17 Paź 2015, Sob 10:38, PID: 480636
Uważam że głodzenie czy wyrzucanie z domu człowieka który jest chory i nieszczęśliwy to ogromne okrucieństwo. To tak jakby zwierzę chowane od urodzenia w klatce wypuścić na wolność i powiedzieć "radź sobie". Z tym że takie zwierzę ma lepiej bo dzięki instynktowi posiada większe szanse na przystosowanie się i przetrwanie. Poza tym nie sądzę to komukolwiek pomogło, prędzej nakłoni nieszczęśnika do samobójstwa niż do usamodzielnienia się. Nikt z Was nie powinien czuć się winny względem rodziców czy dalszej rodziny, ponieważ to do ICH obowiązków należy wychowanie dziecka tak aby sobie poradziło w dorosłym życiu. Jeżeli zaś tego nie zrobili to jest to również ICH problem. U mnie w domu nie jest chyba tak najgorzej, właściwie nikt mnie do niczego nie zmusza. Przeszkadzają mi jednak narzekania, wyrzuty i pretensje oraz brak akceptacji dla mnie i moich dziwnych zachowań-w tym tych związanych z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi. Otrzymuję też wiele sprzecznych sygnałów: z jednej strony matka robi wiele rzeczy za mnie a z drugiej chce żebym był samodzielny. Mówi mi żebym szukał pracy ale jak tylko próbuję gdzieś pójść (co nigdy nie kończy się dobrze) to słyszę teksty w stylu "to nie dla ciebie", "nie nadajesz się", "daj lepiej sobie spokój" i w nie wierzę. Do psychologa też mam przestać chodzić bo "to i tak nic nie daje".
forac napisał(a):nie chce się przyznać, gdy by wiedzieli jakim absolutnym nolifem jestem to nie zadawali by takich pytańJa od pewnego czasu mam wywalone i nie ukrywam że jestem nolifem bo to i tak nie ma sensu-to tak jakby Murzyn chciał ukryć że jest czarny. A niech sobie myślą co chcą.