29 Lis 2015, Nie 13:31, PID: 491458
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29 Lis 2015, Nie 13:40 przez Ertix.)
No widzisz P., a ja z kolei nie potrafię się tak przeciwstawiać ludziom (zwłaszcza nowo-poznanym) bo nie chciałbym też ich w jakiś sposób urazić, czy wygłaszać pochopnych wniosków. Dziwię się wszystkim tym którzy postępują w taki sposób. Z tym, że u mnie było tak, że ja nie znalazłem żadnych informacji o swoim terapeucie w internecie, a i on jakoś tak dziwnie mi wytłumaczył jakie ma doświadczenie (jakby chciał, a nie mógł, a może to ja go nie zrozumiałem?).
Z tą chęcią zagłębienia się czuję się tak samo, ale podejrzewam, że to nie kwestia terapeuty, a nurtu w jakim się specjalizuje. Być może się mylę. Będę musiał jeszcze raz to wszystko przemyśleć, i Tobie też radzę.
Mój terapeuta jest może nie tyle pogardliwy co po prostu mam takie - być może mylne - poczucie przed nim, że on jest moim guru (i co on też widzi po mnie wizualnie, że się go boję, a i ufam zarazem, ech naiwny ja ). Przywitać się przywita dopiero wtedy kiedy ja się przywitam. Wchodzi jako pierwszy do swojego gabinetu i przez to się czuję trochę... nieswojo. Sprawia wrażenie bardziej znudzonego nauczyciela niż terapeuty. Zgadza się ze mną w poglądach, że najważniejszy jestem ja sam, a inni ludzie nie mają nic do tego, ale jakoś tak nie próbuje się we mnie zagłębiać, nie czuję przed nim bliższej więzi. Na pierwszym spotkaniu stwierdził, że zrobiłem już i tak spory krok przychodząc do niego co okazało się zupełną nieprawdą (a może to ja jestem nieświadomy tego wszystkiego co mnie otacza?).
Czasami to się zastanawiam czy aby na pewno trafiłem do odpowiedniej przychodni i odpowiedniego specjalisty. No, ale po 4 spotkaniach trudno mi na ten temat wyrazić jakąkolwiek większą opinię.
Rok? To raczej krótkoterminowa.
Z tą chęcią zagłębienia się czuję się tak samo, ale podejrzewam, że to nie kwestia terapeuty, a nurtu w jakim się specjalizuje. Być może się mylę. Będę musiał jeszcze raz to wszystko przemyśleć, i Tobie też radzę.
Mój terapeuta jest może nie tyle pogardliwy co po prostu mam takie - być może mylne - poczucie przed nim, że on jest moim guru (i co on też widzi po mnie wizualnie, że się go boję, a i ufam zarazem, ech naiwny ja ). Przywitać się przywita dopiero wtedy kiedy ja się przywitam. Wchodzi jako pierwszy do swojego gabinetu i przez to się czuję trochę... nieswojo. Sprawia wrażenie bardziej znudzonego nauczyciela niż terapeuty. Zgadza się ze mną w poglądach, że najważniejszy jestem ja sam, a inni ludzie nie mają nic do tego, ale jakoś tak nie próbuje się we mnie zagłębiać, nie czuję przed nim bliższej więzi. Na pierwszym spotkaniu stwierdził, że zrobiłem już i tak spory krok przychodząc do niego co okazało się zupełną nieprawdą (a może to ja jestem nieświadomy tego wszystkiego co mnie otacza?).
Czasami to się zastanawiam czy aby na pewno trafiłem do odpowiedniej przychodni i odpowiedniego specjalisty. No, ale po 4 spotkaniach trudno mi na ten temat wyrazić jakąkolwiek większą opinię.
Rok? To raczej krótkoterminowa.