20 Lip 2016, Śro 14:00, PID: 560319
Prosiliście, więc dziś postaram się opisać moje odczucia i przeżycia związane z poceniem. Ktos mi tu zarzucił reklamę urządzenia Electro Antiperspirant. W tym samym wątku znajdują się reklamy do innych chemicznych środków przeciw poceniu i jakoś nikt nie chciał ich kasować. Tuż nade mną jest nawet pełna instrukcja jak stosować i gdzie kupić i za ile. Nie jestem reklamodawcą ani nie czerpię korzyści z tego.
U mnie problem pocenia zaczął sie w okresie dojrzewania. Wcześniej pociłam się, lecz jakoś nie stanowiło to dla mnie życiowego problemu. W okresie dojrzewania pocenie nasiliło się na tyle, że zaczęło być bardzo widoczne i krępujące. Tym bardziej, że dziewczyna wtedy chce się jakoś wyróżnić, spodobać. Nie chciałam być kojarzona z mokrymi plamami pod pachami..... Kupowałam sobie dezodoranty, lecz efekt był dokładnie odwrotny od oczekiwanego. Pociłam się tak samo, z tym że teraz śmierdziałam ....... inaczej, gorzej. To była mieszanka potu z tym czymś z butelki..... Mogę powiedzieć, śmierdziało gorzej. W klasie wstydziłam się siebie, czułam na sobie wzrok innych, dziwne spojrzenia. Usłyszałam potem kilka docinek, typu brudas, fleja. Tyle, że kąpałam się codziennie.... Bolało to zawsze jak przeszycie nożem. Nie chciało mi się żyć.... Potem było już tylko gorzej. Nigdzie nie chodziłam, bo się wstydziłam, w autobusie siadałam, lub stawałam tam gdzie nikogo nie było. Kiedy było to niemożliwe, pociłam się już na samą myśl o poceniu. Skulona, jak zbity pies wybiegałam by nie spotkać żadnego wzroku. Tragedią było zdejmowanie butów.... Chyba rozumiecie.... Są z tym związane śmieszne sytuacje. Byłam kiedyś u ciotki. Siedziałam na kanapie. Oni maja kuchnię połączoną z pokojem, taka bez drzwi, tylko z łukiem. Ciotka weszła i stwierdziła że coś śmierdzi. W tym czasie jej córka zamykała lodówkę. Ciotka stwierdziła, że musi to być stamtąd. Wyłożyła na stół pół lodówki zanim skontaktowała że to nie jest ser, lub stara kiełbasa.....
Zakochałam się. Pragnęłam tego, tak jak byłam zamknięta w swoim pokoju i swoim lęku, tak bardzo porwało mnie uczucie. Wiedziałam że jestem z kimś mi bardzo bliskim, jednak zawsze odczuwałam strach wewnętrzny, kiedy on mnie obejmował, lub kiedy sama bardzo chciałam przytulić się. To taka jaka, rozerwana na kawałki, pełna sprzeczności i fobii. Potem kiedy się rozpadło złapałam takiego doła, że siedziałam cały czas w pokoju. Miałam swój mały nieszczęśliwy światek i nie chciałam tam nikogo wpuścić. Reszta potem................
U mnie problem pocenia zaczął sie w okresie dojrzewania. Wcześniej pociłam się, lecz jakoś nie stanowiło to dla mnie życiowego problemu. W okresie dojrzewania pocenie nasiliło się na tyle, że zaczęło być bardzo widoczne i krępujące. Tym bardziej, że dziewczyna wtedy chce się jakoś wyróżnić, spodobać. Nie chciałam być kojarzona z mokrymi plamami pod pachami..... Kupowałam sobie dezodoranty, lecz efekt był dokładnie odwrotny od oczekiwanego. Pociłam się tak samo, z tym że teraz śmierdziałam ....... inaczej, gorzej. To była mieszanka potu z tym czymś z butelki..... Mogę powiedzieć, śmierdziało gorzej. W klasie wstydziłam się siebie, czułam na sobie wzrok innych, dziwne spojrzenia. Usłyszałam potem kilka docinek, typu brudas, fleja. Tyle, że kąpałam się codziennie.... Bolało to zawsze jak przeszycie nożem. Nie chciało mi się żyć.... Potem było już tylko gorzej. Nigdzie nie chodziłam, bo się wstydziłam, w autobusie siadałam, lub stawałam tam gdzie nikogo nie było. Kiedy było to niemożliwe, pociłam się już na samą myśl o poceniu. Skulona, jak zbity pies wybiegałam by nie spotkać żadnego wzroku. Tragedią było zdejmowanie butów.... Chyba rozumiecie.... Są z tym związane śmieszne sytuacje. Byłam kiedyś u ciotki. Siedziałam na kanapie. Oni maja kuchnię połączoną z pokojem, taka bez drzwi, tylko z łukiem. Ciotka weszła i stwierdziła że coś śmierdzi. W tym czasie jej córka zamykała lodówkę. Ciotka stwierdziła, że musi to być stamtąd. Wyłożyła na stół pół lodówki zanim skontaktowała że to nie jest ser, lub stara kiełbasa.....
Zakochałam się. Pragnęłam tego, tak jak byłam zamknięta w swoim pokoju i swoim lęku, tak bardzo porwało mnie uczucie. Wiedziałam że jestem z kimś mi bardzo bliskim, jednak zawsze odczuwałam strach wewnętrzny, kiedy on mnie obejmował, lub kiedy sama bardzo chciałam przytulić się. To taka jaka, rozerwana na kawałki, pełna sprzeczności i fobii. Potem kiedy się rozpadło złapałam takiego doła, że siedziałam cały czas w pokoju. Miałam swój mały nieszczęśliwy światek i nie chciałam tam nikogo wpuścić. Reszta potem................