23 Gru 2015, Śro 16:14, PID: 498374
Widzę szerokie pole do dyskusji - to lubię. Luctucor, zgodzę się z Tobą, że skryta osoba nie stanie się w pewnym momencie swojego życia zwierzęciem imprezowym. To tak nie działa. Ale taka osoba nie powinna czuć się gorsza z tego powodu: jest po prostu introwertyczna i nieśmiała - może się rozwijać, bardziej otwierać na świat, ale nie powinna oczekiwać od siebie, że w którymś momencie tego rozwoju stanie się duszą towarzystwa. Jeśli tego właśnie od siebie oczekuje, to rzeczywiście może to stać się przyczyną jej cierpienia (cierpienia wynikającego z braku akceptacji dla samej siebie i że nie potrafi się zmienić w kogoś innego niż jest). No dobrze, może niezbyt trafnie to ujęłam, mówiąc, że nieśmiałość jest powszechnie akceptowana. Ale ona jest czymś normalnym w przeciwieństwie do fobii. O fobii społecznej większość ludzi nawet nie słyszała. Osoby nieśmiałe są czasem postrzegane jako mało zabawowe, nieciekawe - to prawda. Przez to tylko utwierdzają się w przekonaniu, że są gorsze. Gdyby jednak zaakceptowały same siebie, swoją nieśmiałość, ludzie też inaczej zaczęłyby patrzeć na takie osoby. Nieśmiałość dla innych ludzi jest problemem jeśli my sami widzimy w niej problem. Po sobie widzę, że moje problemy wzięły się bardziej z braku samoakceptacji niż bezpośrednio z nieśmiałości. O wiele większe spustoszenie spowodowała w mojej codzienności fobia - nie wykluczam tego, że moja nieśmiałość w pewnym sensie ewoluowała w fobię. Nie umniejszam problemów nieśmiałych osób, ale pozostanę przy zdaniu, że to nie sama nieśmiałość sprawia ból, ale brak akceptacji dla tego, że jest się nieśmiałym i ogólnie dla samego siebie.