13 Lip 2015, Pon 12:17, PID: 453864
Garrus napisał(a):Zgadzam się z powyższym. Może na początku troszkę mnie to, jakby to nazwać, zszokowało, dobiło, jednak kiedy przemyślałem to, zrozumiałem że jest to już jakiś krok, jeśli mam pojęcie co mi właściwie dolega, i że nie ja jedyny mam takie spojrzenie na świat. Przynajmniej wiem już, co mogę obserwować i jak niektóre rzeczy zmieniać.No nie dziwię się, też byłam lekko zszokowana, jak dowiedziałam się, że są inni ludzie, którzy odbierają świat tak, jak ja, że to zaburzenie. Dokładnie, świadomość, co konkretnie Ci dolega, to baardzo dużo. Żeby walczyć z wrogiem, musisz go dobrze poznać
Garrus napisał(a):To jest także bardzo mądre i prawdziwe. Ja właśnie mam pojęcie o tym, jak wygląda rzeczywistość, zdaję sobie sprawę z tego, że co mi mogą zaszkodzić słowa jakiejś osoby. Zdaję sobie sprawę z tego, że rzeczywistość jest jednak trochę inna, a fobia mnie ogranicza, lecz pomimo mojej wiedzy, to właśnie te "chore" emocje nie dają mi spokoju! Wiem, w sposób racjonalny, że prawda jest inna, jednak te emocje starają się tę prawdę jak najbardziej zagłuszyć, wmówić mi coś. Wywołują we mnie obawę, lęk. To jest niestety okropne; póki co. Wierzę że prędzej czy później dam sobie z tym radę!To charakterystyczne dla zaburzeń nerwicowych - jesteśmy świadomi tego, że nasze lęki są irracjonalne, w przeciwieństwie do osób mających zaburzenia psychotyczne, dlatego, myślę, jest większa szansa na wyjście z tego. "Dla zaburzeń nerwicowych charakterystycznym jest zachowany sąd realizujący czyli, że chory często zdaje sobie sprawę z absurdalności swoich objawów (natręctw, fobii) czy braku podstaw swoich objawów somatycznych, jednakże przeżywa lęk związany z nimi. Między innymi ta cecha – krytycyzm wobec swoich objawów – różni nerwicę od psychozy." Też w to wierzę, że Ci się uda i trzymam za Ciebie kciuki
http://psychoterapia.natemat.pl/84051,cz...euci-lecza
Garrus napisał(a):To jest to... Jedna strona każe mi próbować, eksperymentować, z kolei ta druga zaraz niszczy te plany, tworzy w mojej głowie obrazy ośmieszenia, niezrozumienia, lęku. Chociażby ten mój tydzień u kumpla; pojawił się lekki lęk, myśli "a co będzie jak...", a pomimo tego tydzień naprawdę uważam za udany, mimo drobnych komplikacji!To fajnie, że miło spędziłeś czas, mimo lęków. Z drugiej strony, jak mówisz, bardzo Cię to w niektórych sytuacjach blokowało.
Garrus napisał(a):Tak, po prostu boję się i nie potrafię nawiązać bliższej relacji z innymi. Nie wiem jak, nie potrafię. Nie wiem o czym mówić, jak zaciekawić innych swoją osobą, tym bardziej że nie posiadam tej "wiedzy ogólnej na każdy temat", nie znam się na sporcie ani na muzyce której słucha większość ludzi... I już mam problem. Boję się często wyrażać swoje opinie, obawiam się tej cholernej krytyki i wyśmiana... Wszystko się kręci wokół tych dwóch rzeczy.Myślę, że nie trzeba mieć "wiedzy ogólnej na każdy temat". Bardziej chodzi o to, żeby nawet jeśli nie masz tej wiedzy, którą mają inni, umieć włączyć się do rozmowy bez tych obaw o których piszesz. Myślę, że bardziej tu chodzi raczej o koncentrację, swobodę, dzięki którym będziesz mógł skomentować coś, o czym wcześniej nie miałeś pojęcia, spontanicznie wyrazić swoje myśli czy emocje. Sam piszesz, że wszystko kręci się wokół obaw o krytykę i wyśmianie - zastanów się, czy boisz się ich dlatego, że nie masz wiedzy na jakiś temat, czy raczej bez żadnego racjonalnego powodu, po prostu, bo jeśli coś powiesz, to "ktoś" sobie "coś" o Tobie może pomyśleć...
Garrus napisał(a):Kolejna rzecz z którą się zgadzam całkowicie! Dziś po powrocie do domu, nie miałbym już siły spotkać się z kimś innym - muszę "odpocząć", naładować się. W ten ostatni dzień, czyli dziś, byłem już naprawdę otępiały; być może to przez nie wyspanie... Dziś kiedy poszliśmy przejść się w parę osób, w ogóle się właściwie nie odzywałem; tak jak dotychczas o czymś z nimi potrafiłem pogadać...Staram się przypomnieć sobie jak ja odbierałam świat kiedy byłam w Twoim wieku. Tak pomyślałam, że może Ci to trochę pomóc w wyrażeniu tego, jak Ty go odbierasz. A jeśli to sformułujesz, to łatwiej Ci będzie to zracjonalizować.
Garrus napisał(a):No właśnie nie potrafię się jakoś przekonać do wypróbowania tej metody... Nie wiem dlaczego, ale wewnętrznie wątpię w jej skuteczność, poza tym czułbym się jeszcze jako większy wariat jakbym tak zaczął się ni stąd ni z owąd śmiać sam do siebieJasne, że do niczego na siłę Cię nie zmuszę. Mogę tylko powiedzieć, że mi śmiech uratował życie. Nie ma się tu nad czym według mnie zastanawiać. Jeśli masz takie momenty, że jesteś sam w domu, po prostu zacznij się śmiać i tyle. Po prostu na siłę zacznij wydawać odgłosy śmiechu. Możesz sobie puścić głośną muzykę, żeby było Ci łatwiej. Nic w ten sposób nie tracisz Śmiech dotlenia mózg, poprawia koncentrację, sprawia, że nas oddech jest głębszy (co szczególnie dla fobików, którzy w związku ze stresem mają często spłycony oddech, myślę, jest szczególnie ważne), sprawia, że mamy lepsze samopoczucie, zwiększa poziom endorfin, czyli "hormonów szczęścia", zmniejsza stres, nie mówiąc już o tym jak zbawiennie wpływa na całe nasze ciało.
http://blog.siegnijpozdrowie.org/2011/04...rapia.html
http://blog.dafi.pl/lifestyle/smiech-lek...a-i-duszy/
http://www.rzekazdrowia.pl/wlasciwosci-smiechu.php
Chwytaj się każdej metody, żeby sobie pomóc, żeby móc normalnie żyć. Doceń to, że Ci mówię o tej śmiechoterapii.
Garrus napisał(a):A i tak jest mi bardzo ciężko, nie wiem dlaczego, ale boję się jakiegoś "wypomnienia", jeśli zdradzę komuś swój sekret. Nawet wobec przyjaciół...Myślę, że to nie dziwne, że boisz się ich reakcji. Dopóki im o tym nie powiesz będą Cię traktować raczej jako nieśmiałego. Powiedzenie komuś o tym, że to poważniejsze problemy może prowadzić do pewnej stygmatyzacji - zaszufladkowania Cię jako "innego". Szczególnie jeśli osoba, której to mówisz, sama jest niedojrzała. Nie chcę Ci doradzać w tej kwestii, sam musisz zdecydować, czy Twój przyjaciel jest na tyle dojrzały i wyrozumiały, żeby to przyjąć i starać się Ci pomóc, czy jeśli się dowie, raczej się od Ciebie oddali.
Garrus napisał(a):Ogólnie co do tej mojej niezaradności życiowej, zauważyłem taką pewną zależność. Kiedy jestem sam, nie ma nikogo, potrafię zrobić naprawdę wiele rzeczy, na spokojnie, po swojemu... Ale kiedy jestem już z kimś, a w szczególności gdy ktoś mnie obserwuje; momentalnie głupieje. W szczególności gdy mam coś robić szybko. Ostatnio miałem problem z otworzeniem paczki z sosem do zupki chińskiej przy koledze...No, to jedna z cech osoby z fobią społeczną... Trudności w skupieniu się na czymś, kiedy masz poczucie, że inni Cię obserwują...