśmiało wierzę, że cierpienie ma sens i zostaniemy za nie wynagrodzeni po śmierci i chyba mi to pomaga. Kiedyś prości ludzie mało wiedzieli o świecie i potrafili czerpać przyjemność z drobnych spraw, teraz każdy jest oczytany i chciałby nie wiadomo jak dużego szczęścia dla siebie. Staram się bardziej doceniać to co mam ale to ciężka sprawa.


Re: Przerasta i przeraża mnie życie jednocześnie - Urthon - 19 Gru 2016

Cytat:Swangoz częściej po prostu chcę zniknąć.
Mam tego dość. Dlaczego tak jest?

Bo masz depresję. Skieruj się do psychiatry, leki mogą ci bardzo pomóc. Ewentualnie terapia, choćby i samodzielna, poznawcza. A najlepiej wszystkie te rzeczy.


Re: Przerasta i przeraża mnie życie jednocześnie - Lato - 19 Gru 2016

Teoretycznie to co ty napisałeś, mógłbym napisać ja, starszy o parę lat. Nie wiem dokąd zmierzam w swoim życiu, może ono same mnie niesie, jednym z możliwych scenariuszy jest stan podobny do twojego. Najlepiej się czuję gdy mojej głowy nie zaprzątają myśli o moim życiu, ani obecnym bo nie odczuwam satysfakcji płynącej z niego, ani przyszłym bo odczuwam niepewność. Uważam że jestem nieważny, nie zasługuję na niczyją uwagę, moja samoocena sięga podłogi itd. Z jednej strony cholernie potrzebuję towarzystwa ale z drugiej właściwsza dla mnie wydaje się samotność. Można by dużo atramentu wylać ale Po co?- to jest pytanie, które ja sobie zadaję. Twoje pytanie Dlaczego tak jest? jest również podobnego typu, odpowiedź na nie jest banalna albo odwrotnie - należy do domeny wiedzy tajemnej niedostępnej dla zagubionych dusz.


Re: Przerasta i przeraża mnie życie jednocześnie - Misty - 20 Gru 2016

Cześć!

Popieram Urthona - najpierw skieruj się do psychiatry lub do psychologa. Słowo pseudopocieszenia ode mnie: choć może się wydawać, ze znalezienie drugiej połówki rozwiązuje część problemów z samoakceptacja i poczuciem osamotnienia to nie jest to prawda.

Można się okłamywać miesiąc, rok, dwa, własne problemy zawsze ci dopadną, nawet w najbardziej udanym związku. Ba, będą próbowały ten związek zniszczyć. Wiem coś o tym. Nie znam Twojej sytuacji, ale polecam najpierw zająć się sobą, a dopiero później szukać partnerki :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Po drugie: na depresje i brak sensu w życiu często zapadają ludzie inteligentni, wrażliwi i myślący w życiu o czymś więcej niż praca/sen/relaks przed tv. A przynajmniej potrafią o tej depresji opowiedzieć i ja samemu zdiagnozować.

To dobrze rokuje ewentualnej terapii.


Re: Przerasta i przeraża mnie życie jednocześnie - Zasió - 20 Gru 2016

Sranie w banie. Jak niby zwalczyć deficyt uwagi, jak podnieść pewność siebie, nie doświadczając zupełnie akceptacji ze strony innych? Z tymi inteligentnymi to już w. ogóle banał i prymitywne pocieszenie. Patrzcie, jestem taki mądry że aż dostałem depresji.


Re: Przerasta i przeraża mnie życie jednocześnie - L1sek - 20 Gru 2016

Zas napisał(a):Patrzcie, jestem taki mądry że aż dostałem depresji.
I'm a genius!
[Obrazek: photo.jpg]

Ale zalecenie co do psychiatry, leków i terapii jak najbardziej słuszne. To na prawdę może Ci pomóc, szczególnie jeśli wcześniej nie próbowałeś.


Re: Przerasta i przeraża mnie życie jednocześnie - Misty - 20 Gru 2016

Inaczej: opieranie swojego poczucia własnej wartości wyłącznie na innych ludziach nie daje nic dobrego. Bo partner może odejść, bo pochwala od przełożonego przeplatać się będzie z uwagami krytycznymi, bo przyjaciele nie zawsze i w każdym momencie będą cie akceptować. Wiec na własne życzenie fundujesz sobie za+:Ikony bluzgi kochać 2: huśtawkę emocjonalna.

"O kurcze, jestem fajna, bo na mnie spojrzał i zaśmiał się z mojego żartu." vs Nie wychodzę więcej z domu, na ostatniej imprezie udawał ze jestem powietrzem i w ogóle nikt mnie o nic nie zapytał". Been there, done that.

Akceptacja jest ważna, ale nie wtedy kiedy budujesz na niej poczucie pewności siebie. Czym innym jest świadome poszukiwanie bezpiecznego środowiska dla takich uczuć (grupa wsparcia, terapeutyczna, forum, jakieś kola zainteresowań) a czym innym zebranie o przejaw akceptacji od każdego człowieka i tworzenie na sile związku żeby tylko poczuć ze jest się coś wartym...


Wierze, ze pewność siebie zależy przede wszystkim od postawy rodziców w dzieciństwie. Jak było ok, to innych ludzi masz w dorosłości względnie gdzieś. Sam wiesz, ze jesteś coś wart i inni mogą ci naskoczyć. Jasne, czasem jest ci przykro, ze cie dziewczyna olała, albo pani w sklepie była niemiła, ale twoje pierwotne nastawienie do samego siebie jest przyjazne.

Jak rodzice (świadomie bądź nie, różnie bywa) skopali ci to poczucie własnej wartości to każda byle uwaga od kogoś, potkniecie zauważone przez obcych będzie cie podkopywało. I niestety odwrotnie: każdy przejaw zainteresowania z strony innych ludzi rozbudzi niezdrowe podniecenie i narkotycznie pragnienie ciągłej akceptacji i chwalenia.

Naprawdę myślisz, ze napisałam to o względnej inteligencji jako pocieszenie? Chodziło mi raczej jako o możliwy czynnik wspierający podczas terapii.


Re: Przerasta i przeraża mnie życie jednocześnie - Joasia - 20 Gru 2016

Misty napisał(a):Inaczej: opieranie swojego poczucia własnej wartości wyłącznie na innych ludziach nie daje nic dobrego. Bo partner może odejść, bo pochwala od przełożonego przeplatać się będzie z uwagami krytycznymi, bo przyjaciele nie zawsze i w każdym momencie będą cie akceptować. Wiec na własne życzenie fundujesz sobie za+:Ikony bluzgi kochać 2: huśtawkę emocjonalna.

Sama prawda, nie polecam. Przejmowanie się każdym słowem i reakcją zabija od środka i robi sieczkę emocjonalną. Ja to mam w najwyższym możliwym stopniu, opierając całą swoją wartość na jednym szczególe. Do tego, w stresie, jestem mega wyczulona na zachowania i myśli ludzi. Widzę każdy mały bodziec w zachowaniu i słowach, więc takich szczegółów jest miliony. Im więcej ludzi znam, tym częściej opinia o sobie się zmienia (czyli kilkadziesiąt razy dziennie). Kontakt z ludźmi mnie zabija


Inteligencja, czy mądrość mi nie pomaga (choć często uważam, że ich nie posiadam), wręcz pogłębia objawy, bo o wiele więcej dostrzegam. Choć może faktycznie coś pomoże przy terapii..

Moim zdaniem jedyne wyjście to zbudować własne poczucie wartości, a na to potrzebna jest przynajmniej terapia


Re: Przerasta i przeraża mnie życie jednocześnie - annie_hall - 20 Gru 2016

A Zas jak zwykle sieje zamęt i prowokuje :Różne - Serce:

Zas napisał(a):Sranie w banie.
Ogólnie się zgadzam, ale.

Zas napisał(a):Jak niby zwalczyć deficyt uwagi, jak podnieść pewność siebie, nie doświadczając zupełnie akceptacji ze strony innych?
Deficyt uwagi i pewność siebie można lekami, sprawdzałam. Z doświadczaniem akceptacji rzeczywiście bywa trudniej, zwłaszcza jeśli nawet na forum, na którym szukasz wsparcia, jakiś Zas, który cię nie zna, pisze ci, że nic nie warto robić i nic nie zależy od ciebie, tylko od innych, złych ludzi.
A prawda jest taka, że zawsze lepiej spróbować, niż rzucać się od razu do jeziora. Idź do lekarza. Wiem, łatwo powiedzieć i łatwo trafić na jakiegoś idiotę; a jak już się zdecydujesz, to będziesz dość długo czekać na pozytywne efekty leczenia. Ale to i tak najlepsze, co możesz zrobić; te wszystkie psychoterapie to według mnie straszna ściema, chociaż znam osoby, które twierdzą, że im pomaga. I im wierzę, więc nie odradzam.

Zas napisał(a):Z tymi inteligentnymi to już w. ogóle banał i prymitywne pocieszenie. Patrzcie, jestem taki mądry że aż dostałem depresji.
Tak, pocieszenie słabe - nie tylko dlatego, że wysokie IQ nie powoduje depresji, ale też że jak już masz depresję i uważasz, że jesteś do niczego - albo jak w bezpośrednim kontakcie z innym człowiekiem wyłącza ci się mózg ze stresu - to inteligencja na nic się nie przydaje; też sprawdzałam i nie polecam.

Powodzenia, Włóczykiju!


Re: Przerasta i przeraża mnie życie jednocześnie - L1sek - 20 Gru 2016

annie_hall napisał(a):A prawda jest taka, że zawsze lepiej spróbować, niż rzucać się od razu do jeziora.
No taka prawda, ale bardziej powiedziałbym, żeby próbować niż spróbować, bo ktoś moze powiedzieć spróbowałem, teraz jeziorko.

Cytat:jak w bezpośrednim kontakcie z innym człowiekiem wyłącza ci się mózg ze stresu - to inteligencja na nic się nie przydaje; też sprawdzałam i nie polecam.
Racja. A po jakimś czasie zaczyna się wydawać że jest się jednak do niczego.


Re: Przerasta i przeraża mnie życie jednocześnie - PMCL - 20 Gru 2016

Ja już przyzwyczaiłem się do deprechy i poczucia bycia śmieciem, mam tak od dziecka.Widocznie taki się urodziłem i tak musi być, potwierdza to fakt że mój ojciec też taki jest = z+:Ikony bluzgi kochać 2: geny.Trudno, jestem głupim :Różne - Koopa: ale jakoś trzeba ten żywot przeżyć, klamki nigdzie nie dostanę bo jakbym miał to pewnie bym sobie łeb odstrzelił


Re: Przerasta i przeraża mnie życie jednocześnie - Włóczykij - 20 Gru 2016

Studia cóż sam nie wiem czemu one mają służyć i czy ich w ogóle potrzebuje, przesypiam ćwiczenia, unikam wykładów, czuję się tam odosobniony. Moim "znajomi" z roku mają normalną godną pracę, zainteresowanie, marzenia, plany, są w związku, wychodzą za mąż, żenią się, zakładają rodziny a ja? No właśnie a ja jestem inny, choć chciałbym być normalny, mieć normalne marzenia, plany, znajomych, przyjaciół na śmierć i życie, zakochać się, podróżować, przeżyć jakieś przygody no ale są to marzenia nierealne. A zamiast tego czuje się jak śmieć, niewypał czyjegoś żartu, za każdym razem wracając z pracy której nienawidzę, która jest w ogóle bezsensowan w moim poybanym mniemaniu, mam ochotę w+:Ikony bluzgi pierd:ć się do jeziora. Bo prawda jest taka, że w wieku 25 lat nie nigdy nie miałem prawdziwych przajciół, mam tylko znajomych "od potrzeby", nie mam szczęśliwego domu, nie mam miłości, talentów, nie mam urody, nie mam pieniędzy, nie mam doświadczenia, nie mam normalnej pracy. Za każdym razem gdy wychodzę z domu, mam ochotę położyć się do łóżka i zasnąć spowrotem. I spać. Długo. Najlepiej przespać kilka dni, tygodni, miesięcy. Z dala od dala od tego wszystkiego.
A psycholog no tak zapomniałem, przecież on może uratować mi życie. Mógł. Ale wszystko się spierniczyło jak zawsze. Mam już serdecznie dość łażenia i zwierzania się obcym ludzią dla którcyh jestem tylko kolejnym pacjentem na którego mają godzinę czasu i któremu recytują te same wykute jak na blachę otarte slogany, jak uczeń recytujący wiersz na polskim. Wszyscy z nich mówili tak naprawdę to co chciałem usłyszeć. Będzie dobrze potrzeba tylko czasu itp. No i leki jakbym kuźwa zarabiał nie wiadomo ile. Terapia grupowa, indywidualna, zmiany leków były standardem. Na ostatniej wizycie w poradni odbywałemm podróż do wnętrza własnego umysłu, przynajmniej tak :Ikony bluzgi pierd:ł idiota któremu byłem zmuszony płacić ciężko zarobione pieniądze. A cóż tam odkryłem? A no :Różne - Koopa:. :Różne - Koopa: które niszczy me dni i prześladuje w nocy. A najlepsze jest to że siedzę w nim po uszy i robię przysiady. Ale całę szczęście że były leki, przecież pożeralemm ich zdecydowanie o setki tysięcy za mało. Sertagen, Zoloft, Asentra, Setaloft, Asertin, Setaratio, Luxeta, Imipranina, Deprim, Tritico, Deprasanum, Xetanor, Noveril, :Ikony bluzgi kurka: jeszcze trochę i wytapetowałbym sobie ulotkami nie tylko całe mieszkanie i korytarz.
Ale nie, zabawa trwała, a pieniążki szły się dymać. Ponad 3 lata chodziłem tam jak z sercem na dłoni, wierzyłem i wmawiałem sobie że to mi pomaga, wyrzuciłem któryś tysiąc na lekki które zupełnie nic dobrego ze mną nie zrobiły, wręcz przeciwnie nie wspominając już o czasie. Terapia leki i po sprawie " Sranie w banie" jak ktoś to wyżej powiedział. Mam depresję, nic nowego. Gdzieś czytałem że co druga osoba, choruje psychicznie. Niby pocieszająca myśl - nie jestem sam. Z drugiej strony, po co żyć w takim społeczeństwie? Tyle samotnych jednostek, a żadna z nich nie jest w stanie trafić na tę drugą. Najzabawniejsze, a być może najtragiczniejsze właśnie w tym wszystkim jest to, że może wystarczyłoby znaleźć sobie inspirujące zajęcie, pochłonąć czymś bez reszty, a wtedy zaczęłoby się wychodzić do ludzi. Choć, nie wiem.
Czuje się wypalony, nie udaje mi sie życie, nałogowo je marnuje. Cholernie boje się przyszłości, teraz mieszkam jeszcze z rodziną dla której i tak jestem darmozjadem, jednakże chyba tylko dla nich żyje i to oni pilnują mnie bym się całkowicie nie stoczył. Ale co bedzie za rok jak skończą się studia i będę musiał się wyprowadzić? Boje się wszystkiego. Na trzeźwo już nie umiem sensownie myśleć, pisać to wszystko to jeden wielki bełkot. Pewnie mógłbym tu nawet nasrać i napisać :Różne - Koopa: po łacinie. Wszystkie moje akty rozpaczy dzieją się zazwyczaj wieczorami. Ciągle robię to samo, choć wiem że jest to złe. Uciekam z jednej skrajności w drugą, robię wszystko co umiem by to zmienić, a jednocześnie mam wrażenie że to jest nic. Tak naprawdę nie wiem czego oczekuję, na nic nie mam czasu, nic mnie nie zadowala, nic nie wydaje się godne uwagi, zostaje mi tylko cholerne samotność będąca jednocześnie moim najlepszym przyjacielem i wrogiem. Zapijam i zażeram swoje problemy, popadałem w nałóg. Chyba już nic nie czuję poza pustką i żalem. Ale będzie dobrze, będzie dobrze, będzie... na pewno. Musi, prawda? Niech mi ktoś poprostu powie że musi być kiedyś :Ikony bluzgi kurka: dobrze. Że to co jest teraz to chwilowe i minie z czasem. Zacznie sie wszystko układać, znikną problemy, to uczucie i przestane być sam. Chce coś poczuć, cokolwiek. Chciałbym żeby było wszystko jasne, nie rozumiem tak wielu rzeczy -czemu się tak stało, czemu się tak czuje. Więc powtarzam sobie będzie dobrze. Bo przecież nigdy nie jest tak źle żeby nie mogło być gorzej. Więc nie mogę narzekać. Musze działać, zmienić coś. Zmiana pomaga, zazwyczaj.
Cudownie byłoby mieć kogoś. Kogoś, kto chociaż od czasu do czasu wyciągnie z cholernego marazmu, tego powtarzającego się cyklu, w który wpadłem. No tak za dużo filmów i seriali się naoglądałem. Nie układa mi się w życiu to uciekam w świat filmów, książek, seriali. Żyje tamtym życiem. Życiem bohaterów, nie swoim, bo w ich życiu coś się dzieje, w tamtym świecie wszytko może się zdarzyć, nie to co tu. Wiem to cudownie beznadziejny sposób na życie bo kończę i wychodzę z domu a wtedy uderza we mnie tsunami zwane rzeczywistością, która wszystko cholernie weryfikuje.


Re: Przerasta i przeraża mnie życie jednocześnie - Mandy Lane - 26 Gru 2016

A ja miałam idealne życie i wszystko się zesrało. Też straciłam sens i właściwie... sama nie wiem co robię na tym świecie. Nie myśl nad sensem istnienia, to do niczego konstruktywnego nie prowadzi. To weź życie w swoje ręce i znajdź cel. Musisz się wziąć w garść, chłopie.
Pamiętaj, że jesteś już dorosły to TWOJE życie i tylko TY masz wpływ na to jak wygląda. Radzę tylko by przestać pielęgnować w sobie ten Weltschmerz, bo czeka was przesrane, pełne rozczarowań życie.
Jak to ktoś mądry kiedyś napisał" To zabawne , jak bardzo życie potrafi drwić z naszych uczuć. Nieustannie słyszę tykanie zegara , coraz głośniejsze , czas mija coraz szybciej , niestety , nie jestem i nigdy nie będę w stanie włączyć przewijania i rozpocząć projekcji od nowa"


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.