16 Lis 2015, Pon 21:54, PID: 488790
Tak samo ja właśnie myślę. Może ja tak podziałałam na autora tematu, że aż go z fobii wyleczyłam
A tak na serio to od początku mi ten temat przypominał posty tych, których niby uzdrowiła wiara. Widać można wyjść z fobii i przypisywać to bogu, głodówce, możnaby równie dobrze przejść na wegetarianizm i stwierdzić u siebie psychiczne ozdrowienie bo są tacy ludzie ale nie wiem po co się oszukiwać, że to jakoś na prawdę działa, no bo jakim cudem...? Znaczy fajnie, że kolejnej osobie udało się wyjść z tego, nie ważne w jaki sposób ale ja nie polecałabym tej taktyki innym. Zwłaszcza jak ktoś jest zapracowany, ma dużo obowiązków, szkołę, pracę... Na początku wydaje się spoko ale 3-dnia zaczyna się mordęga. Na nic nie ma siły. I to trochę trwa zanim organizm się przyzwyczai więc zamopoczucie przez ten pierwszy tydzień/dwa raczej nie będzie najlepsze...
A tak na serio to od początku mi ten temat przypominał posty tych, których niby uzdrowiła wiara. Widać można wyjść z fobii i przypisywać to bogu, głodówce, możnaby równie dobrze przejść na wegetarianizm i stwierdzić u siebie psychiczne ozdrowienie bo są tacy ludzie ale nie wiem po co się oszukiwać, że to jakoś na prawdę działa, no bo jakim cudem...? Znaczy fajnie, że kolejnej osobie udało się wyjść z tego, nie ważne w jaki sposób ale ja nie polecałabym tej taktyki innym. Zwłaszcza jak ktoś jest zapracowany, ma dużo obowiązków, szkołę, pracę... Na początku wydaje się spoko ale 3-dnia zaczyna się mordęga. Na nic nie ma siły. I to trochę trwa zanim organizm się przyzwyczai więc zamopoczucie przez ten pierwszy tydzień/dwa raczej nie będzie najlepsze...